35:35 i 11 sekund do końca. Losy 57. Super Bowl zależały wyłącznie od jednej nogi [WIDEO]

Idealne kopnięcie Harrisona Butkera na 11 sekund przed końcem meczu zadecydowało o wygranej Kansas City Chiefs nad Philadelphia Eagles 38:35 w pasjonującym 57. finale ligi NFL - Super Bowl. Prowadzeni przez heroicznie walczącego z rywalami i kontuzją kostki Patricka Mahomesa Chiefs do przerwy przegrywali 14:24, ale w pięknym stylu odrobili straty i sięgnęli po drugi tytuł mistrzowski w ciągu trzech lat.

Remis 35:35, 11 sekund do końca, kilkadziesiąt tysięcy kibiców na trybunach i wiele milionów przed telewizorami. Losy 57. Super Bowl zależały tylko i wyłącznie od jednej nogi. Nogi Harrisona Butkera, 27-letniego kickera Kansas City Chiefs. Butker w niedzielnym finale raz się zdążył już pomylić, ale tym razem wykonał zadanie perfekcyjnie. Uderzył idealnie i wpadł w ramiona swoich kolegów, by po kilku chwilach móc świętować drugie w karierze mistrzostwo NFL.

Zobacz wideo Pia Skrzyszowska wygrywa rzutem na taśmę! "Ja się nie znam, słucham się mojego trenera"

Pierwsze takie Super Bowl w historii. Pasjonujący mecz był zapisany w gwiazdach

To miał być pasjonujący i historyczny finał Super Bowl. Pasjonujący, bo na StateFarm Stadium w Phoenix spotkały się dwie zdecydowanie najlepsze drużyny sezonu 2022 zawodowej ligi NFL. Kansas City Chiefs (bilans 14-3 w sezonie zasadniczym) z Leo Messim futbolu amerykańskiego, czyli quarterbackiem Patrickiem Mahomesem, w playoffach potwierdzili swoją dominację w konferencji AFC, z kolei nazywani najlepszym i najrówniejszym zespołem NFL Philadelphia Eagles (także 14-3) zwyciężyli w konferencji NFC.

To miał być też historyczny finał, ze względu na dwóch najmłodszych w historii Super Bowl quarterbacków (rozgrywających) - 27-letniego Patricka Mahomesa (Chiefs) i 24-letniego Jalena Hurtsa (Eagles). Obu panów łączyło coś jeszcze - po raz pierwszy w historii o Vince Lombardi Trophy walczyło dwóch czarnoskórych quarterbacków.

"Mahomes i Hurts sprawiają, że będzie to historyczny Super Bowl. Po pierwsze dlatego, że jeszcze nigdy rozgrywający obu drużyn nie byli tak młodzi, a po drugie po raz pierwszy w historii najważniejszego meczu Ameryki na tej najbardziej kluczowej pozycji na boisku zagrają przeciw sobie czarni Amerykanie. To znak czasów. Choć NFL zerwała z polityką segregacji rasowej w latach 50., to bardzo długo pokutowały wśród menadżerów i właścicieli drużyn uprzedzenia rasowe, że czarni gracze nie radzą sobie na pozycjach, wymagających wysokich kwalifikacji intelektualnych" - pisał przed tym spotkaniem na Sport.pl Michał Kiedrowski.

Po mocnym ciosie na początek

Niedzielny mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia zespołu z Filadelfii, co było specjalnością tej drużyny w tegorocznych playoffach. Już pierwsze posiadanie piłki w wykonaniu Eagles zakończyło się przyłożeniem, co jest pierwszą taką sytuacją w Super Bowl od ośmiu lat. Ofensywa Eagles wchodziła w defensywę przeciwnika jak w masło i choć pierwsze przyłożenie w wykonaniu autorstwa Kennetha Gainwella zostało odwołane po wideoweryfikacji, gdyż okazało się, że Kenneth Gainwell wylądował minimanie przed linią pola punktowego. Niewiele to zmieniło, bo w kolejnej próbie wręcz wepchnięty w pole punktowe został Jalen Hurts, zaliczył touchdown i Eagles po podwyższeniu Jake'a Elliotta objęli prowadzenie 7:0.

Co na to Chiefs? Zwycięzcy Super Bowl z 2020 roku zareagowali w fantastycznym stylu. W zaledwie trzech próbach przenieśli się w pole punktowe przeciwników i w decydującym momencie znów dał o sobie znać superduet z Kansas City Patrick Mahomes - Travis Kelce. Po przyłożeniu drugiego z wymienionych i udanym podwyższeniu Harrisona Butkera był remis (7:7), który utrzymał się do końca pierwszej kwarty, bo kolejne posiadania obu zespołów nie były już tak udane. Chiefs zabrakło też troszkę szczęścia, gdyż kopnięcie za 3 punkty z 42 jardów Butkera, niezawodnego zazwyczaj w tym elemencie, trafiło tylko słupek.

Emocjonalny rollercoaster Hurtsa. Świetne zagrania i koszmarny błąd

Druga kwarta to była prawdziwy "one man show" w wykonaniu Jalena Hurtsa. Zaledwie osiem sekund (!) potrzebowali jednak Philadelphia Eagles, aby zaliczyć przyłożenie w drugiej kwarcie. Fenomenalne podanie swojego quarterbacka na 45 jardów złapał A.J. Brown i zamienił na kolejne sześć punktów. Po udanym podwyższeniu Elliotta Eagles prowadzili 14:7.

Gdy wydawało się, że filadelfijczycy rozkręcają się z próby na próbę, Hurts popełnił jednak koszmarny błąd w 21. minucie, w prosty sposób gubiąc piłkę. Tę przejął Nick Bolton i popędził do pola punktowego rywali, co (wraz z podwyższeniem) pozwoliło ekipie z Kansas City doprowadzić do wyrównania po 14.

Na to niepowodzenie quarterback Eagles zareagował w wielkim stylu. Swoimi akcjami biegowymi zdobywał kolejne pierwsze próby dla drużyny, a następnie w ten sam sposób uzyskał przyłożenie na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy na prowadzenie 21:14.

Kolejne ciosy dla Chiefs. Mahomes aż skręcał się z bólu

Jeszcze zanim jednak druga kwarta się zakończyła, Kansas City Chiefs otrzymali kolejny cios. Tym razem nie chodziło o stracone punkty, a o kontuzję ich lidera Patricka Mahomesa, który po jednym ze starć doznał urazu kostki, przez co z grymasem bólu opuścił boisko z nadzieją, że po przerwie będzie mógł wrócić na najwyższe obroty.

Szybkie akcje Chiefs się nie powiodły i po niespełna minucie Eagles odzyskali piłkę. Przyłożenia nie uzyskali, ale zdołali przedostać się do strefy, z której udane kopnięcie mógł zaprezentować Jake Elliott. Dzięki niemu na przerwę Philadelphia schodziła z prowadzeniem 24:14. 

Rihanna wróciła i dała show w przerwie. Bolt i LeBron pod wrażeniem

W trakcie SuperBowl LVII na trybunach StatsFarm Stadium zasiedli m.in. Adele, LeBron James, Billie Eilish, Bradley Cooper, Sir Paul McCartney, ale największą gwiazdą tego wieczoru była Rihanna, która dała spektakularne, 13-minutowe show w przerwie spotkania. Dla piosenkarki z Barbadosu był to pierwszy publiczny występ od pięciu lat.

Jak jej poszło? Krytykami muzycznymi nie jesteśmy, więc sprawdźcie i oceńcie sami pod tym linkiem.

Powrót Rihanny skomentowali na Twitterze m.in. Usain Bolt i LeBron James, którzy byli pod wrażeniem jej występu. 

Wielki powrót Mahomesa i Chiefs. Ależ seria!

Druga połowa nie mogła rozpocząć się lepiej dla widowiska. Patrick Mahomes wrócił na boisko i już w pierwszym posiadaniu, nawet wyraźnie utykając (!), zdołał efektownym biegiem zdobyć swojej drużynie pierwszą próbę przed samym polem punktowym przeciwnika. Koledzy poświęcenia swojego lidera nie zmarnowali i po chwili Isiah Pacheco przełożeniem, a Harrison Butker podwyższeniem zmniejszyli straty drużyny z Kansas City (21:24).

Po chwili kibicom Eagles musiały zadrżeć serca, bo po ataku L'Jariusa Sneeda Miles Sanders upuścił piłkę, którą przejął Nick Bolton, by pobiec w pole punktowe Eagles. Pierwotnie sędziowie zaliczyli mu przyłożenie, ale po wideoweryfikacji stratę Sandersa uznali jako tylko niekompletne podanie i punkty zostały anulowane. Niedługo później Eagles mieli ponownie szczęście do decyzji sędziów, którzy uznali złapanie piłki przez Dallasa Goederta przy linii bocznej boiska za skuteczne. Bardzo długie posiadanie Philadelphii ostatecznie zakończyło się trzypunktowym kopnięciem Jake'a Elliotta (27:21). 

To ciułanie punktów kopnięciami przez Eagles nie okazało się zbyt skutecznym sposobem na utrzymanie prowadzenia, bo Kansas City Chiefs odpowiedzieli na początku czwartej kwarty kolejnym przyłożeniem. Mahomes i spółka w decydującym momencie totalnie wywiedli w pole defensywę przeciwnika, co po podaniu quarterbacka zakończyło się łatwymi punktami Kadariusa Toneya, co w połączeniu z podwyższeniem dało jednopunktową przewagę drużynie Andy'ego Reida (28:27). 

Eagles po raz pierwszy w tym meczu i w ogóle w tegorocznych playoffach musieli gonić wynik. W tej roli zawodnicy Nicka Sirianniego sobie nie poradzili i szybko po nieudanych próbach musieli oddać piłkę rywalom. W dodatku zrobili to tak, że absolutnie genialną akcją powrotną popisał się Kadarius Toney, który zakończył ją zaledwie 5 jardów przed polem punktowym przeciwnika!

Chiefs nie mogli tego zmarnować i nie zmarnowali. Ponownie oszukali najlepszą w lidze, ale kiepsko dysponowaną w niedzielny wieczór defensywę Eagles i kolejne łatwe przyłożenie, tym razem autorstwa Skyy'a Moore'a, wraz z podwyższeniem dało prowadzenie 35:27. 

Wielkie emocje! Eagles wrócili do żywych, ale ostatnie słowo należało do Chiefs

Ale to wciąż nie był koniec, bo do końca wciąż pozostawało 9 minut. Eagles wydawali się męczyć w ofensywie, aż tu nagle Jalen Hurts posłał doskonałe podanie do DeVonty Smitha, przenosząc akcję aż pod samo pole punktowe Chiefs.

To pozwoliło im zagrać dwie punktowe akcje - pierwsze przyłożenie za sześć punktów i drugą za dwa punkty w miejsce zwykłego podwyższenia. Obie się powiodły i zakończyły punktami Jalena Hurtsa, który doprowadził do remisu po 35 na pięć minut przed końcem czwartej kwarty. 

Ten wynik utrzymał się też do dwóch minut do końca rywalizacji, co zwiastowało nam niezwykle emocjonującą końcówkę. Eagles popełnili wówczas fatalny błąd, przez nieprzepisowe trzymanie w defensywie oddali rywalom pierwszą próbę, co pozwoliło Chiefs zbijać czas, by zadać ostateczny cios w ostatnim możliwym momencie. Zespół z Kansas City bezwzględnie z tego korzystał, nie szukał nawet szybkiego przyłożenia, żeby nie dać przeciwnikom szans na odpowiedź. 

Na 11 sekund przed końcem meczu wszystko było w nogach Harrisona Butkera. Ten z 27 jardów kopnął piłkę perfekcyjnie i zapewnił swojej drużynie zwycięstwo. 

Heroiczny wyczyn MVP. Mahomes chce gonić Brady'ego

Kansas City Chiefs po pasjonującym meczu pokonali Philadelphia Eagles 38:35, zdobywając trzecie mistrzostwo NFL w historii klubu i drugie po trzech latach przerwy, w erze Patricka Mahomesa. A przecież do przerwy przegrywali aż 14:24 i drżeli o zdrowie swojego lidera. 

Nie wiadomo, co się działo w przerwie w szatni Chiefs, ale Mahomes zaliczył powrót, jak na prawdziwego mistrza przystało. MVP sezonu zasadniczego zasłużenie zdobył także tytuł MVP tego spotkania. Z drugim tytułem mistrzowskim 27-letni Mahomes rusza w pościg za siedmioma mistrzostwami legendarnego Toma Brady'ego. I jeśli zdrowie dopisze, nie jest w tym pościgu bez szans, bo w jego wieku Brady miał tylko jeden tytuł więcej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.