Robert Karaś od kilku dni bierze udział w World Cup Brasil Ultra Tri, czyli 10-krotnym Ironmanie. Tam miał do pokonania 38 kilometrów w wodzie, 1800 kilometrów na rowerze oraz 422 kilometry biegu. Polak utrzymuje dobre tempo i ma szanse odnieść wielki sukces. Pojawiły się jednak pewne komplikacje.
Polak celuje nie tylko w zwycięstwo, ale i pobicie rekordu świata na tym dystansie. Aktualnie wynosi on 182 godziny 43 minuty i 43 sekundy i został ustanowiony przez Belga Kennetha Vanthuyne w sierpniu zeszłego roku w szwajcarskim Buchs.
Karaś ma już za sobą pływanie, w którym uzyskał czas 9:41:40, a także jazdę rowerem, ukończoną w około 69 godzin. Pozostał mu już tylko bieg, lecz w nocy z wtorku na środę czasu polskiego pojawiły się pewne trudności, o czym poinformował jego zespół. "Niestety Robertowi odnowiła się kontuzja ze Szwajcarii (rozerwana rana po operacji urologicznej - red.). Nawet chodzenie sprawia mu duży problem. Robimy dłuższy odpoczynek, zbijamy opuchliznę. Jesteśmy dobrej myśli, nikt nie myśli o rzuceniu rękawic" - czytamy na Instagramie. Ostrożność nie może dziwić, gdyż w Buchs Karaś z tego powodu musiał wycofać się po 69 km biegu.
34-latek już w poprzednich dniach miał kłopoty z oczami oraz z mięśniami pleców, lecz nie były one na tyle poważne, aby nie mógł kontynuować rywalizacji. "Na razie wszystko idzie zgodnie z planem" - przekonywała jego ekipa.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Karaś prowadzi w Brasil Ultra Tri, ale próbują go gonić dwaj inni Polacy. Drugie miejsce zajmuje Jurand Czabański, natomiast trzeci jest Rafał Godzwon. W sumie w zawodach bierze udział dziewięciu zawodników.