Dwa tygodnie temu Polskę obiegła informacja o tragicznej śmierci męża Justyny Kowalczyk, Kacpra Tekielego. Wspinacz zdobył szczyty Allalinhorn (4027 m), Strayhorn (4190 m) i Rimpfishhorn (4199 m), ale przy próbie dotarcia na Jungfrau zabrała go lawina. Miał 38 lat i osierocił półtorarocznego syna Hugo. We wtorek odbył się jego pogrzeb, po którym była sportsmenka złożyła obietnicę zmarłego mężowi. "Będziemy żyć, jak nauczył nas Kacper. Pełnią. Będziemy zwiedzać świat i zdobywać szczyty. Będziemy na każdą minutę zachłanni, jak On" - pisała. 40-latka pokazała, że nie rzuca słów na wiatr.
Kowalczyk podzieliła się z internautami relacją z Dnia Dziecka. Święto postanowiła spędzić aktywnie i zabrała syna na przejażdżkę rowerową. Miejsce, które wybrała, miało charakter symboliczny. Na nagraniu na InstaStory widać łąki oraz góry. Do wideo była biegaczka dodała też ścieżkę dźwiękową, niosącą wymowne przesłanie. Jej wybór padł na "What a wonderful world" Luisa Armstronga.
"Widzę zieleń drzew i czerwone róże. Widzę, jak kwitną. Dla mnie i dla ciebie. I myślę sobie, jaki piękny jest świat!" - tak brzmią słowa utworu. Tym samym Kowalczyk pokazała, że mimo tragedii nie zamierza się poddawać i chce stworzyć synowi jak najlepsze warunki do rozwoju. W końcu to obiecała swojemu mężowi.
Justyna Kowalczyk-Tekieli Screen z https://www.instagram.com/stories/justyna.kowalczyk.tekieli/3115640499871013367/
Kowalczyk i Tekieli byli małżeństwem od 2020 roku. Para była niemal nierozłączna, a kobieta niejednokrotnie towarzyszyła mu podczas wypraw w góry. Tak też było podczas wspinaczki w Szwajcarii, gdzie alpinista realizował projekt zdobycia 82 czterotysięczników. Chwilę przed tragedią Kowalczyk wróciła jednak do Polski z synem, o czym opowiedziała w mediach społecznościowych.
"Tatuś odbierał mnie i Hugotka z lotniska w Balicach. Gdy dojeżdżaliśmy do Kasiny, Kacper najpewniej odszedł. Wiedział, że jestem w najbezpieczniejszym miejscu. Pewnie takich małych niecek nawianych śniegiem, jak ta, która spowodowała wypadek, minął w swoim życiu dziesiątki, nieświadomy zagrożenia" - napisała Kowalczyk.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl.
Od czasu śmierci męża była sportsmenka pozostaje aktywna w mediach społecznościowych i w poruszających słowach opowiada o dramacie oraz życiu Tekielego. "Byłam żoną alpinisty. Nie unikaliśmy trudnych rozmów. Żadne z nas nie uciekało od śmierci. Byliśmy świadomi, co może się wydarzyć. Chciał wejść na wszystkie czterotysięczniki przed 40. urodzinami. Jestem szczęściarą, że mogłam mu towarzyszyć w tym wszystkim i być obok niego" - czytamy w jednym z wpisów.