Pod koniec lutego tego roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski wykluczył Rosję oraz Białoruś ze swoich szeregów. "Obecna wojna na Ukrainie stawia ruch olimpijski przed dylematem. Podczas gdy sportowcy z Rosji i Białorusi mogliby nadal uczestniczyć w wydarzeniach sportowych, wielu sportowców z Ukrainy nie może tego zrobić z powodu ataku na ich kraj" - można było przeczytać w oświadczeniu.
Teraz Thomas Bach, przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) zapowiedział, że każdy, kto spróbuje wykorzystać igrzyska olimpijskie do wypowiedzi politycznych, będzie ukarany.
- Występy muszą odbywać się wyłącznie zgodnie z przepisami. Widzieliśmy rosyjskich sportowców pokazujących znak Z, nałożono na nich sankcje i zostali wykluczeni z zawodów. Ci, którzy nie przestrzegają zasad i ducha sportu, nie będą w nich brać udziału - powiedział Bach powiedział na konferencji prasowej Komitetu Wykonawczego MKOl.
W kwietniu tego roku rosyjski pływak, Jewgienij Ryłow został zawieszony na dziewięć miesięcy przez Międzynarodową Federację Pływacką. Decyzja organizacji była związana z udziałem pływaka w propagandowym koncercie, podczas którego poparł inwazję Rosji na Ukrainę.
W maju zdyskwalifikowany został Ivan Kulyak, rosyjski gimnastyk artystyczny. Został on ukarany za haniebne zachowanie podczas marcowych zawodów Pucharu Świata w Dausze. 20-latek stanął wówczas na podium zawodów z naklejoną na kostium literą "Z", symbolem rosyjskich wojsk atakujących Ukrainę.
- Szokujące? Haniebne? Dajcie spokój. Trzeba spojrzeć na sprawę poważnie. Następni w kolejce do wyrzucenia z ruchu olimpijskiego możemy być my. Thomas Bach, przewodniczący MKOl, lojalnie nas przed tym ostrzegł - pisał Michał Kiedrowski, dziennikarz Sport.pl w komentarzu.