- Z każdym dniem wojny coraz dziwniej jest grać przeciwko Rosjanom - powiedział szachowy arcymistrz Magnus Carlsen. Norweg udzieli wywiadu, w którym stwierdził, że nie chce, by rosyjscy szachiści i sportowcy z innych dyscyplin uczestniczyli w międzynarodowej rywalizacji.
Wszystko oczywiście z powodu wojny w Ukrainie. Carlsen to kolejna osoba, która skomentowała niedawny komunikat Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl), który nie wykluczył udziału sportowców z Rosji i Białorusi w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu.
- Na początku uważałem, że trzeba przykładać więcej uwagi do decyzji o dyskwalifikacji sportowców z Rosji. Zwłaszcza że nie wiedzieliśmy, jakie będą długofalowe skutki. Ale byłem zbyt ostrożny - powiedział Carlsen.
- Teraz, im dłużej trwa wojna w Ukrainie, przekonuję się, że Rosjanie nie powinni grać i rywalizować na międzynarodowym poziomie. Taka decyzja powinna zostać podjęta wcześniej, ale nie do mnie ona należała - dodał.
Wypowiedzi Norwega smaczku dodaje fakt, że jego wielkim rywalem jest Rosjanin - Jan Niepomniaszczij. W 2021 r. Carlsen pokonał go, zdobywając tytuł mistrza świata. Do rewanżu miało dojść w kwietniu, jednak już w lipcu Norweg zapowiedział, że do meczu nie przystąpi.
Wtedy jednak nie chodziło mu o kwestie polityczne i wojnę w Ukrainie. - Nie jestem zmotywowany do rozegrania kolejnego meczu. Po prostu czuję, że nie mam wiele do zyskania. Chociaż jestem pewien, że mecz byłby interesujący ze względów historycznych, nie mam żadnej chęci do gry. Po prostu nie zagram - mówił Carlsen.
W związku z jego decyzją w meczu o mistrzostwo świata zagrają Niepomniaszczij, który wygrał turniej kandydatów oraz Chińczyk Ding Liren, który w tym turnieju zajął drugie miejsce. Spotkanie odbędzie się w Ałmatach.