Na zakończenie pierwszej połowy Super Bowl kibice Kansas City Chiefs mieli bardzo zmartwione miny. Ich drużyna przegrywała z faworyzowanymi Philadelphia Eagles 14:24, a być może największy talent w historii dyscypliny, quarterback (rozgrywający) Patrick Mahomes nie tylko przegrywał swój korespondencyjny pojedynek z rewelacyjnym QB Eagles - Jalenem Hurtsem, ale też z grymasem bólu siedział na ławce rezerwowych, doznawszy chwilę wcześniej kontuzji stawu skokowego.
Niewiele, bardzo niewiele wskazywało, żeby miało dojść do powtórki z Super Bowl w 2020 roku. Wtedy Chiefs i Mahomes nawet po trzech kwartach tracili 10 punktów do San Francisco 49ers (10:20), by w ostatnich 15 minutach zaliczyć aż trzy przyłożenia i zwyciężyć 31:20.
Ale właśnie dlatego kibice piłkarscy porównują talent Mahomesa do Leo Messiego, gdyż 27-letni quarterback stworzony jest do rzeczy wielkich. W niedzielę w Glendale pod Phoenix tylko to potwierdził, skutecznie walcząc nie tylko z bólem, ale też z rywalami. Druga połowa to absolutny popis wywodzącego się z Teksasu zawodnika, który wspaniale prowadził grę ofensywną Chiefs. Zaskakiwał najlepszą w lidze defensywę Chiefs nie tylko skutecznymi zagrywkami i podaniami, ale też kluczowymi biegami (ze skręconą kostką!), które pomagały przesuwać grę pod pole punktowe przeciwnika,
I choć jego vis-a-vis, Jalen Hurts robił wszystko, co mógł i grał świetnie, to ostatecznie musiał uznać supergwiazdy NFL. To Chiefs z Mahomesem, którzy rozegrali drugą połowę koncertowo, zaprezentowali "winning mentality", zdobyli punkty w każdym posiadaniu piłki i zwyciężyli po pasjonującym, trzymającym w napięciu do ostatnich sekund meczu 38:35 i po trzech latach przerwy ponownie sięgnęli po Vince Lombardi Trophy, najważniejsze sportowe trofeum w Stanach Zjednoczonych.
Sam Mahomes poprzez swój heroiczny wyczyn złamał trwającą prawie ćwierć wieku "klątwę MVP" - został pierwszym zawodnikiem w XXI wieku, który został wybrany najbardziej wartościowym zawodnikiem sezonu zasadniczego i zwyciężył w Super Bowl. Mało tego, tytuł MVP otrzymał również za niedzielny finał.
- Mahomes to MVP. Tylko tyle trzeba powiedzieć. Widzieliście to dzisiaj - stwierdził po finale doświadczony szkoleniowiec Chiefs, Andy Reid.
Dziś Patrick Mahomes już może być pewien miejsca w Galerii Sław NFL, a wielu wróży mu, że będzie GOAT-em, czyli największym futbolistą w historii tej dyscypliny. Tak jednak nie było, gdy jako 22-latek wchodził do ligi zawodowej. W drafcie w 2017 roku został wybrany dopiero z numerem 10 i to właśnie Andy Reid widział w nim ten błysk, który sprawił, że po debiutanckim sezonie Mahomesa w roli rezerwowego niespodziewanie wysłał jedną z gwiazd NFL - Alexa Smitha - do Washington Redskins.
Smith rok wcześniej podpisał z Kansas City Chiefs, których sezon w sezon prowadził do play-off, pięcioletni kontrakt na 111 mln dolarów. Reid wolał jednak sprzedać znakomitego zawodnika, by zyskać trochę luzu w tzw. salary cap (limicie wynagrodzeń) i budować zespół wokół Mahomesa.
Reid do dziś wdzięczny jest, że Smith nie stroił fochów i transfer przyjął z godnością. - Patrick nigdy nie wypłaci się Aleksowi za to doświadczenie, które dzięki niemu zyskał - mówił Reid w 2020 roku. Jego ruch okazał się jednak wręcz genialny - już w pierwszym sezonie w roli podstawowego QB (2018) Mahomes został wybrany MVP ligi i jako drugi zawodnik w dziejach NFL zdobył 50 przyłożeń i 5000 jardów w jednym sezonie. Z kolei w ostatnich czterech sezonach Chiefs prowadzeni przez swojego znakomitego quarterbacka trzykrotnie grali w Super Bowl, dwukrotnie w nim zwyciężając.
Nagrodę Patrick Mahomes otrzymał również od swojego klubu - po pierwszym triumfie w Super Bowl w 2020 roku podpisał dziesięcioletni kontrakt z Kansas City o kosmicznej wartości 450 milionów dolarów!
- Jeśli jest w USA jakikolwiek zawodnik warty takiego najwyższego w historii amerykańskiego sportu kontraktu to jest nim z pewnością Patrick Mahomes - skomentował ten fakt menedżer generalny Chiefs, Brett Veach. - Patrick chce wygrywać, chce ustanowić dynastię, i chce to zrobić tutaj, w Kansas City. Sam zawodnik pokazał to poprzez wideo w mediach społecznościowych opublikowane po parafowaniu nowej umowy, które obejrzało 4 miliony osób.
Dynastia w tym kontekście znaczy zdobycie dużej liczby tytułów mistrzowskich w krótkim czasie. Dynastią było sześć tytułów w osiem sezonów Chicago Bulls pod wodzą Michael Jordana czy pięć zwycięstw w Super Bowl New England Patriots prowadzonych przez Toma Brady’ego.
Fachowcy od finansów uważają, że mimo szokującej sumy, Chiefs zrobili wyśmienity interes. Po pierwsze, dlatego że umowa pozwala im na elastyczność pod tzw. czapką - czyli w obrębie wspomnianego salary cap, a po drugie liga niedługo po ogłoszeniu nowego kontraktu z Mahomesem przez Chiefs podpisała nową umowę na prawa do transmisji. Jedenastoletnią i dużo wyższą, wartą aż 110 miliardów dolarów przez 11 lat, bo futbol to najbardziej atrakcyjny kąsek w amerykańskich mediach. Efekt tego jest taki, że zarobki zawodników poszybowały w górę i 45 mln dolarów ze sezon Mahomesa nie jest już kwotą szokującą.
27-letni obecnie Mahomes wychował się (również futbolowo) w Teksasie, zaledwie 8-tysięcznym miasteczku Whitehouse. Ale wcale nie musiał zostać futbolistą.
Wyobraź sobie swoje liceum. Boisko na zewnątrz, otoczone z jednej strony krzaczorami, gdzie dobrze jest wypić piwo i zajarać. A potem pomyśl, że przychodzi facet z rady miejskiej, albo sponsor i mówi, że wybuduje w tej szkole stadion. Taki nieduży - na 10 tysięcy miejsc z wielkim telebimem. Wszystko razem za jakieś 100-200 mln złotych. Brzmi surrealistycznie, prawda? Nie w Teksasie. Tam - jak mówią Amerykanie - wszystko jest większe, a największy jest futbol.
I Patrick Mahomes grał właśnie na takim stadionie. No trochę mniejszym - 7 tysięcy, ale jak na Whitehouse, to i tak w zupełności wystarczy.
Wystarczy też, by 18-letni Patrick czuł się jak gwiazda. Źle, on już był gwiazdą. Przecież to Teksas. Tam ludzie, żeby zobaczyć genialnego młodego quarterbacka podającego jak Mahomes, potrafią tłuc się po stanie po kilkadziesiąt kilometrów, a ludzie, którzy już dawno odchowali dzieci, wciąż kupują bilety całosezonowe na mecze drużyny lokalnego liceum. Nie wyobrażają sobie, że piątkowy wieczór można spędzić jesienią inaczej niż na futbolowym meczu nastolatków. Powstał o tym całkiem niezły film i serial o takim samym tytule - "Friday Night Lights".
Patrick nie od początku był rozgrywającym. Zaczynał na pozycji safety - w ostatniej linii obrony. W futbolu amerykańskim na tę pozycję wybierani są najczęściej zawodnicy najbardziej uzdolnieni fizycznie - szybcy i silni. Ale w trzeciej klasie Mahomes wywalczył sobie pozycję quarterbacka i tak już zostało.
W czwartej klasie - jak mówi jego trener - "poprowadził Whitehouse Wildcats w najwspanialszym dla drużyny sezonie w historii". A sam Mahomes miał w ostatnim roku nauki 65 przyłożeń. Sezon kończył jednak, płacząc w ramionach ojca, bo ostatnie podanie w licealnej karierze posłał w ręce rywali. Jego zespół przegrał mecz play-off i odpadł z rywalizacji o mistrzostwo stanu.
- Oglądałem mecze futbolowych rozrywek licealnych od lat 70. i Patrick Mahomes był najlepszym quarterbackiem, jakiego kiedykolwiek widziałem - powiedział gazecie "Star Telegram" Bryan Houston, który był komentatorem radiowym w lokalnej stacji w Tyler - mieście, którego przedmieściem jest Whitehouse.
Patrick Mahomes już wtedy mógł zostać zawodowcem. Ale nie w futbolu, a w baseballu. A talent miał jeszcze do koszykówki, gdzie rzucał średnio 19 punktów na mecz. Jak każdy sportowo uzdolniony młody człowiek w USA, dzielił rok szkolny na trzy dyscypliny. Słynny Michael Jordan przecież też był nie tylko koszykarzem, ale też baseballistą, a w futbolu dłuższej kariery nie zrobił, bo szybko doznał kontuzji barku i matka zakazała mu gry.
- Wszyscy baliśmy się tego, że on pójdzie do baseballa - powiedział trener serwisowi Bleacherreport, Adam Cook dyrektor ds. sportu w liceum w Whitehouse. - Jego ojciec był zawodowym baseballistą, a w dodatku tam mógł od razu zarabiać większe pieniądze.
Baseballowi łowcy talentów byli pod wrażeniem rzutów nastolatka, a szczególnie występu, w którym przez cały mecz nie pozwolił rywalom ani razu odbić piłki i wyautował z gry szesnastu rywali.
Mahomes mówi jednak: - Teksański futbol szkół średnich to coś, czego nie da porównać się z niczym innym. Wystarczy być w Teksasie, by poczuć tę energię i pasję, jaką mają Teksańczycy do futbolu. Zakochałem się w tym, zakochałem się w futbolu i w grze na pozycji quarterbacka. Nie było już odwrotu.
Mimo takich deklaracji Detroit Tigers z baseballowej ligi wybrali Mahomesa w drafcie 2013 roku. Jakby zmienił zdanie, to mają pierwsi prawo podpisać z nim kontrakt.
Wybierając futbol, Patrick trochę zawiódł swojego ojca, również Patricka, który grał zawodowo w baseball przez 22 lata, z których 12 spędził w najwyższej lidze - MLB. Ojciec znany był jak Pat Mahomes, a syn dla odróżnienia używa pełnego imienia. Dzięki ojcu Patrick już jako mały chłopiec poznał największe gwiazdy baseballa z New York Yankees - Alexa Rodrigueza - u nas znanego przede wszystkim z tego, że był partnerem Jennifer Lopez - i Dereka Jetera, który zdobywał serca gwiazd showbiznesu, zanim jeszcze powstały u nas prężne serwisy plotkarskie. Kilkuletni Patrick z takimi gwiazdami spędzał długi godziny, gdy jego ojciec grał w New York Mets. Raz nawet ktoś wziął go za syna Rodrigueza.
- Zobaczył, jak to jest być zawodowcem i jak toczy się ten biznes. Przesiąkł tym cały - powiedział Pat Mahomes w rozmowie z serwisem "The Athletic".
Karierę sportową Mahomes junior kontynuował na teksańskiej politechnice - jako zawodnik Texas Tech Red Raiders. Początkowo mocno się rozczarował, bo był tylko rezerwowym. - Wszyscy mówili mu, jakim Davis Webb, podstawowy quarterback jest wspaniałym zawodnikiem, więc Patrick zaczął przebąkiwać o transferze. Wtedy jego ojciec powiedział: nie, staniemy do rywalizacji - wspomina Adam Cook.
Już w pierwszym sezonie Mahomesa Davis Webb doznał dwóch kontuzji i Patrick II wskoczył na jego miejsce do składu i już nie odpuścił. Do historii przeszedł mecz, który rozegrał w trzecim swoim sezonie przeciwko drużynie Oklahoma Sooners. Co prawda jego zespół przegrał 59:66, ale on sam ustanowił rekord wszech czasów, jeśli chodzi o liczbę zdobytych jardów - 819. 734 jardy zdobył podaniami, a 85 jardów biegiem. Rozgrywającym rywali był wtedy Baker Mayfield, który też pochodzi z Teksasu i jest obecnie podstawowym quarterbackiem drużyny NFL, Cleveland Browns.
Po trzecim sezonie, choć został mu jeszcze rok studiów, Mahomes zgłosił się do draftu do NFL. Przed naborem do najbogatszej ligi świata Patrick był porównywany do Johnny’ego Manziela. Jeszcze innego Teksańczyka. Manziel był gwiazdą już w szkole średniej, a potem na studiach. Do NFL też przyszedł też rok przed zakończeniem nauki. Zanim podpisał kontrakt, już grał w reklamówkach. Kibice uwielbiali jego szalony styl gry. Był tzw. podwójnie groźnym quarterbackiem - taki też jest Mahomes - który robi świetny użytek zarówno ze swoich rąk, jak i nóg. Umie świetnie podać, ale też wziąć piłkę w ręce i nie lękając się ogromnych rywali, zdobyć jardy biegiem.
Tyle tylko, że Manziel wielkiej kariery nie zrobił, sława szybko uderzyła mu do głowy, a imprezowy styl życia nie dał pokazać pełni swojego talentu. Z Mahomesem nie było tego problemu. Chłopak był, a raczej dalej jest, spokojny i ułożony. Jego największym wyskokiem w liceum było spóźnienie się na trening. Jest skoncentrowany na sporcie, ale jednocześnie umie być prawdziwym liderem swojej drużyny, nie tylko na boisku. Angażuje się w działalność społeczną. Obok LeBrona Jamesa był jedną z najważniejszych twarzy, nawołujących do wzięcia udziału w ostatnich wyborach prezydenckich w USA. Jednym słowem jest facetem, którego za zięcia chciałaby każda teściowa, a NFL umieszcza na swoich plakatach, a raczej reklamówkach, bo w dzisiejszym cyfrowych czasach "chłopiec z plakatu" to już tylko związek frazeologiczny bez pokrycia w realnym świecie.
Zwyciężając w niedzielę, Patrick Mahomes ruszył za największą legendą NFL - quarterbackiem Tomem Bradym, który zdobył aż siedem mistrzostw ligi zawodowej z New England Patriots i Tampa Bay Buccaneers.
Choć Tom Brady już zakończył karierę, to właśnie on najbardziej dał się we znaki Mahomesowi w jego wciąż krótkiej karierze. W sezonie 2018/19, choć Mahomes był MVP, a Chiefs najwyżej rozstawionym zespołem w playoffs, przegrali z New England Patriots Brady'ego po dogrywce 31:37 i nawet nie zagrali w Super Bowl. A to wygrali oczywiście Patriots, którzy w finale pewnie ograli Los Angeles Rams 13:3.
Rok później najlepsi byli po raz pierwszy Mahomes i Chiefs, ale już w Super Bowl 2021 zespół Kansas City znów został zatrzymany przez legendarnego Brady'ego, grającego już w Tampa Bay Buccaneers. Przegrany przez Chiefs aż 9:31 i bez choćby jednego przyłożenia mecz był z pewnością największą porażką Patricka Mahomesa w karierze, ale ten po dwóch latach znów jest na futbolowym szczycie.
W wieku Mahomesa Brady mógł się pochwalić trzema tytułami, o jednym więcej od zawodnika Chiefs, ale na swój czwarty tytuł musiał czekać aż 10 lat. Więc jeśli tylko mu zdrowie pozwoli, wszystko jest przed Mahomesem.