W ciągu dwóch ostatnich lat Motor Lublin dwukrotnie sięgał po żużlowe mistrzostwo Polski. W klubie z województwa lubelskiego jeździ m.in. Bartosz Zmarzlik, który jest wychowankiem Stali Gorzów Wielkopolski. Osiągnięte sukcesy Motor może zawdzięczać m.in. ministrowi aktywów państwowych Jackowi Sasinowi. Polityk PiS-u z pieniędzy ze Spółek Skarbu Państwa bardzo chętnie finansował ukochany klub, który kibice innych zespołów nazwali jego "pupilkiem". Po wyborach parlamentarnych "tłuste lata" Motoru Lublin mogą się zakończyć, co zapowiadają politycy Koalicji Obywatelskiej.
- Nie może być tak, że jeden klub z publicznych pieniędzy dostaje fortunę, a inny cukierki, bo tak sobie zdecydował jakiś minister. Mam nadzieję, że nowa władza ukróci te procedery - mówił wspomniany Władysław Komarnicki, czyli były prezes Stali Gorzów, wybrany na senatora. Te słowa spodobały się wielu kibicom, którzy uważają, że skoro spółki państwowe dzielą pieniądze podatników, to powinny one zasilić konta wszystkich klubów, a nie tylko tych wybranych.
Podobne stanowisko w tej sprawie przedstawił poseł KO Arkadiusz Myrcha. 39- latek w wywiadzie dla Interii Sport stwierdził, że obecny układ finansowania klubów sportowych przez SSP jest niedopuszczalny. - Na pewno obecna sytuacja jest chora, bo wiadomo, że Sasin i parę innych osób stało się panami i władcami spółek skarbu państwa. Także w związku z tym nieproporcjonalnie doinwestowano między innymi okręg lubelski. Przy czym nie chodzi wyłącznie o żużel, bo o koszykówkę też. Żużel przelał jednak czarę goryczy, a ta sytuacja z Motorem zepsuła atmosferę na rynku - powiedział Myrcha.
Następnie poseł Koalicji odniósł się do przykładu Motoru Lublin. Myrcha stwierdził, że klub niesłusznie otrzymał krzywdzący przydomek "pupilka", a finansowanie go z państwowych pieniędzy szkodzi całej lidze. - Nagle została im przypięta łatka klubu, który wygrywa dzięki kasie spółek Skarbu Państwa. Krzywdę zrobiono lidze, ale i też samemu Motorowi, bo jednak ciągnie się za nimi opinia, że wygrali ligę za hajs od polityków. Nie może być tak, że jeden gość decyduje o całej lidze, o wynikach. - mówił Arkadiusz Myrcha.
Jednocześnie polityk KO nie zapowiada całkowitego zerwania współpracy pomiędzy klubami a spółkami państwa. Nowy rząd będzie chciał bliżej przyjrzeć się podejrzanym umowom, które mogły wpływać na niekorzyść spółek SP. - Nie wyobrażam sobie, że teraz nagle zrywamy wszystkie umowy ze spółkami Skarbu Państwa, bo to zrobiłoby niepotrzebny zamęt. Trzeba się będzie jedynie przyjrzeć tym kontraktom, tym trochę podejrzanym, które wyglądają jakby były zawierane z klucza partyjnego. Trzeba je sprawdzić pod wieloma względami, także takim, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa - stwierdził.
Mimo to nie wszyscy politycy KO podzielają poglądy Arkadiusza Myrchy i Władysława Komarnickiego ws. finansowania klubów przez SSP. - Nic mi nie wiadomo, by miało dojść do prób ograniczenia takiego wsparcia. To byłby absurd. Jeśli jakaś umowa jest podpisana, to należy ją uszanować - mówił kilka dni temu poseł KO Robert Dowhan w wywiadzie dla WP SportoweFakty.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!