W czwartek poinformowano, że Kacper Tekieli, mąż Justyny Kowalczyk, zginął podczas samotnej wyprawy na Jungfrau (4158 m n.p.m.), szczyt w Alpach Szwajcarskich. Jak przekazał Jerzy Natkański, dyrektor Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego, wspinacz zginął w lawinie. Miał 38 lat.
Po śmierci Tekielego z wielu stron zaczęły spływać kondolencje. Przyłączył się do nich także Polski Związek Narciarski. "Cała narciarsko-snowboardowa rodzina łączy się w bólu z Justyną Kowalczyk-Tekieli i jej najbliższymi oraz składa wyrazy głębokiego współczucia z powodu niespodziewanej utraty ukochanej osoby..." - czytamy.
Kondolencje złożył także Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego. "Z wielkim smutkiem przyjąłem informację o śmierci Kacpra Tekielego, polskiego wspinacza i męża Justyny Kowalczyk-Tekieli. W imieniu Rodziny Olimpijskiej, Żonie, Synowi i Najbliższym Kacpra Tekielego składam najszczersze wyrazy współczucia" - przekazano.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Kilka godzin po upublicznieniu informacji o śmierci wspinacza głos zabrała Justyna Kowalczyk-Tekieli. Była biegaczka narciarska zamieściła w mediach społecznościowych krótki wpis. "Był najcudowniejszy" - napisała. Para pobrała się pod koniec września 2020 r. w Gdańsku.
W ostatnim czasie małżonkowie przebywała w Szwajcarii, wraz z nimi był tam ich syn Hugo. W ostatni weekend Tekieli przekazał informację o zdobyciu trzech szczytów: Allalinhorn (4027 m n.p.m), Strayhorn (4190 m n.p.m) i Rimpfishhorn (4199 m n.p.m). W planach miał wejście na wszystkie alpejskie czterotysięczniki. Kowalczyk-Tekieli wspominała, że wyprawa miała trwać dwa i pół miesiąca.