Latem minionego roku u Roberta Karasia wykryto drostanolon. To niedozwolony środek z grupy sterydów anabolicznych, najczęściej stosowany przez kulturystów i zawodników sportów walki. Karaś przyznał się, że stosował go w styczniu 2023 r. przed walką w Fame MMA z Filipem "Filipkiem" Marcinkiem, którą zresztą wygrał. Liczył na to, że do czasu triathlonowych zawodów na dystansie 10-krotnego Ironmana, które odbyły się w maju w Brazylii, z jego organizmu znikną wszelkie ślady drostanolonu.
Po decyzji federacji IUTA pewne jest, że rekordowy czas Karasia z maja (164 godziny, 14 minut i 2 sekundy) został wykreślony. Już wcześniej Karaś informował, że jego rezultat został anulowany.
- Tak, wynik został anulowany. Powiem wam, że z perspektywy czasu nawet się cieszę, bo normalnie bym tego nie powtarzał, a tak mam okazję zrobić to kilka dobrych godzin szybciej. Nie mogę się doczekać - powiedział Karaś w grudniu.
Kiedy afera dopingowa z jego udziałem wyszła na jaw, fani poczuli się oszukani. Karaś do dziś dzieli środowisko kibicowskie, co pokazuje jego reakcja na dwuletnią dyskwalifikację. Potrwa ona do 29 maja 2025 r. Do okresu zawieszenia doliczono czas od startu w Brazylii, od 30 maja 2023 r.
Uczestnik gal freak fightowych i triathlonista dalej regularnie trenuje, przygotowując się do kolejnych startów. Zapowiada, że weźmie udział w zawodach na dystansie pięciokrotnego Ironmana jeszcze w lutym.
"Nadszedł czas by walczyć. Zakończyłem przygotowania do pierwszego wyścigu w tym sezonie. Czuję się jednym z najbardziej wytrzymałych ludzi na świecie. 22.02. zaatakuję barierę 58h na dystansie 5xIM (19 km pływania, 900 km jazdy na rowerze i 211 km biegu)" - oznajmił w sobotę na Instagramie. W niedzielę wylatuje do USA, by kontynuować przygotowania i się zaaklimatyzować. Największym utrudnieniem na trasie mają być liczne przewyższenia terenu.
Karaś przekonuje, że dyskwalifikacja nałożona przez IUTA w ogóle nie wpływa na jego walki w MMA i starty dla innych organizacji. "Jestem zawieszony do przyszłego roku w jednej federacji. Na szczęście nie planowałem w niej startować w tym roku. Dlatego nic mnie nie ominie. Za rok wracam też na trasy IUTA" - odpisał w odpowiedzi na jeden z komentarzy.
Opinie nt. Karasia i jego podejścia są podzielone. Ma wsparcie ze strony części kibiców i celebrytów, takich jak Małgorzata Rozenek-Majdan i jej męża, byłego piłkarza, Radosława Majdana. Gwiazda telewizji miała okazję z nim trenować. "Jesteśmy wszyscy z tobą, będzie moc" - tak skomentowała post Karasia Rozenek-Majdan.
Ale wśród kibiców są też krytycy postawy triathlonisty. Dziennikarze także negatywnie oceniają jego postawę, jak np. Marek Bobakowski z redakcji WP SportoweFakty. "Nie ma gość wstydu" - stwierdził krótko na portalu X (dawny Twitter).
Otoczenie Karasia przekonuje, że może poprawić rekord na dystansie pięciokrotnego Ironmana nawet o dziesięć godzin.