Obiekt bydgoskiego Zawiszy widać już na samym początku reklamy, gdy sportowcy przygotowują się do startu. Następnie zaczyna się fragment pokazujący ich codzienne życie oraz treningi - oraz w jaki sposób mogą w tym pomóc produkty Apple.
Następnie obiekt pojawia się ponownie w połowie reklamy. Odbywają się na nim wyścigi na odległość 100 metrów oraz 400 metrów, w których rywalizują ze sobą sportowcy z niepełnosprawnościami oraz pełnosprawni. Na sam koniec widać jeszcze jak dwie zawodniczki ze sobą rozmawiają i idą po stadionowej bieżni.
Bydgoski oddział "Gazety Wyborczej" spróbował ustalić powody, dla których wybrano akurat stadion Zawiszy. Okazuje się, że zadecydowały względy estetyczne. - Z milionów stadionów na świecie wybrano nas i naprawdę jesteśmy z tego dumni - powiedział w rozmowie z gazetą Krzysztof Struski z Bydgoskiego Centrum Sportu. - Nie mogę ujawniać zbyt wiele, bo obowiązuje mnie tajemnica handlowa. Nasz stadion został wybrany z powodu koloru bieżni i braku całościowego zadaszenia trybun. Chodziło o to, żeby był klimat kameralnego miejsca, a nie molocha - dodał.
Więcej o samym procesie kręcenia reklamy opowiedział anonimowy pracownik BCS. - Wiedzieliśmy, że ktoś będzie kręcił jakiś film. Kompletnie nie widzieliśmy, o co chodzi. Ktoś żartował, że pewnie jakiś szejk spełnia swój kaprys. Gdy na stadionie późną wiosną zjawili się Amerykanie, musieliśmy wszyscy oddać smartfony do pozaklejania kamer. Wiem, że trzeba było zmienić grafik zajęć, w odpowiednim momencie włączyć reflektory stadionowe - zdradza. - Filmowcy mówili, że jest dużo nowocześniejszych stadionów, ale właśnie taki pasuje najlepiej do ich koncepcji - dodaje.
Reklama Apple pojawiła się w serwisie YouTube 14 sierpnia. Do tej pory odtworzono ją blisko 5,5 milionów razy. Niestety nigdzie nie wspomina, że część akcji dzieje się właśnie na stadionie Zawiszy.