Coraz gęściej robi się wokół prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosława Piesiewicza. Słabe wyniki polskich sportowców na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, czy brak transparentności w kwestii finansowych spowodowały, że na Piesiewicza spada coraz więcej krytyki. W ostatnim czasie głośno zrobiło się wokół zarobków prezesa, które mają wynosić ponad 100 tysięcy złotych, o czym mówił minister sportu i turystyki Sławomir Nitras.
Kwestia finansów i wynagrodzenia w PKOl jest komentowana także przez członków komitetu. - Uważam, że to jedna ze spraw krążąca w przestrzeni publicznej, którą trzeba wyjaśnić i zamierzam do tego doprowadzić. O chęci pobierania wynagrodzenia za swoją działalność w PKOl prezes mówił jeszcze przed wyborami. Na jednym z pierwszych posiedzeń prezydium informował, że dotyczyć to będzie także trzech-czterech wiceprezesów. Ponieważ przez prezydium i zarząd nie były procedowane w tej sprawie żadne uchwały, to należy wyjaśnić, dlaczego w wyniku finansowym za 2023 rok funkcjonuje pozycja wynagrodzeń władz w kwocie blisko 1,5 miliona złotych - mówił w rozmowie ze Sport.pl wiceprezes PKOl-u Tomasz Chamera.
Tym razem o całej sytuacji wypowiedział się były wiceprezes PKOl-u, a obecnie poseł Apoloniusz Tajner. - Nigdy nikt nic nie zarabiał. Nic, zero! Nie słyszałem, żeby w 100-letniej historii PKOl zarabiali tam jacyś prezesi - powiedział o poprzednim zarządzie komitetu w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Onet.
Zdaniem Tajnera, jeśli Piesiewicz faktycznie zarabia ponad 100 tys. zł, to będziemy mieć "do czynienia ze skandaliczną sytuacją". Pytał w rozmowie, czy była zgoda zarządu na takie zarobki oraz, czy była jakakolwiek uchwała podjęta w tej kwestii.
- Już przed igrzyskami czułem się zażenowany sytuacją, że twarzą wszystkich informacji, które dotyczyły wyjazdu naszych sportowców, był prezes PKOl. Nie było wypowiedzi prezesów, dyrektorów, trenerów, a wszędzie był prezes Piesiewicz. I mówił w kółko o medalach i Domu Polskim. No i te plakaty... Byłem zażenowany, gdy widziałem go na billboardach ze sportowcami, trochę mniejszymi niż sam Piesiewicz. Nigdy nie było takiej sytuacji - nie ukrywał Tajner, odnosząc się do głośny billboardów.
Były prezes Polskiego Związku Narciarskiego jednoznacznie odpowiedział na pytanie o przyszłość Radosława Piesiewicza. - Uważam, że dla takich ludzi nie powinno być miejsca w sporcie - podsumował.