To nie pierwszy taki szalony wyczyn Wojciech Sobierajskiego. Wcześniej wszedł boso na Kilimandżaro, najwyższy szczyt Afryki, zdobył Rysy, niosąc ze sobą kamień ważący 50 kg. Ustanowił rekord Guinnessa w biegu na dystansie maratonu, ciągnąc samochód.
Orla Perć jest uznawana za jeden z najtrudniejszych, jeśli nie najtrudniejszy szlak turystyczny w polskich Tatrach. Do 2016 r. zginęło tam ok. 140 osób. Najczęstszą przyczyną śmiertelnych wypadków były poślizgnięcia na śniegu, na mokrych lub śliskich skałach oraz zabłądzenia, rzadziej lawiny, uderzenia spadającymi kamieniami, zasłabnięcia i zachorowania. Szlak nie jest polecany dla osób początkujących oraz odczuwających lęk wysokości ze względu na różnego rodzaju ekspozycje górskie (granie, kominy, ściany i półki skalne) i liczne trawersy.
Ale z lękiem wysokości nie odczuwał Wojciech Sobierajski, który postanowił przejść Orlą Perć boso i udało mu się to zrobić praktycznie bez żadnych przeszkód. Do tego szalonego wyczynu zmotywowały go komentarze, jakie pojawiły się po jego wejściu na Rysy z ciężkim kamieniem.
- Po poprzednim wyzwaniu, po wejściu na Rysy, dużo osób pisało, że wchodziłem w nieodpowiednich butach, no więc idę za ich tokiem myślenia i zmieniam te Adidasy, wywalam je i teraz pójdę boso w takim razie - opowiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
33-latek nie napotkał żadnych utrudnień na trasie, dopisywała mu też pogoda. Nie było żadnych opadów deszczu, które zmoczyłyby skały. Gdyby poślizgnął się na mokrym kamieniu, mogłoby dojść do kontuzji.
- Pokonanie Orlej Perci odbyło się zgodnie z założeniami. Na trasie nie napotkałem żadnych nieprzewidzianych przeszkód. Warunki atmosferyczne były idealne - przyznał.
Sobierajski przeszedł boso Orlą Perć w czasie ok. czterech i pół godziny. Rezultat może imponować, jeśli weźmiemy pod uwagę, że średni szacowany czas przejścia szlaku przez turystów to mniej więcej sześć godzin. Trasa ma długość 4,3 km.
Niewykluczone, że mężczyzna znajdzie sobie kolejne nietypowe wyzwanie w tym roku. - W tym roku planuję pobić jeszcze kilka rekordów. Zobaczymy, jak zareaguje środowisko Tatromaniaków na ten rekord, bo ja ten rekord chcę pobić dlatego, jakim echem odbiło się ostatnie moje wejście na Rysy. Ja nie miałem nawet w planach robić tej Orlej Perci. To jest spontaniczny pomysł, bo poprzedni rekord zrobił mega duże zasięgi, no więc idę za ciosem i robię coś kolejnego w tym temacie - stwierdził Sobierajski na łamach "PS".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!