Od dłuższego czasu media spekulowały o rzekomym rozłamie w Kanale Sportowym. Oficjalnie 13 października Krzysztof Stanowski ogłosił, że po czterech latach współpracy żegna się z firmą. Błyskawicznie za nim ruszyli również zarówno Robert Mazurek, jak i twórcy programu "Weszłopolscy" oraz niespodziewanie... Przemysław Rudzki.
Pozostali współwłaściciele Kanału Sportowego nie chcieli komentować odejścia dziennikarza, ale zmieniło się to podczas niedzielnego "Zebrania Zarządu". - Krzysiek uznał, że jest większy niż siedziba KS - przekazał Tomasz Smokowski. Rozczarowany zdawał się również być Mateusz Borek. - Nie chcę dyskutować o kimś, kto nie dotrzymuje pewnych słów i ustaleń - stwierdził.
Przez ostatnie dni Stanowski rozpoczął w mediach społecznościowych proces "odliczania", a kibice wydedukowali, że może planować założenie nowego kanału na platformie YouTube. I nie mylili się. We wtorek opublikował w mediach społecznościowych wpis, w którym potwierdził rozpoczęcie nowego projektu.
"Dzień dobry, chciałem was bardzo grzecznie poprosić o zostawienie suba na Kanale Zero. To nie jest żadna moja kariera solo, tylko największy projekt, jaki do tej pory sobie wymyśliłem. A już na pewno taki, który najbardziej mnie kręci. Zaangażowanych w niego będzie mnóstwo świetnych osób. Na szczegóły przyjdzie czas. Natomiast wasze suby pozwolą mi nadać odpowiedni rozmach i ułatwią rozmowy ze sponsorami. Jeśli więc znacie kogoś, kto lubił mnie oglądać, to też możecie w moim imieniu o takiego suba poprosić. Z góry dziękuję" - napisał na Twitterze.
Nie minęły nawet dwie godziny, a "Kanał Zero" zgromadził już 41 tys. subskrybentów na YT. Nie wiadomo też, jaki dokładnie jest plan na treści, które mają się na nim pojawić. W opisie czytamy jedynie, że jego start zaplanowany jest na 1 lutego. Do tego czasu być może jego założyciel przedstawi więcej szczegółów.
Niedługo później poinformował również o sprzedaży udziałów w Kanale Sportowym biznesmenowi Maciejowi Wandzelowi. 55-latek jest niezwykle znaną postacią w polskiej piłce, ponieważ w przeszłości był współwłaścicielem Legii Warszawa, członkiem rady nadzorczej ekstraklasy, a ponadto wchodził w skład Komisji Rewizyjnej PZPN. "Dziękuję za ciepłe przyjęcie na pokładzie KS. Pełna moc silników i jedziemy dalej" - przekazał.
Najprawdopodobniej Wandzel przebił zatem ofertę byłego kandydata na stanowisko prezesa PZPN Marka Koźmińskiego. "Nie doświadczyłem jeszcze uczucia radości z przegranej. Przegrywając rywalizację z Maciejem Wandzlem o kupno udziałów Krzysztofa Stanowskiego w KS, poczułem się jednak zwycięzcą, oglądając publiczne kłótnie moich dobrych kolegów. Powodzenia chłopaki. Wierny kibic" - podsumował.
Na jego wpis błyskawicznie zareagował jednak Stanowski, podając w wątpliwość ofertę Koźmińskiego. "Marek, trochę mnie zaskoczyłeś tym wpisem, biorąc pod uwagę, że od miesięcy nie rozmawialiśmy i nigdy nie złożyłeś mi ani oferty, ani zapytania" - podsumował.