Lidia Szczerbińska-Król była jedną z najbardziej utytułowanych polskich gimnastyczek sportowych w historii. Pierwszy sukces na skalę międzynarodową odniosła w 1954 roku. Wówczas w finale mistrzostw świata w Rzymie zajęła szóstą lokatę. Do medalu zabrakło niewiele. Brak krążka powetowała sobie już kilka miesięcy później. W 1955 roku, na Międzynarodowych Igrzyskach Młodzieży i Studentów w stolicy Polski zajęła dwukrotnie drugie miejsce - w wieloboju drużynowym, a także w ćwiczeniu z przyborem. Jednak to rok później sięgnęła po najcenniejszy medal.
Mowa o krążku igrzysk olimpijskich z Melbourne. Wówczas stanęła na najniższym stopniu podium w ćwiczeniach drużynowych z przyborem. Na tej samej pozycji, co nasze reprezentantki, uplasowały się obywatelki ZSRR. Po złoto sięgnęły z kolei Węgierki, a drugie miejsce zajęły Szwedki. Polska zdobyła wówczas tylko jeden medal w gimnastyce i to właśnie dzięki Szczerbińskiej-Król, a także jej pięciu koleżankom z kadry, które razem z nią wzięły udział w zawodach.
Niestety kilka godzin temu napłynęły do nas smutne informacje. Wybitna sportsmenka zmarła 17 lutego w otoczeniu rodziny, o czym poinformowali jej najbliżsi. Nie podano jednak, co było przyczyną śmierci. Szczerbińska-Król miała 89 lat.
Była gimnastyczka zmarła w Australii, w której osiedliła się w 1957 rok. Wyemigrowała tam wraz z mężem. Na Antypodach nauczała gimnastyki. To właśnie Australia była dla niej szczególnym miejscem, nie tylko ze względu na wywalczenie medalu IO.
Na tej samej imprezie była o krok od zdobycia drugiego krążka. Zajęła bowiem czwartą lokatę w wieloboju drużynowym. Poza tym wzięła udział jeszcze w innych konkurencjach. Uplasowała się m.in. na 30. lokacie w ćwiczeniach na równoważni czy też 47. miejsce w wieloboju indywidualnie.
Przed wyjazdem do Australii była zawodniczką Gwardii Kraków.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!