Byli sportowcy i ludzie związani z tym środowiskiem często szukają swojej przyszłości w polityce. Głośne nazwiska i osiągnięcia z przeszłości pozwalają im nie tylko na uzyskanie mandatu posła czy posłanki, ale też ciągną w górę swoje ugrupowania polityczne.
W obecnej kadencji Sejmu znajduje się co najmniej kilka osób, które w przeszłości odnosiły sukcesy na sportowych arenach. Część z nich jest równie skuteczna w Sejmie, ale są też i tacy, którzy nie należą do grona tamtejszych prymusów.
Jak się okazało, nie wszyscy ludzie ze świata sportu są tak aktywni w Sejmie, jak zapowiadali przed wyborami. Przyczyny takiego stanu rzeczy są jednak różne. - Praca posła to nie tylko wystąpienia i interpelacje na posiedzeniu plenarnym - w rozmowie z portalem sportowefakty.wp.pl powiedział politolog dr Olgierd Annusewicz.
Ten sam portal sprawdził, jak byli sportowcy i ludzie związani z tym środowiskiem spisują się w rolach polityków. Wśród nich są tacy jak była siatkarka, mistrzyni Europy z 2003 r. - Małgorzata Niemczyk (KO) - która złożyła już 10 interpelacji, miała 15 wystąpień i opuściła tylko jedno głosowanie.
Wśród prymusów znajduje się też były komentator i dziennikarz Tomasz Zimoch z Polski 2050. Ten złożył już 13 interpelacji, miał siedem wystąpień i wziął udział w 97,78 proc. głosowań. Pracowity jest też był badmintonista - Jacek Niedźwiedzki (KO) - który jest debiutantem w Sejmie. Ten złożył cztery interpelacje, miał dwa wystąpienia i jako jeden z zaledwie 80 posłów miał 100 proc. obecność na głosowaniach.
Ale nie wszyscy mają tak imponujące statystyki. Trzy osoby: Apoloniusz Tajner, Robert Wardzała oraz Robert Dowhan nie złożyli żadnej interpelacji, nie mieli też żadnego wystąpienia. Pierwszy z nich to znany, były trener skoczków narciarskich, drugi to był żużlowiec, a trzeci to były prezes Falubazu Zielona Góra.
Tajner i Wardzała bronią się liczbą głosowań. Pierwszy był na wszystkich, drugi opuścił tylko jedno. Dowhan wziął udział w zaledwie 45,33 proc. głosowań. - Na wszystkie swoje nieobecności miałem zgodę i były one usprawiedliwione. Miałem wcześniej zaplanowane inne obowiązki - tłumaczył Dowhan w rozmowie ze "Sportowymi Faktami".