Ogólna aktywność fizyczna młodych Polaków w międzynarodowym projekcie Global Matrix została oceniona na jedynkę. Ze sprawnością jest coraz gorzej. Według badań prowadzonych przez warszawski AWF siedmioletni chłopcy w 1979 r. średnio skakali w dal 130 cm, a już w 2009 r. - 110 cm, obecnie lądują w okolicach metra. Dzisiejszy siedmiolatek przebiega 600 metrów średnio o 39 sek. wolniej niż jego rówieśnik w latach 70. Dziewczynki w analogicznym przypadku są wolniejsze o 43 sek. Zwis na drążku? W 1979 r. dziesięciolatek utrzymywał się średnio 23-25 sek., w 1999 r. - 15 sek., w 2009 r. - 12 sek., a w 2019 r. - jedynie 8 sek.
Rośnie też liczba dzieci z nadwagą i otyłością. Najnowsze badania na zlecenie Ministerstwa Zdrowia mówią, że 35,3 proc. ośmiolatków w Polsce ma nadwagę lub jest otyłych (wzrost z 32,2 proc. w 2018 r.). Okazuje się, że obwód talii u chłopców wzrasta średnio o 2,5 cm na rok, a u dziewczynek o 2 cm.
- Jesteśmy krajem coraz bogatszym. W związku z tym dotykają nas też problemy bogatych krajów - mówi Kamil Bortniczuk. - Jak byłem małym dzieckiem, to poza podwórkiem nie bardzo była alternatywa: dwa kanały w telewizji, później w latach 90. kablówka. Mało kto miał komputer. Nikt nie miał tabletu, nikt nie słyszał o internecie. Nawet jak ktoś nie lubił sportu, choć ja akurat lubiłem, to się ruszał. Stawał na bramce, żeby być w grupie rówieśniczej i być akceptowanym. Dzisiaj trzeba dzieci zachęcać do ruchu i mamy bardzo dużą polaryzację na dzieci lubiące się ruszać, trenujące na co dzień w klubach sportowych i na dzieci, które nie lubią się ruszać, siedzą przed komputerem, zagryzają to batonami i popijają napojami energetycznymi, co jest tematem, za który się bierzemy - dodał i wymienił programy upowszechniające sport, które finansuje MSiT.
- Są cztery programy skierowane do polskich szkół. SKS, który przywróciliśmy, wspieramy 350 tys. dzieci, płacimy 60 zł na godzinę nauczycielom WF-u, żeby prowadzili te zajęcia dwa razy w tygodniu. Wydajemy na to 70 mln rocznie i 92 proc. polskich gmin jest w to zaangażowanych. Zajęcia z gimnastyki korekcyjnej - 9 mln zł, 20 tys. dzieci objętych tym programem. "Umiem pływać", przy udziale Otylii Jędrzejczak, korzysta z tego 90 tys. dzieci z klas 1-3. Na koniec jest test, więc dzieci realnie uczą się pływać. Szkolny związek sportowy - 5 mln zł na organizację zawodów szkolnych i współzawodnictwo szkolne. A poza tym wydajemy jeszcze ponad 300 mln zł na programy upowszechniające "Sport dla wszystkich" i "Sport wszystkich dzieci", w których prowadzeniu pomagają nam gwiazdy, m.in. Paweł Zagumny, Monika Pyrek, Marcin Gortat, Sławomir Szmal - wymieniał.
Nauczyciele zwracają jednak uwagę, że mowa o programach dla dzieci chętnych, skłonnych zostawać po lekcjach i poświęcać swój wolny czas na aktywność sportową. Problem widzą w dotarciu do dzieci nieprzekonanych, niećwiczących na WF-ach, omijających sale i baseny szerokim łukiem, których odsetek - zgodnie z badaniami Global Matrix 4.0 - rośnie.
Z ministrem rozmawialiśmy też o programie "Sportowe talenty", o którym pisaliśmy TUTAJ. Program w założeniu ma systemowo wyławiać najzdolniejszych uczniów i kierować ich do klubów sportowych, by rozwijali się w dyscyplinie, do której mają predyspozycje. Nauczyciele ze wszystkich szkół w Polsce - również ponadpodstawowych - mają dwa razy w roku przeprowadzać testy w kilku podstawowych konkurencjach (biegach, skoku w dal, planku), a wyniki wprowadzać anonimowo do ogólnego systemu, do którego dostęp będą miały także kluby, akademie i federacje. Jeśli wyniki danego ucznia zrobią na nich wrażenie, mogą poprosić dyrektora szkoły o kontakt z rodzicami tego ucznia. Jeśli ci wyrażą zgodę, ich dziecko może rozpocząć treningi. W tym roku program prowadzony jest pilotażowo w dwóch województwach - opolskim i lubelskim. Od września ma zostać rozszerzony na całą Polskę.
Część nauczycieli krytykuje ten program. Minister w wywiadzie wideo broni swojego pomysłu i krytycznie odnosi się do artykułu.
Problemem pozostaje duży odsetek (sięgający 30 proc.) uczniów zwalnianych z ćwiczeń na WF-ach. - Nie powinno być akceptowalności dla zwolnień. To ja mówiłem, że zwolnienia powinny być tylko od lekarzy specjalistów w przypadku chorób, w których dziecko jest prowadzone przez specjalistę - mówi Bortniczuk. Latem 2022 r. Minister przekonywał, że od 1 września zwolnienia semestralne lub dłuższe będą uznawane tylko wówczas, kiedy wystawi je lekarz specjalista, a nie lekarz rodzinny. Nic jednak w tej kwestii się nie zmieniło i w tym roku szkolnym dzieci wciąż mogą być zwalniane przez lekarzy POZ. Bortniczuk zapewnia, że pomysł zostanie wprowadzony. Nie mówi, kiedy. - Patologią jest sytuacja, że dziecko idzie do lekarza, by uzyskać zwolnienie. Powinno być odwrotnie. Chore dziecko jest pod opieką specjalisty, więc wówczas podczas jednej z wizyt otrzymuje zwolnienie i wtedy nie ćwiczy na WF-ach - tłumaczył.
Zwróciliśmy uwagę, że problem jest głębszy i należy dążyć do tego, by przekonać dzieci do ćwiczeń i zachęcić je do aktywności, by nie chciały pobierać fałszywych zwolnień. - To proszę zrobić tak, żeby dzieci chciały się uczyć matematyki - odpowiedział Bortniczuk. - Sport jest radością - zauważyliśmy różnicę. - To jest obowiązek szkolny. Wychowanie fizyczne nie może być traktowane po macoszemu. Dzieci nie chcą się testować na WF-ach? A dzieci chcą pisać sprawdziany z matematyki czy historii? To nie znaczy, że mają tego nie robić - stwierdził minister.
Minister Bortniczuk pod koniec rozmowy wrócił też do tematu przyszkolnych hal sportowych. Wybudowanie tysiąca takich hal zapowiedział już w lipcu 2022 r. wraz z premierem Mateuszem Morawieckim.
- Już w tym roku wybudujemy kilkadziesiąt takich hal. W kolejnym roku chcemy wybudować ich 500 i w następnym roku kolejne 500. To nowe szanse dla milionów Polaków, dla milionów polskich dzieci - powiedział podczas lipcowej konferencji Mateusz Morawiecki.
Zapytaliśmy Ministra Bortniczuka, ile takich hal dotychczas powstało. - Pięć. To był pilotaż, który służy do tego, by poznać rynek, rozpoznać rzeczywiste zapotrzebowanie samorządów i problemy, które się pojawiają - powiedział.
- We wtorek na Radzie Ministrów ten program został przyjęty uchwałą. Mamy na ten rok 800 mln na hale przyszkolne. W czwartek ogłoszę nabór. Każda gmina będzie mogła wybudować boisko wielofunkcyjne przykryte halą łukową, tzw. lekką konstrukcją i dostanie na to 70 proc. środków. W najbliższych dwóch latach powstanie ponad tysiąc takich hal, o ile będzie zainteresowanie po stronie samorządów.
- W pilocie powstało ich mało, bo była połowa roku, było mało czasu. A po drugie: pojawiło się też niezrozumienie, co to jest hala łukowa, więc spływały wnioski na hale pneumatyczne, na balony, na hale namiotowe, a takich wspierać nie chcieliśmy. Mieliśmy też zawężenie do budowy tych hal na wsiach, bo takie było założenie. Teraz to uelastyczniliśmy, żeby odpowiadać na zapotrzebowanie. Przyjeżdżali ludzie z miast i mówili, że wybudowaliby taką halę u siebie, bo mają za małą salę albo za starą. Nie łapali się jednak w wąskie zapisy pilotażowe. To był pewnie nasz błąd w pilocie. Ale od tego jest ten pilot, żeby błędy wyłapać - podkreślił minister.