Po rozpoczęciu inwazji na tereny Ukrainy rosyjscy sportowcy pozostają wykluczeni z większości znaczących rywalizacji na całym świecie. Reprezentacje z kraju militarnych agresorów nie wystartują na igrzyskach olimpijskich, chociaż tamtejsi sportowcy będą mogli brać udział w zmaganiach w Paryżu pod neutralną flagą. Z kolei w piłce nożnej Rosja ominęła już mundial, a teraz nie zagra też na Euro 2024.
Niedawno Maria Zacharowa, czyli rzecznika rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych, wieszczyła upadek Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, jeśli ten nie zacznie znów współpracować z Rosją. W wywiadzie dla portalu sport-express.ru na jej słowa odpowiedział rzecznik Kremla i sekretarz prasowy Władimira Putina.
- Nie zgodzę się, że następuje upadek MKOl-u, ale na pewno dewaluacja i upolitycznienie. Prawdopodobnie wisi nad nimi groźba upadku. Muszą mocno przemyśleć decyzje podejmowane w sprawie naszego kraju. Obowiązują tam "podwójne standardy", bo na inne kraje przymyka się oko. Sport powinien być wolny od polityki. Ruch olimpijski pozbawiony Rosji staje się biedniejszy i traci swój poziom - powiedział Dmitrij Pieskow.
Rzecznik prasowy Putina jest przekonany, że Rosja musi uzbroić się w cierpliwość i powróci do rywalizacji. Niektóre kraje już chcą stawać z Rosjanami w szranki na boiskach, co niedawno udowodniła Serbia. Piłkarskie reprezentacje tych krajów już marcu zmierzą się ze sobą w Moskwie. Zdaniem Pieskowa, to wyraz przyjaźni między oboma krajami.
- Spotkamy się z Serbami, to naród nam bardzo bliski prawdziwi przyjaciele - stwierdził rzecznik Kremla i przyznał, że niezwykle cieszy się na nadchodzące starcie. - Wspaniale będzie stoczyć z nimi przyjacielską walkę. Naszym zawodnikom nie będzie łatwo - podsumował Dmitrij Pieskow.