W zeszłą sobotę rozpoczął się wielki wyścig World Cup Brasil Ultra Tri, w którym trzeba pokonać dziesięciokrotność Ironmana. Zawodnicy do pokonania mają 38 kilometrów w basenie, 1800 kilometrów na rowerze i 422 kilometry w biegu. Robert Karaś jest naprawdę blisko ukończenia zawodów, jednak urazy stają się coraz bardziej dokuczliwe.
Według najnowszej aktualizacji od teamu Roberta Karasia Polakowi do końca zostało 16 kilometrów, czyli 10 okrążeń. Jak jednak czytamy na ostatniej relacji na jego Instagramie, z powodu kontuzji resztę dystansu będzie zmuszony pokonać marszobiegiem.
Chodzi dokładnie o wczoraj nabytą kontuzję, jaką jest zapalenie mięśnia piszczelowatego przedniego. Poinformował wówczas, że kontuzja uniemożliwia mu dalszy bieg i resztę wyścigu będzie musiał kontynuować pieszo. Co ciekawe, z tym samym urazem od podobnego etapu zawodów zmaga się inny Polak, Jurand Czabański. - Niestety będzie trzeba iść, bo tego nie da rady przerobić, nie da rady biec. Wiem, że jest problem z wynikami. Także może za 10 godzin będę, Jurand za 40, jak nic się nie poprawi.- mówił wczoraj Karaś.
Jak już jednak wiemy, nie udało mu się ukończyć wyścigu w planowane 10 godzin. Kontuzja okazała się na tyle poważna i dokuczliwa, że Karaś o 2 w nocy musiał wstrzymać bieg i udać się na dłuższą przerwę. - Nie było dane skończyć dzisiaj wyścigu, zostało bodajże 14 okrążeń. Moja noga jest w tak złym stanie, że musimy ją przeleczyć. Zdrowie najważniejsze, także pewnie wyruszymy rano. Najprawdopodobniej nie będę w stanie tego przebiec i po prostu to przejdę. - powiedział na najnowszym nagraniu. Po pięciu godzinach od tej informacji zawodnik wrócił do rywalizacji.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Poza tym urazem już wcześniej Karaś zmagał się z wieloma problemami zdrowotnymi. Na jednym ze wczorajszych nagrań podczas przerwy zawodnik zasugerował swojemu teamowi, że może mieć nawet złamanego palca u nogi.