Ujawniła, za co wyleciała z TVP. I rozpętała burzę. Cios za cios

Marek Szkolnikowski opowiedział niedawno "Przeglądowi Sportowemu", że chciał stworzyć TVP Sport wolne od polityki, a sam starał się być apolityczny. Są jednak osoby, które podważają wersję byłego dyrektora kanału. Przekonują, że jego decyzje kadrowe miały charakter czysto polityczny. - Sam Włodzimierz Szaranowicz przyznawał, że to skandal, że mu narzucają taką osobę - mówi na łamach "Sportowych Faktów" jeden z byłych dziennikarzy TVP Sport.

Ostatnie zmiany, które miały miejsce w Telewizji Polskiej, pozwoliły zakończyć propagandowy przekaz stacji i odsunąć pracowników, którzy byli najwierniejsi poprzedniemu rządowi. Wydawało się, że zmiany nie dotkną TVP Sport, ale z posadą dyrektora stacji pożegnał się Krzysztof Zieliński. Zastąpił go Jakub Kwiatkowski, były rzecznik PZPN.

Zobacz wideo Sportowcy w sejmie. "Nie wyrażałem zgody na poprzedni kierunek"

Szkolnikowski a relacja z Jackiem Kurskim

Jeszcze przed Zielińskim funkcję dyrektora TVP Sport przez ponad siedem lat pełnił Marek Szkolnikowski. Za jego kadencji TVP wydała sporo na prawa do transmisji rozgrywek oraz na rozwój technologiczny pionu sportowego. Sam Szkolnikowski był zadowolony z tego, w jakim stanie zostawił TVP Sport.

- Patrząc na całość, jestem zadowolony i mogę bez obaw spojrzeć w lustro - mówił pod koniec 2023 r. w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet". Szkolnikowski chciał stworzyć TVP Sport wolne od polityki, co było niełatwym zadaniem. Przekonywał, że sport w Telewizji Polskiej przez lata był apolityczny. Jednak nie wszyscy podzielają jego zdanie.

Jednym z zarzutów wobec byłego dyrektora TVP Sport jest to, że został nominowany przez człowieka mocno powiązanego z PiS, czyli przez Jacka Kurskiego, z którym miał być w bardzo dobrych relacjach.

- Marek Szkolnikowski po pierwszym nieudanym podejściu jako dziennikarz TVP Sport, drugi raz pojawił się już po nastaniu nowego kierownictwa TVP w osobie Jacka Kurskiego. Nie rozumieliśmy, o co chodzi, a dodatkowo sam Włodzimierz Szaranowicz przyznawał, że to skandal, że mu narzucają taką osobę - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty Jacek Jońca.

- Marek przy walce o pozycję szefa TVP Sport wykorzystał fakt znajomości z Jackiem Kurskim. Od początku było jasne, że powołanie go na stanowisko dyrektora TVP Sport to ruch polityczny, a Szkolnikowski nawet specjalnie nie ukrywał, że jest człowiekiem Jacka Kurskiego. W węższym gronie lubił się chwalić wizytami w gabinecie prezesa TVP. Oni byli w stałym kontakcie, a w TVP Sport praktycznie nic nie działo się bez wiedzy Kurskiego. Mówienie o apolityczności to bezsens - dodał Maciej Jabłoński.

Zwolnienie z powodów politycznych?

Zdaniem Justyny Szubert-Kotomskiej, byłej reporterki TVP, jej zwolnienie kilka lat temu miało być motywowane jej poglądami politycznymi.

- Gdy nie chciano mi przedłużyć kontraktu, ktoś próbował się za mną ująć i sprawa trafiła do prezesa TVP Jacka Kurskiego. Ten wykręcił numer do Szkolnikowskiego i w czasie rozmowy w trybie głośnomówiącym spytał go wprost, dlaczego nie chce ze mną przedłużyć kontraktu. Nie było mnie przy tej rozmowie, ale osoba, która była wtedy obecna w gabinecie prezesa przekazała mi, że dyrektor TVP Sport zwolnienie tłumaczył tym, że jestem... kodowcem. Chodziło oczywiście o to, że rzekomo miałam być zwolenniczką Komitetu Obrony Demokracji. W drugim zdaniu dodał, że nie pasuję do dobrej zmiany -  opisała dziennikarka.

Wskazała, że atmosfera w redakcji za kadencji Szkolnikowskiego wcale nie była taka dobra, jak twierdził sam były dyrektor TVP port. Miał on wykorzystywać różne sytuacje przeciwko pracownikom, odnosić się do nich niekulturalnie, bez szacunku.

- To mnie najbardziej zabolało, bo zrozumiałam, że mam do czynienia z bezwzględnym typem, który jest gotowy użyć wszystkich metod, aby osiągnąć swój cel. To było kłamstwo, ale on doskonale wiedział, jakich argumentów użyć, aby przekonać szefa telewizji do swoich racji. Od początku był żołnierzem prezesa Kurskiego, a jeśli dostawał reprymendę, to schodził na dół do redakcji i wyżywał się na pracownikach. On po prostu nie szanował ludzi, traktował ich po chamsku - dodała.

Warto dodać, że Szubert-Kotomska do dziś ściera się ze Szkolnikowskim na Twitterze.

Szkolnikowski odpowiada

Były dyrektor TVP Sport odpiera zarzuty w rozmowie z WP, ale też na Twitterze. Zarzuty ze strony Szubert-Kotomskiej nazywa kuriozalnymi, wspomniał o groźbach z jej strony. Uważa, że to dziennikarka sama jest winna temu, że została zwolniona.

"Kuriozalne to są te oskarżenia. Justyna Szubert-Kotomska regularnie wysyła mi SMS-y z pogróżkami i nęka w mediach społecznościowych. Nie przedłużyłem z nią umowy, bo szykanowała ludzi, nikt nie chciał z nią współpracować, była opryskliwa i nikogo poza sobą nie szanowała" - stwierdził w mediach społecznościowych.

Na te słowa zareagowała Justyna Szubert-Kotomska. Z jej wpisu wynika, że sprawa najprawdopodobniej trafi do sądu. "Chłopie panuj nad tym co piszesz. Trzymaj się faktów. Te zdania są dowodem w sprawie, którą przyjdzie nam stoczyć. Musisz mieć na to dowody, a nie masz ich!" - odpowiedziała.

Szkolnikowski nie wypiera się znajomości z Kurskim, ale przekonuje, że sytuacja z Szaranowiczem była zupełnie inna.

- Nie wypieram się znajomości z Jackiem Kurskim, przecież byłoby to absurdalne. W Telewizji Polskiej jestem od 16 lat, za czasów jego prezesury zostałem wicedyrektorem, a potem dyrektorem TVP Sport. Z tego, co wiem, Włodzimierz Szaranowicz, gdy przechodził na emeryturę ze względów zdrowotnych, rekomendował mnie na to stanowisko, bo przekonał się do moich kompetencji. Mogę również zapewnić, że pierwszy raz na żywo spotkałem Kurskiego, gdy był już prezesem TVP - mówił w rozmowie z "SF".

- W TVP Sport nikt z powodów politycznych nie został zwolniony, a może się pan domyślać, że nie wszyscy byli zwolennikami ówczesnej władzy. Robiłem, co mogłem, żeby polityki było jak najmniej, niezależnie po której stronie barykady - dodał.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.