Iryna Merłeni zawojowała świat sportu na początku XXI w., zdobywając złoty medal na igrzyskach w Atenach (2004), a cztery lata później w Pekinie sięgając po brąz w zapasach w kategorii do 48 kg w stylu wolnym. Urodzona w Kamieńcu Podolskim sportsmenka ma też na koncie pięć medali mistrzostw świata i trzy mistrzostw Europy. Po zakończeniu kariery prowadzi jednak zupełnie inne życie.
41-latka w ubiegłym roku zdecydowała się na wyjazd do Szwecji. Co zrozumiałe, jednym z czynników był wybuch wojny w Ukrainie. Od tamtej pory Merłeni pracuje w sklepie monopolowym sieci Systembolaget w małej miejscowości Haparanda, która leży niemal na kole podbiegunowym. - Wszyscy wiedzą, kim jestem - przyznała w rozmowie z telewizją SVT. Warto dodać, że to jedyna sieć sklepów w całej Szwecji mająca monopol na sprzedaż alkoholu powyżej 3,5 proc.
- Zostałam tutaj bardzo ciepło przyjęta i po godzinach pracuję jako trenerka zapasów. Na razie na poziomie dziecięcym. Klienci w sklepie w kulturalny lub żartobliwy sposób poprawiają mój kulawy szwedzki - wyjawiła. I dodała: - To jest inny rodzaj sławy niż ta sportowa.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.
Jak podają zagraniczne media, była zapaśniczka zarabia około trzech tysięcy euro miesięcznie. Należy od tego odliczyć jednak podatek w wysokości 30 procent. To oznacza, że jej pensja wynosi nieco ponad dwa tysiące euro.