Pod koniec maja Robert Karaś ukończył dystans 10-krotnego Ironmana w Brazylii, ustanawiając nowy rekord świata na dystansie 38 kilometrów pływania, 1800 kilometrów jazdy na rowerze, 422 kilometry biegu, osiągając czas 164 godzin 14 minut i 2 sekundy.
Niedługo przed rozpoczęciem majowego wyzwania Robert Karaś poinformował w mediach społecznościowych, że jego głównym partnerem będzie organizacja FAME MMA. Zawodnik zwrócił się do federacji, z którą jest związany kontraktem, o pomoc, kiedy jeden z jego ówczesnych sponsorów wycofał się ze współpracy i błyskawicznie otrzymał pozytywną odpowiedź. Jakie stanowisko zajęła federacja po ostatniej wpadce dopingowej zawodnika?
W ostatnich godzinach głównym tematem sportowych mediów w Polsce jest materiał wideo, który Robert Karaś zamieścił na Instagramie. Podczas nagrania zdradził, że w jego organizmie wykryto śladowe ilości niedozwolonych substancji. Organizacja FAME MMA, pragnąc wyjaśnić cały incydent, podjęła już działania.
- Robert sam skontaktował się z FAME. Poinformował nas, co dokładnie zaszło. Konsultowaliśmy się ze specjalistami: lekarzami sportowymi, toksykologami. Sytuacja jest o tyle dziwna, że jeden z tych środków, który wykryto u Roberta, wykorzystywany jest głównie w sportach siłowych i sylwetkowych - powiedział rzecznik prasowy FAME MMA Michał Jurczyga dla "Przeglądu Sportowego".
- Drugie zastosowanie – redukcja tkanki tłuszczowej, czyli pomaga spalać tłuszcz. Robert nigdy nie miał problemów z nadwagą, czyli ten cel wydaje się absurdalny. Do zawodów triathlonowych nie potrzebuje dużej masy mięśniowej - kontynuował.
Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Pomimo niekorzystnej wizerunkowo sytuacji sportowiec może liczyć na pełne wsparcie dotychczasowego partnera. - Oświadczenie Roberta jest bardzo wiarygodne. Rzeczywiście ten lek mógł mu pomóc w dojściu do sprawności w styczniu, kiedy przygotowywał się do walki i leczył kontuzję. Rzeczywiście, wtedy substancja mogła mu pomóc się regenerować i odbudować mięśnie, ale nie miało to żadnego wpływu na jego przygotowania do triathlonu, nie dało mu żadnej przewagi nad konkurentami, a to dla nas jest najważniejsze – że nie oszukiwał i nie ułatwiał sobie startu w triathlonie - wyjaśnił.
- Mamy ten przywilej, że znamy Roberta jako człowieka. Wiemy, że jest jedną z bardziej prawdomównych, wiarygodnych osób, z jakimi mieliśmy okazję współpracować i poznać w życiu. (...) Wspieramy go w tym czasie, wierzymy, że cała sytuacja zakończy się dla niego pozytywnie - podsumował Jurczyga.