• Link został skopiowany

Za doping do więzienia. Ta propozycja budzi kontrowersje. "Nikt nie zrozumie"

Dominik Senkowski
Była znakomita tyczkarka Monika Pyrek jest za wprowadzeniem odpowiedzialności karnej wobec sportowców przyjmujących doping w "najpoważniejszych przypadkach". - To może tworzyć zamęt i być wyjątkowo niekorzystnie odbierane przez opinię publiczną - obawia się Michał Rynkowski, szef POLADA.
Robert Karaś, Justyna Kowalczyk
Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl i screen youtube/FAMEMMA

Cała sportowa Polska żyła ostatnio sprawą triathlonisty Roberta Karasia, który miał pozytywny wynik testu antydopingowego, a potem przyznał podczas jednego z wywiadów, że świadomie zażył niedozwolony środek. Wśród sportowców i kibiców na nowo rozgorzała dyskusja o dopingu w sporcie. Nasza była lekkoatletyczna mistrzyni Monika Pyrek powiedziała m.in. w rozmowie z portalem Onet: "Do momentu, gdy nie będzie zagrożenia pozbawienia wolności, doping będzie zawsze stosowany". Czy zawodnikom przyjmującym doping powinna grozić odpowiedzialność karna? 

Zobacz wideo Robert Karaś na dopingu. Wrzosek ujawnia: Parę rzeczy mi się nie zgadzało

Czy sportowcy powinni odpowiadać karnie?

- Ciągle zastanawiamy się w środowisku sportowym, co może powstrzymać sportowców od stosowania dopingu. Doping nie jest niczym innym jak oszustwem. Zawsze porównuję to do normalnego życia. Jeśli ktoś prowadzi przedsiębiorstwo i oszukuje, to podlega odpowiedzialności. Nie ma wtedy znaczenia, czy taki przedsiębiorca naruszył przepisy prawne raz, czy tylko na chwilkę, a może nie przyniosło to nikomu szkody. Jest to jednak oszustwo - wskazuje Monika Pyrek w rozmowie ze Sport.pl. 

Dyskusja o ewentualnych sankcjach karnych powinna jej zdaniem dotyczyć przyszłości, a nie Roberta Karasia czy innych sportowców, którzy mieli ostatnio problemy na tej płaszczyźnie. - Nikomu nie życzę takich konsekwencji - a takie sugestie otrzymałam w mediach społecznościowych po mojej ostatniej wypowiedzi dla portalu Onet - podkreśla Pyrek.

Problem jej zdaniem tkwi w tym, że doping w sporcie postrzega się dziś głównie w wymiarze naruszenia pewnych wartości. - Nie widzi się tego, że to także droga zawodowa. Zawodnicy poświęcają swoje najlepsze lata dla sportu. Nie mogą być sportowcami przez całe życie. To bardzo specyficzna ścieżka zawodowa, która trwa zaledwie kilka-kilkanaście lat. Za dużo mówi się o złamanych ideałach, za mało o zwykłym oszustwie - uważa była lekkoatletka. 

Nowe przepisy dla recydywistów 

W ustawie o zwalczaniu dopingu funkcjonują dziś dwa przepisy karne dotyczące dopingu. - Z jednej strony odpowiedzialność karną mogą ponosić osoby, które podają niektóre substancje zabronione. Jest to bezwzględne w przypadku podawania osobom małoletnim, a w przypadku dorosłych nie popełnia przestępstwa ten, który podaje środek za zgodą osoby przyjmującej taki środek. Drugi przepis penalizuje rozpowszechnianie substancji dopingowych: produkcję i dystrybucję. Na podstawie obu przepisów możliwe jest nałożenie kary pozbawienia wolności do trzech lat - tłumaczy nam Michał Rynkowski, szef Polskie Agencji Antydopingowej (POLADA).

Sportowcy przyjmujący doping - świadomie lub nieświadomie - nie ponoszą żadnej odpowiedzialności karnej. A zdaniem Moniki Pyrek w niektórych przypadkach powinni. - Naprawdę uważam, że jeśli danego sportowca nie powstrzymują dwuletnie lub czteroletnie wykluczenia ze sportu, to co innego może na niego wpłynąć? - pyta.

Sama jednak przyznaje, że to propozycja dotycząca przede wszystkim recydywistów. - W systemie antydopingowym funkcjonuje skala konsekwencji w zależności od przewinienia, rodzaju środka dopingowego itd. Analogicznie powinno być z odpowiedzialnością karną, która powinna dotyczyć głównie tych najcięższych przypadków, gdy zawodnik bierze doping świadomie i np. kolejny raz wpada na kontroli - uważa Pyrek, która jest dziś m.in. członkinią komitetu zawodniczego POLADA i Rady POLADA.

Szef POLADA o ryzyku wprowadzania nowych przepisów 

Rynkowski zaznacza, że odpowiedzialność karna osób przyjmujących środki zabronione powinna dotyczyć tylko zawodowców, a nie amatorów. Ale i tak jest generalnie sceptyczny wobec tego pomysłu. Dlaczego?

- Przyjmowanie rozwiązań prawno-karnych w sporcie może wywoływać pewne problemy. W prawie karnym funkcjonuje instytucja domniemania niewinności. W przypadku postępowań antydopingowych przepisy określają konstrukcję odpowiedzialności na zasadzie ryzyka - wskazuje.

Prosty przykład: jeśli u danego sportowca zostanie wykryta substancja w organizmie, to na tym zawodniku spoczywa ciężar dowodzenia w postępowaniu dyscyplinarnym, że jest niewinny. Zupełnie inaczej niż prawie karnym. 

- To może prowadzić do zupełnie odmiennych rezultatów postępowań, co też może być wyjątkowo niekorzystnie odbierane przez opinię publiczną, tworzyć zamęt. Ten sam zawodnik może być skazany w postępowaniu dyscyplinarnym, a uniewinniony w postępowaniu karnym. Już nikt nie będzie wtedy rozumiał, o co w tym wszystkim chodzi - uważa Rynkowski. 

Nasi rozmówcy zastanawiają się, na ile nowe przepisy karne zrealizowałyby funkcję odstraszającą. - Myślę, że postępowania dyscyplinarne w sporcie wyczynowym mają naprawdę mocny charakter odstraszający. Kara czterech lat dyskwalifikacji niekiedy oznacza koniec kariery. Te kary są dotkliwe, bo właściwie równorzędne z zakazem wykonywania zawodu. Taki zawodnik nie może być trenerem, działaczem - podkreśla szef POLADA.

- Zostaje mu tylko przejść do prywatnych organizacji, ale nie w sporcie olimpijskim, uznawanym przez MKOI. Wydaje mi się, że w sporcie wyczynowym sankcje są wystarczające - przekonuje. 

Problem jego zdaniem polega na tym, że nie wszystkie międzynarodowe i niektóre krajowe organizacje sportowe respektują przepisy światowego kodeksu antydopingowego, co daje możliwość "ucieczki" zawieszonemu zawodnikowi pod skrzydła organizacji, która nie walczy z dopingiem. - Tutaj przepisy karne uchwalone w jednym kraju nic jednak nie pomogą, ponieważ zawodnik może zmienić sport na poziomie międzynarodowym albo flagę - uważa Rynkowski.

Mecenas widzi korzyści

Mecenas Renata Kopczyk, która jest członkiem panelu dyscyplinarnego POLADA, ma nieco inne zdanie niż Rynkowski. Dostrzega problem dotyczący różnych specyfik odpowiedzialności dyscyplinarnej i karnej, ale mimo to przyznaje: "W mojej ocenie wprowadzenie sankcji karnych wobec osób przyjmujących doping ma szanse spowodować, iż sport stanie się bardziej uczciwy, byłby to krok, który mógłby spowodować, że korzystanie ze środków czy metod zabronionych w sporcie będzie ograniczone".

Co mecenas Kopczyk myśli o wprowadzeniu odpowiedzialności karnej wobec osób przyjmujących doping? - Być może nagle osoby związane ze sportem, ale i nie tylko one, zaczęłyby się zastanawiać, czy warto zmarnować sobie całe życie - nie tylko sportowe. Warto jednak zaznaczyć, iż są też przeciwnicy kryminalizacji dopingu. Nie raz słyszałam takie głosy, że sport to tylko sport, pozostańmy przy odpowiedzialności dyscyplinarnej, tak jak w innych zawodach - przyznaje. 

Prawniczka informuje, że na dziś Światowa Agencja Antydopingowa stoi na stanowisku, że powinniśmy skupić się na odpowiedzialności dyscyplinarnej. Nie sugeruje wprowadzania przepisów karnych, ale te dyscyplinarne interpretuje bardzo restrykcyjnie.

Problem z dystrybucją i produkcją

Rynkowski zastanawia się nad innymi zmianami. - Można pomyśleć nad zaostrzeniem przepisów karnych w zakresie produkcji i dystrybucji środków zabronionych. Pytanie, czy kara trzech lat pozbawienia wolności jest barierą wystarczającą, by nie popełniać takich czynów? Tym bardziej że pojawiają się zorganizowane grupy zajmujące się podobnym procederem - przyznaje.

Produkcja i dystrybucja środków dopingowych to bardzo dochodowy biznes. POLADA współpracuje z policją w celu zwalczania takich grup. Niedawno Centralne Biuro Śledcze, wspólnie z czeskimi i słowackimi służbami, rozbiło laboratorium dopingowe i całą sieć dystrybucji. - Rynek dopingowy jest dziś duży, a podaż jest ukierunkowana głównie na sport amatorski, czyli właściwie na osoby aktywne fizycznie i chcące poprawić sylwetki - tłumaczy Rynkowski.

Mecenas Kopczyk rozdziela dystrybucję od produkcji. Zgadza się co do tego pierwszego. - Już dziś w przypadku podawania środków małoletnim jest to traktowane jak przestępstwo, można rozważać, czy powinno być objęte surowszymi sankcjami. Tym bardziej że doping jest nadal bardzo powszechny i to nie tylko w zawodowym sporcie - przyznaje.

Skutki widać także u amatorów, a najpoważniejsze w zakresie zdrowia - np. zaburzeń psychicznych. Prawniczka ma jednak sporo wątpliwości w zakresie odpowiedzialności karnej producentów. - Taki wytwórca może wyjść z argumentem: "Produkujemy środek, który ma być stosowany w charakterze leczniczym, a jeśli ktoś go wykorzystuje jako doping, to nie jest to nasza wina" - wskazuje.

Zdarza się, iż sportowcy wykorzystują środki, które nie są dopuszczone dla ludzi - mowa tu np. o lekach dla koni. - Ciężko wtedy obciążać takiego producenta. Gdy myśli się o wprowadzeniu szerszej kryminalizacji dopingu w sporcie, trzeba zawsze zacząć od drugiej strony - zastanowić się, jak będzie przebiegała linia obrony i tym samym uniknąć tworzenia martwego prawa - wskazuje mecenas.

Polacy korzystają

Doping to dziś oczywiście niejedyny problem zawodowego sportu, ale walka z nim daje nadzieję na krok do przodu w uzyskaniu uczciwych wyników. Monika Pyrek podaje przykład lekkoatletyki, w której światowa federacja powiedziała "nie" systemowemu dopingowi w Rosji.

- Od kilku lat ten kraj nie występuje w najważniejszych imprezach lekkoatletycznych. Zawodnicy muszą poddać się bardzo rygorystycznej procedurze, by móc wystąpić pod neutralną flagą. Mam wrażenie, że także dzięki temu nasi reprezentanci mogą w końcu pokazać swój potencjał. Nie dość, że wyeliminowano narodowe federacje, które systemowo wspierały doping, to jeszcze takie wykluczenia działają odstraszająco wobec tych, którzy chcieliby pójść śladem Rosji - uważa Pyrek.

Jej zdaniem wzrosła skuteczność w walce z dopingiem. - Nie jesteśmy już 10 kroków za systemem dopingowym, a jeden krok, może dwa kroki. Niestety, ci grający nieczysto zawsze będą trochę przed nami, a agencje dopingowe mogą tylko gonić. Tym bardziej potrzebują wsparcia w formie przepisów prawnych, nawet tych przewidujących odpowiedzialność karną w najpoważniejszych przypadkach - kończy. 

Dominik Senkowski

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: