W Niemczech trwa dyskusja na temat zmian w programie wychowania fizycznego. Nowe rozporządzenie dotyczy tzw. Federalnych Igrzysk Młodzieży. Dotychczas była to obowiązkowa impreza odbywająca się raz na rok we wszystkich szkołach. Obejmowała lekkoatletykę (bieganie, rzut piłką, skok w dal) i gimnastykę. Zmiany dotyczą sposobu mierzenia wyników dzieciom, ukierunkowania na zabawę aniżeli na rywalizację.
Jako Sport.pl skontaktowaliśmy się z Maksymilianem Riegerem, niemieckim dziennikarzem portalu Deutschlandfunk Sport, który zajmuje się tematyką igrzysk. Chcieliśmy dopytać go m.in. o szczegóły zmian i jak patrzy na to niemieckie środowisko sportowe.
Maksymilian Rieger: Występ danego dziecka będzie nadal mierzony za pomocą stopera czy miarki, ale w nieco inny sposób. Na przykład: skok w dal nie będzie już mierzony co do centymetra. Zamiast tego istnieją strefy, do których dzieci mogą wskakiwać czy rzucać piłką. Przykładowo: dziecko, które wskoczy do strefy nr 2 otrzyma więcej punktów niż jego kolega z klasy, który wskoczy do strefy nr 1. Czasy w biegu pozostają mierzone w precyzyjny sposób.
Nie wiadomo, kto pierwszy zaproponował nowe rozwiązania. Decyzja została jednak podjęta przez komisję, w ramach której spotykają się ministrowie edukacji ze wszystkich landów. Ich postanowienie zapadło w marcu 2021 roku.
Główny powód zmian to chęć uczynienia igrzysk bardziej przyjaznych dzieciom. Zgodnie z uzasadnieniem wskazanym w rozporządzeniu powinno chodzić "przede wszystkim o ruch, zabawę i dawanie z siebie wszystkiego. Do tego także o sprawiedliwość, szacunek, pracę zespołową i zdobywanie umiejętności społecznych". Komisja podkreśliła jednak również, że obok zabawy ważna pozostaje także rywalizacja.
Zmiany obowiązują od trwającego właśnie nowego roku szkolnego. Igrzyska odbywają się zwykle pod koniec roku. Pierwsza edycja w nowym formacie zostanie więc rozegrana na przełomie wiosny i lata 2024.
Chodzi o trzecią i czwartą klasę podstawówki. W klasie pierwszej i drugiej zmiany nastąpiły już kilka lat temu. Teraz system będzie taki sam dla całej szkoły podstawowej, co ułatwia także organizację zawodów. Co więcej, należy zaznaczyć, że zmiany dotyczą wyłącznie lekkoatletyki. W gimnastyce nadal możliwe są występy dzieci oparte na większej rywalizacji.
20 procent dzieci startujących z każdej szkoły otrzyma dyplom z wyróżnieniem, 50 procent tzw. dyplom zwycięzcy, a pozostali dyplom uczestnictwa. Wszystko będzie się odbywać na zasadzie porównania w ramach danej szkoły, a nie kryteriów ogólnopaństwowych. Czytałem komentarze w mediach społecznościowych pełne oburzenia, że "teraz każdy dostaje dyplom i jest to kolejna oznaka wydelikacenia dzieci". To głupi argument, bo dyplom uczestnictwa wprowadzono w latach 90. i nie jest to żaden nowy pomysł polityków oparty na politycznej poprawności.
Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek brał udział w czasie igrzysk w zawodach lekkoatletycznych. W mojej szkole ćwiczyliśmy tylko gimnastykę. Czułem się z tym fatalnie, bo nie przepadałem za zajęciami gimnastycznymi. Zawsze dostałem dyplom za samo uczestnictwo.
Bardzo dobre pytanie, na które nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Jednym z powodów jest z pewnością fakt, że w komisji ds. igrzysk zasiadają wyłącznie przedstawiciele federacji lekkoatletycznej, pływackiej i gimnastycznej. Nie wiem, kto o tym zdecydował.
W świetle tej dyskusji zaskakujący jest jeden fakt: praktycznie nie ma badań na temat Federalnych Igrzysk Młodzieży! Być może dlatego wszelkie rozmowy są prowadzone w tak emocjonalny sposób. Każdy ma swoje własne doświadczenia (jako dziecko i ewentualnie rodzic) i może wykorzystać to jako podstawę argumentacji, bez wskazania żadnych obiektywnych badań naukowych, które mogłyby skorygować te wrażenia. Powód, dla którego żaden naukowiec nie przeprowadził takich badań, jest niezrozumiały. Gdyby ktoś się tym zajął, z pewnością zostałby zacytowany we wszystkich mediach. Ale jak dotąd nikt nie zadał sobie trudu, aby przyjrzeć się bliżej igrzyskom.
Jeden z senatorów z Berlina skrytykował reformę. Powiedział: "Nie robimy naszym dzieciom żadnej przysługi, jeśli zachowujemy się tak, jak gdyby pomiary i wyniki nie miały nic wspólnego z życiem". Z kolei minister sportu Hesji, Peter Beuth, stwierdził zaledwie tydzień temu: "Dyskusja na temat zniesienia systemu punktacji w igrzyskach potwierdza, jak wiele osób w naszym kraju nie zgadza się ze złagodzeniem zasady rywalizacji w sporcie. Myślę podobnie, a lepsze wyniki muszą być odpowiednio nagradzane." Obaj politycy należą do konserwatywnej partii CDU.
W związku z tym konferencja ministrów sportu wszystkich landów przyjęła właśnie uchwałę o znacznie łagodniejszym tonie. Stwierdzono, że w przyszłości należy nadal promować i doceniać ideę rywalizacji.
Robert Harting (niemiecki dyskobol, mistrz olimpijski z Londynu 2012 - red.) przekonywał w mediach społecznościowych, że "obecne zmiany mają na celu reformę dyplomów lub meczów piłki nożnej, byleby dzieci nie płakały". Na końcu posta użył emotikonki wskazującej na wymioty.
Dziesięcioboista Juergen Hingsen, wicemistrz olimpijski z Los Angeles 1984, w wywiadzie dla dziennika "Saarbruecker Zeitung" stwierdził: "Zgodnie z mottem: wszyscy się kochają i obejmują. Jednak to właśnie rywalizacja sportowa jest niezbędna, aby przetrwać w późniejszym życiu. Motywacja do występów sportowych jest coraz częściej kwestionowana przez takie zmiany. Nie rozumiem tego".
Wprowadza się nową formę gry zwaną funino. To inny sposób połączenia treningu z zabawą. Dotychczas dzieci w najmłodszych rocznikach rywalizowały w drużynach siedmioosobowych. Teraz zespoły będą mniejsze, mecze będą odbywać się w formule dwóch zawodników na dwóch zawodników, trzech na trzech lub czterech na czterech. Mniejsze będą także boiska - dzięki temu każdy z małych piłkarzy będzie miał więcej kontaktów z piłką i naprawdę będą musieli się zaangażować. Wcześniej zdarzało się nie raz, że najwięcej kontaktów z piłką miało trzech-czterech najlepszych dzieciaków, podczas gdy reszta prawie nie dotykała piłki.
Watzke powiedział: "Była dyskusja na temat zaprzestania gry na bramkę. Wkrótce będziemy grać bez piłki". Albo inna jego wypowiedź: "Jeśli jako sześcio-, ośmio- czy dziewięciolatek nigdy nie poczujesz, jak to jest przegrać, nigdy nie znajdziesz siły, by wygrać.". To błędne podejście wskazujące, że Watzke nie rozumie, na czym polegają zmiany. Niemiecki Związek Piłki Nożnej wydał nawet oświadczenie, w którym odniósł się krytycznie do słów swojego wiceprezesa.
To nie jedyny taki przypadek. Trener FC Koeln Steffen Baumgart narzekał na zmiany, choć jego klub wprowadza już nową formę gry w życie wśród najmłodszych. W innych krajach, takich jak Belgia czy Hiszpania funino ma ugruntowaną pozycję. Niewykluczone, że stąd można tam znaleźć aż tak wiele piłkarskich talentów.
Temat zmian w niemieckich szkołach odbił się szerokim echem także w Polsce. - Generalnie odchodzenie od rywalizacji byłoby bardzo złe dla młodych ludzi. To zabije w nich charakter, esencję sportu. Konfrontacja pozwala polepszać się. Najwięcej jednak uczymy się z porażek. Zwycięstwa potrafią być „brzydkie", nie motywować do rozwoju, a koncentrowanie w takiej sytuacji na wyniku nie pomaga. Zgadzam się, że rywalizacja potrafi zniechęcić najmłodszych, jeśli jest prowadzona w zły sposób. Na przykładzie tenisa mogę powiedzieć, że na początku rywalizacja powinna odbywać się w dużej mierze w grupach. Tak, by dziecko czuło, że wykonuje dobrą robotę, ma z tego zabawę, czuje się częścią większej grupy, a jednocześnie nie ma presji wynikającej z konfrontacji jeden na jeden - mówi w rozmowie ze Sport.pl Radosław Nijaki, były mistrz Polski w tenisie, dziś trener.
Czas pokaże, w jaką stronę zmiany dotyczące rywalizacji pójdą w Niemczech i jaki to będzie miało wpływ na podejście do sportu młodzieżowego w innych krajach.