Polak dokonał niemożliwego. Trafił do księgi rekordów. Wygrał w skrajnych warunkach

Krzysztof Gajewski po raz kolejny dokonał niemal niemożliwego i zapisał się w Księdze rekordów Guinnessa. Polak, który w 2020 roku ustanowił rekord w pływaniu długodystansowym, teraz znów zszokował wielkim wyczynem. Spędził w lodowatej wodzie godzinę i 46 minut, a ponadto przepłynął w tym czasie sześć kilometrów. I to w samych kąpielówkach.

W środę 19 kwietnia w zbiorniku pod Czarną Górą w Masywie Śnieżnika (Sudety Wschodnie) doszło do wielkiego wyczynu Krzysztofa Gajewskiego. Pływak zaprzeczył prawom natury, mówiącym o tym, że człowiek jest w stanie wytrzymać w lodowatej wodzie półtorej godziny, i spędził w niej... godzinę i 46 minut. To niewiarygodny wyczyn.

Zobacz wideo Asseco Resovia Rzeszów pod ścianą w rywalizacji z Zaksą o finał PlusLigi. Drzyzga: Jeśli ktoś się podda, to lepiej, żeby już nigdzie nie jechał

Krzysztof Gajewski z rekordem Guinnessa. Złamał magiczną barierę

Tego dnia temperatura wody pod Czarną Górą wynosiła 4,9 stopnia Celsjusza. W tym miejscu warto dodać, że temperatura powietrza wynosiła zaledwie jeden stopień. Warunki były niezwykle ekstremalne, a Gajewski zdecydował się na wejście do wody w samych kąpielówkach. Dla pływaka przygotowano specjalny basen o długości 25 metrów i umożliwiono mu próbę pobicia rekordu świata i rekordu Guinnessa w tzw. pływaniu lodowym. 

Gajewski spędził pod wodą dokładnie godzinę i 46 minut (106 minut) i przepłynął w tym czasie sześć kilometrów. Jest to nowy rekord świata, a także nowy rekord Guinnessa. Polak kolejny raz w sportowej karierze zapisał się w Księdze Rekordów. Wcześniej udało mu się to także choćby w 2020 roku. Wówczas został rekordzistą w pływaniu długodystansowym, pływając nieustannie przez dwie doby. 

Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.

Krzysztof Gajewski skomentował wyczyn. "Wszystkie książki do kosza"

Sam pływak również zdążył skomentować osiągnięcie. - Wszystkie książki medyczne na temat ograniczeń organizmu w ekstremalnych temperaturach trzeba wyrzucić teraz do śmieci lub przynajmniej wprowadzić znaczące korekty. Przepłynąłem sześć kilometrów i nie byłem w hipotermii, a po wyjściu z wody nawet się nie trząsłem. Granica moich możliwości jest jeszcze dalej - przyznał cytowany przez WP SportoweFakty.

Co ciekawe Gajewski pobił rekord innego Polaka - Krzysztofa Kubiaka, który wynosił 4,7 kilometra. - Podczas bicia rekordu musiałem co 500 metrów dać sędziom sygnał, że chcę kontynuować próbę. Gdy do upragnionych sześciu kilometrów brakowało mi już tylko 20 długości "basenu", zacząłem liczyć każdy z nich. Byłem przekonany, że płynę ósmą długość, gdy usłyszałem gwizdek, a sędziowie poinformowali mnie, że przepłynąłem już 20 basenów. Choć czułem się nieźle, to miałem tak gigantyczne zaniki pamięci krótkotrwałej, że nie byłem w stanie liczyć dystansu. Przy jednej z wcześniejszych prób zimna woda zadziałała na mnie na tyle źle, że po przepłynięciu 3,2 kilometrów zapomniałem, że muszę wyciągać łokcie z wody. Na szczęście natychmiast zostałem wyciągnięty - dodał nowy rekordzista.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.