Po raz pierwszy głośno o polskiej triathlonistce zrobiło się w zeszłym roku. Wtedy pokonała dystans podwójnego ironmana w mniej niż dobę (23 godziny, 12 minut, 2 sekundy) i pobiła sześcioletni rekord świata.
W tym roku Alicja Pyszka-Bazan postanowiła jeszcze zwiększyć skalę trudności. W Triathlone Lensahn wystartowała z zamiarem pobicia rekordu świata w potrójnym ironmanie. Co to oznacza? 11,4 kilometry pływania, 540 kilometrów na rowerze i 126,6 kilometrów biegu. Do pobicia miała czas 37 godzin, 18 minut i 17 sekund, który w 2019 roku ustanowiła Mareile Hertel. Niemka pobiła wówczas 23-letni rekord świata.
Polka ten wynik poprawiła o ponad godzinę. Na metę dotarła po 36 godzinach, 13 minutach i 55 sekundach. "Rekord pobity o 1:04:22" - napisała na Instagramie.
Pobicie rekordu było związane z wielkim wysiłkiem. "Końcowa faza zawodów 3x Ironman to dla Alicji Pyszki-Bazan ogromna walka z bólem i ze zmęczeniem" - czytamy w relacji prowadzonej przez portal akademiatriathlonu.pl.
Okazuje się, że triathlonistka ostatecznie trafiła do szpitala. "Alicja po starcie została zabrana przez pogotowie. Noc spędziła w szpitalu i po szeregu badań i kroplówek sytuacja została unormowana. O poranku wróciła już do domu i jest z nami. Jak tylko wstanie, na pewno się do Was odezwie. Dziękujemy za troskę i Wasze ogromne wsparcie" - głosi wiadomość opublikowana na jej profilu w mediach społecznościowych.
W relacji na Instagramie czytamy jeszcze: "Drgawki, wymioty, biegunka i wiele innych... miało być party, a będzie szpital".
Czy było warto? Chyba tak. Ostatnia wiadomość z instagramowej relacji polskiej zawodniczki brzmi "Czego się nie robi, żeby trafić na Make Life Harder" - znany profil zauważył jej sukces.