W ostatnim czasie świat łucznictwa w Polsce obiegły szokujące informacje. 22-letnia kobieta, która kiedyś trenowała dyscyplinę w jednym z dolnośląskich klubów, przyznała w programie "Interwencja" na Polsacie, że została zgwałcona przez dwóch znanych trenerów. - Jak miałam 15 lat... Stawał za mną. Dotykał mnie po brzuchu, po piersiach, ręce były w miejscach intymnych. Całował w szyję, gryzł w ucho. Za każdym razem, kiedy mnie dotykał, mroziło mnie. Pozwalałam mu na to, nie robiąc z tym nic, bo nie byłam w stanie - opowiadała.
16-letnia wówczas zawodniczka miała zostać odurzona i nie pamięta dokładnie przebiegu wydarzeń, ale posiada dowód rzeczowy w postaci zdjęć. Fotografie mają ukazywać Kazimierza K., leżącego nago obok młodej łuczniczki. Według zeznań kobiety w zdarzeniu miał również brać udział Henryk J. Sprawa jest już w prokuraturze. Trenerom grożą poważne konsekwencje. Wszystkiemu zaprzeczają.
Sprawą zajmuje się również Polski Związek Łuczniczy. - Decyzje w sprawie trenerów podejmie komisja dyscyplinarna związku - powiedział prezes związku Józef Baściuk, cytowany przez Interię.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
- Obaj nie pracują w Polskim Związku Łuczniczym. To trenerzy znani, ale pracują w klubie. Dlatego zwróciliśmy się do klubu, żeby zajął się sprawą. Zwróciliśmy się także do prokuratury i czekamy na jej ruchy. Na razie sprawa jest bowiem medialna. Na dzisiaj wiemy tyle, co z telewizji, a od informacji medialnych do końca sprawy jest długa droga. Z prokuratury ani z klubu nie mamy jeszcze odpowiedzi - dodał działacz.
Teraz pozostaje czekać na rozwój wydarzeń i kolejne informacje w tej sprawie. Na ten moment wiadomo jednak, że jeden z trenerów nadal pracuje z młodzieżą. - Z tego, co wiem, jeden z trenerów pracuje w szkole i nie został tam zawieszony - powiedział Błaściuk.