Mimo że minęły ponad dwa lata od tragicznej decyzji Władimira Putina, aby Rosja zaatakowała Ukrainę, prezydent wciąż ma wielką grupę zwolenników, a należy do niej wielu sportowców.
Na początku października, w dniu 71. urodzin Putina, nie brakowało w sieci specjalnych życzeń "prezydenta". "Jesteśmy ci wdzięczni za każdy dzień, który poświęcasz naszej ojczyźnie" - napisał hokeista Roman Rotenberg.
Choć siedmiokrotny mistrz świata w siłowaniu na rękę Witalij Laletin nie zdecydował się na publiczne życzenia, to nie ukrywa, że mocno popiera prezydenta. Opowiedział historię, z której można wyciągnąć wymowne wnioski.
- Podczas festiwalu Siberian Power Show w Krasnojarsku walczyliśmy z Dmitrijem Silajewem. Oglądało to około czterech tysięcy ludzi. Byłem znacznie silniejszy, ale zgodziliśmy się pójść na układ, aby pokazać piękno tego sportu. Nie ma przecież sensu wygrywać jednym dotknięciem. Tym samym zaprezentowaliśmy to, co najlepsze, czyli jak fajny jest to sport. Kilku chłopaków zapisało się wówczas na treningi. Zapytasz zatem, czy była to ustawiona walka? Nie, to był pokaz - przekazał dla Championat.com.
Laletin stwierdził, że do oszustwa mogłyby go przekonać tylko trzy osoby. - Nigdy nie brałem udziału w żadnym porozumieniu. To nie znaczy, że nie miałem okazji, bo miałem. Podchodzili do mnie mężczyźni i oferowali pieniądze, żebym przegrał. Mógłbym zgodzić się na układ wyłącznie z moim trenerem, uczniem i prezydentem Putinem - zdradził.
Witalij Laletin ma niesamowite umiejętności, ale przede wszystkim imponujące warunki fizyczne. Waży 112 kg, a mierzy przy tym 203 cm wzrostu. Jego obwód w przedramieniu wynosi 37 cm, a w bicepsie nawet trzy cm więcej. Dwa lata temu zrobił test uchwytu i udźwignął w prawej ręce 159,3 kg.