Polska ma problem z WF-em. "Patologia". Minister Bortniczuk mówi wprost

Dawid Szymczak
W Polsce 82 proc. uczniów nie jest aktywnych choćby przez godzinę dziennie, co zaleca Światowa Organizacja Zdrowia. Co trzeci ośmiolatek jest otyły lub ma nadwagę. Blisko 30 proc. uczniów unika WF-u przynosząc zwolnienia. W rozmowie z ministrem sportu i turystyki Kamilem Bortniczukiem sięgamy do fundamentów - WF-ów, masowej (nie)aktywności Polaków i poszukiwania talentów. Minister broni programu "Sportowe talenty", my wskazujemy, że są pilniejsze potrzeby.

Ogólna aktywność fizyczna młodych Polaków w międzynarodowym projekcie Global Matrix została oceniona na jedynkę. Ze sprawnością jest coraz gorzej. Według badań prowadzonych przez warszawski AWF siedmioletni chłopcy w 1979 r. średnio skakali w dal 130 cm, a już w 2009 r. - 110 cm, obecnie lądują w okolicach metra. Dzisiejszy siedmiolatek przebiega 600 metrów średnio o 39 sek. wolniej niż jego rówieśnik w latach 70. Dziewczynki w analogicznym przypadku są wolniejsze o 43 sek. Zwis na drążku? W 1979 r. dziesięciolatek utrzymywał się średnio 23-25 sek., w 1999 r. - 15 sek., w 2009 r. - 12 sek., a w 2019 r. - jedynie 8 sek. 

WYWIAD SPORT.PL z MINISTREM KAMILEM BORTNICZUKIEM

Zobacz wideo Minister Bortniczuk: Dotykają nas problemy bogatych krajów

Rośnie też liczba dzieci z nadwagą i otyłością. Najnowsze badania na zlecenie Ministerstwa Zdrowia mówią, że 35,3 proc. ośmiolatków w Polsce ma nadwagę lub jest otyłych (wzrost z 32,2 proc. w 2018 r.). Okazuje się, że obwód talii u chłopców wzrasta średnio o 2,5 cm na rok, a u dziewczynek o 2 cm.

- Jesteśmy krajem coraz bogatszym. W związku z tym dotykają nas też problemy bogatych krajów - mówi Kamil Bortniczuk. - Jak byłem małym dzieckiem, to poza podwórkiem nie bardzo była alternatywa: dwa kanały w telewizji, później w latach 90. kablówka. Mało kto miał komputer. Nikt nie miał tabletu, nikt nie słyszał o internecie. Nawet jak ktoś nie lubił sportu, choć ja akurat lubiłem, to się ruszał. Stawał na bramce, żeby być w grupie rówieśniczej i być akceptowanym. Dzisiaj trzeba dzieci zachęcać do ruchu i mamy bardzo dużą polaryzację na dzieci lubiące się ruszać, trenujące na co dzień w klubach sportowych i na dzieci, które nie lubią się ruszać, siedzą przed komputerem, zagryzają to batonami i popijają napojami energetycznymi, co jest tematem, za który się bierzemy - dodał i wymienił programy upowszechniające sport, które finansuje MSiT. 

- Są cztery programy skierowane do polskich szkół. SKS, który przywróciliśmy, wspieramy 350 tys. dzieci, płacimy 60 zł na godzinę nauczycielom WF-u, żeby prowadzili te zajęcia dwa razy w tygodniu. Wydajemy na to 70 mln rocznie i 92 proc. polskich gmin jest w to zaangażowanych. Zajęcia z gimnastyki korekcyjnej - 9 mln zł, 20 tys. dzieci objętych tym programem. "Umiem pływać", przy udziale Otylii Jędrzejczak, korzysta z tego 90 tys. dzieci z klas 1-3. Na koniec jest test, więc dzieci realnie uczą się pływać. Szkolny związek sportowy - 5 mln zł na organizację zawodów szkolnych i współzawodnictwo szkolne. A poza tym wydajemy jeszcze ponad 300 mln zł na programy upowszechniające "Sport dla wszystkich" i "Sport wszystkich dzieci", w których prowadzeniu pomagają nam gwiazdy, m.in. Paweł Zagumny, Monika Pyrek, Marcin Gortat, Sławomir Szmal - wymieniał.  

Nauczyciele zwracają jednak uwagę, że mowa o programach dla dzieci chętnych, skłonnych zostawać po lekcjach i poświęcać swój wolny czas na aktywność sportową. Problem widzą w dotarciu do dzieci nieprzekonanych, niećwiczących na WF-ach, omijających sale i baseny szerokim łukiem, których odsetek - zgodnie z badaniami Global Matrix 4.0 - rośnie.

Z ministrem rozmawialiśmy też o programie "Sportowe talenty", o którym pisaliśmy TUTAJ. Program w założeniu ma systemowo wyławiać najzdolniejszych uczniów i kierować ich do klubów sportowych, by rozwijali się w dyscyplinie, do której mają predyspozycje. Nauczyciele ze wszystkich szkół w Polsce - również ponadpodstawowych - mają dwa razy w roku przeprowadzać testy w kilku podstawowych konkurencjach (biegach, skoku w dal, planku), a wyniki wprowadzać anonimowo do ogólnego systemu, do którego dostęp będą miały także kluby, akademie i federacje. Jeśli wyniki danego ucznia zrobią na nich wrażenie, mogą poprosić dyrektora szkoły o kontakt z rodzicami tego ucznia. Jeśli ci wyrażą zgodę, ich dziecko może rozpocząć treningi. W tym roku program prowadzony jest pilotażowo w dwóch województwach - opolskim i lubelskim. Od września ma zostać rozszerzony na całą Polskę.

Część nauczycieli krytykuje ten program. Minister w wywiadzie wideo broni swojego pomysłu i krytycznie odnosi się do artykułu.

Co ze zwolnieniami z wuefów? 

Problemem pozostaje duży odsetek (sięgający 30 proc.) uczniów zwalnianych z ćwiczeń na WF-ach. - Nie powinno być akceptowalności dla zwolnień. To ja mówiłem, że zwolnienia powinny być tylko od lekarzy specjalistów w przypadku chorób, w których dziecko jest prowadzone przez specjalistę - mówi Bortniczuk. Latem 2022 r. Minister przekonywał, że od 1 września zwolnienia semestralne lub dłuższe będą uznawane tylko wówczas, kiedy wystawi je lekarz specjalista, a nie lekarz rodzinny. Nic jednak w tej kwestii się nie zmieniło i w tym roku szkolnym dzieci wciąż mogą być zwalniane przez lekarzy POZ. Bortniczuk zapewnia, że pomysł zostanie wprowadzony. Nie mówi, kiedy. - Patologią jest sytuacja, że dziecko idzie do lekarza, by uzyskać zwolnienie. Powinno być odwrotnie. Chore dziecko jest pod opieką specjalisty, więc wówczas podczas jednej z wizyt otrzymuje zwolnienie i wtedy nie ćwiczy na WF-ach - tłumaczył.

Zwróciliśmy uwagę, że problem jest głębszy i należy dążyć do tego, by przekonać dzieci do ćwiczeń i zachęcić je do aktywności, by nie chciały pobierać fałszywych zwolnień. - To proszę zrobić tak, żeby dzieci chciały się uczyć matematyki - odpowiedział Bortniczuk. - Sport jest radością - zauważyliśmy różnicę. - To jest obowiązek szkolny. Wychowanie fizyczne nie może być traktowane po macoszemu. Dzieci nie chcą się testować na WF-ach? A dzieci chcą pisać sprawdziany z matematyki czy historii? To nie znaczy, że mają tego nie robić - stwierdził minister.

Premier obiecywał kilkadziesiąt hal do końca 2022 r. Powstało pięć. Minister Bortniczuk wyjaśnia, dlaczego 

Minister Bortniczuk pod koniec rozmowy wrócił też do tematu przyszkolnych hal sportowych. Wybudowanie tysiąca takich hal zapowiedział już w lipcu 2022 r. wraz z premierem Mateuszem Morawieckim.

- Już w tym roku wybudujemy kilkadziesiąt takich hal. W kolejnym roku chcemy wybudować ich 500 i w następnym roku kolejne 500. To nowe szanse dla milionów Polaków, dla milionów polskich dzieci - powiedział podczas lipcowej konferencji Mateusz Morawiecki. 

Zapytaliśmy Ministra Bortniczuka, ile takich hal dotychczas powstało. - Pięć. To był pilotaż, który służy do tego, by poznać rynek, rozpoznać rzeczywiste zapotrzebowanie samorządów i problemy, które się pojawiają - powiedział.

- We wtorek na Radzie Ministrów ten program został przyjęty uchwałą. Mamy na ten rok 800 mln na hale przyszkolne. W czwartek ogłoszę nabór. Każda gmina będzie mogła wybudować boisko wielofunkcyjne przykryte halą łukową, tzw. lekką konstrukcją i dostanie na to 70 proc. środków. W najbliższych dwóch latach powstanie ponad tysiąc takich hal, o ile będzie zainteresowanie po stronie samorządów.

- W pilocie powstało ich mało, bo była połowa roku, było mało czasu. A po drugie: pojawiło się też niezrozumienie, co to jest hala łukowa, więc spływały wnioski na hale pneumatyczne, na balony, na hale namiotowe, a takich wspierać nie chcieliśmy. Mieliśmy też zawężenie do budowy tych hal na wsiach, bo takie było założenie. Teraz to uelastyczniliśmy, żeby odpowiadać na zapotrzebowanie. Przyjeżdżali ludzie z miast i mówili, że wybudowaliby taką halę u siebie, bo mają za małą salę albo za starą. Nie łapali się jednak w wąskie zapisy pilotażowe. To był pewnie nasz błąd w pilocie. Ale od tego jest ten pilot, żeby błędy wyłapać - podkreślił minister.

Więcej o: