17-letnia mistrzyni, która sięgnęła absolutnego dna w parku. Biznes erotyczny okazał się wybawieniem

Kiedy w wieku 17 lat zostajesz mistrzynią świata w gimnastyce i masz na koncie już kilka medali najważniejszych imprez, wydaje się, że dalej będzie już z górki. A dla Verony van de Leur koszmar dopiero się rozkręcał. Kiedy odeszła od okradającego ją ojca i bezlitosnego trenera, wylądowała najpierw na bruku, potem w więzieniu przez szantaż, którego dopuściła się wobec pary uprawiającej seks w parku, aż w końcu przed kamerą na portalu dla dorosłych.

Verona van de Leur w 2002 roku zdobyła pięć medali na mistrzostwach Europy – trzy srebrne i dwa brązowe. W tym samym roku pojechała do Stuttgartu na mistrzostwa świata. Tam sięgnęła po złoto i dwa brązowe medale. To była nie lada sensacja – Holenderka wygrywająca zawody w gimnastyce, sporcie, który był wówczas zdominowany przez kraje byłego bloku wschodniego. Została wybrana sportsmenką roku. Media wróżyły jej wielką karierę i zastanawiały się, co przyniesie jej przyszłość. Żadne z przewidywań się nie sprawdziły. Bo kto mógł wtedy zakładać, że ta 17-latka będzie bezdomna, zamknięta w więzieniu i odbije się od dna w branży pornograficznej.

Zobacz wideo Trening Jana Błachowicza. "Ręce zaczynają chodzić na odpowiednich obrotach"

"Kiedy po raz pierwszy stajesz na podium, zaczyna się presja. Kiedy nie stajesz, obrywasz"

W mediach regularnie pojawiają się informacje na temat tego, jak traktuje się młode gimnastyczki. Katorżnicze treningi, diety, nadużycia, molestowanie seksualne. Wszystko, żeby tylko osiągnąć sukces. Nie inaczej było z Veroną. Jej trenerem był niejaki Frank Louter. W swojej książce autobiograficznej "Simply Verona" oskarża go o krzywdzące fizycznie i psychicznie treningi. Podczas gdy gimnastyczki były zmuszone do wykonywania zbyt wielu ćwiczeń, nawet kiedy były kontuzjowane, pracownicy grzebali dziewczynom w torbach i zawstydzali je za przekąski, które ukrywały.

- Jak w cyrku ze zwierzętami – mówiła w rozmowie z "The Guardian". - Tak się uczysz. Oglądasz w internecie filmy dokumentalne z płaczącymi dziećmi? Tak też było z nami. Jeśli chcesz być elastyczny, to boli. Tak samo jest z treningiem siłowym, budowaniem kondycji, z trikami. Czasem coś złamiesz, czasem nie. Wtedy masz szczęście.

Ojciec okradał, matka zostawiła na lotnisku

Holenderka nie miała też oparcia w rodzinie. Rodzice nałożyli na nią olbrzymią, wręcz okrutną presję. Nie zależało im na sukcesie córki. Zależało im na własnych korzyściach. Jakiś czas później na jaw wyszło, że zarobione przez Veronę pieniądze jej ojciec wydawał na własne przyjemności. Pieniądze udało się potem odzyskać na drodze sądowej. Po wieloletniej batalii Veronie zasądzono dziesiątki tysięcy euro. Ale oprócz okradania rodzice miażdżyli ją również psychicznie. Według Verony, po jednym z konkursów matka odmówiła jej transportu z lotniska do domu. Powód? Bo nie zajęła miejsca na podium. Verona wracała sama, pociągiem, ze łzami w oczach.

- W wieku 8 lub 9 lat zdobycie medalu to coś wspaniałego. Wszyscy są dumni, rodzice, przyjaciele, dziadkowie, a ja byłam w pewnym sensie wyjątkowa, więc zawsze jest to pozytywne uczucie – powiedziała w rozmowie z "The Sun". - Ale kiedy po raz pierwszy stajesz na podium, zaczyna się presja. Kiedy na nim nie jesteś, to obrywasz i słyszysz, że nie jesteś wystarczająco dobra. Potem stało się to obsesją, nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich wokół mnie. Dostajesz sponsorów, kontrakty i to jest wielka sprawa dla każdego. Musisz zacząć zadowalać wszystkich - opowiada.

W 2003 roku ciało Verony rozpadało się na skutek ciężkich treningów i diety. W jeszcze gorszym stanie była jej psychika. Rok po tym, jak była na szczycie (a przynajmniej tak to wyglądało), zaczęła myśleć o samobójstwie. - Czułam się, jakbym była w czarnej dziurze. Może najlepszą rzeczą było odejść, ale nie było takiej możliwości. Próbowałam kilka razy, ale nikt mi nie pozwolił – wspomina.

"Kiedy nie masz jedzenia i musisz kraść w sklepach, przekraczasz własne granice"

Minęło jeszcze pięć lat, zanim van de Leur znalazła odwagę, aby uwolnić się od tego toksycznego środowiska. Pomógł jej w tym jej chłopak, Robbie. Verona zaczęła odkrywać świat poza salą gimnastyczną. W 2008 roku zerwała ze sportem. Ale jak się okazało, jej decyzja miała dramatyczne konsekwencje. Pewnego dnia wróciła do domu i odkryła, że zamki zostały zmienione i nie może już wejść do budynku. Zrozumiała, że nie jest już tam mile widziana. To wtedy zorientowała się też, że jej ojciec ją okradał.

Van de Leur i jej chłopak byli bezdomni przez dwa lata, co noc spali w samochodzie. Ktoś mógłby pomyśleć, że była w tym nutka romantyzmu. Verona wreszcie była wolna i miała przy sobie partnera. Ale potem przychodził dzień i brutalna rzeczywistość. Trzeba było jakoś żyć. Żeby przetrwać, zbierali pieniądze na plaży, jedli darmowe jedzenie w supermarketach. Ale to nie wystarczało - czasami musieli kraść. - Kiedy nie masz jedzenia i musisz kraść w sklepach, to przekraczasz własne granice, których myślisz, że nigdy nie przekroczysz. Ale aby przetrwać, zrobiłbyś wszystko, co było konieczne – mówiła. Czasami pomagała też w salach gimnastycznych, pracując z innymi dziewczętami na obozach młodzieżowych.

Upadek na samo dno w parku. "Byłam w najgorszym stanie, jaki można sobie wyobrazić"

Absolutnego dna Verona dotknęła w 2010 roku. Spacerowała w parku, kiedy nagle zobaczyła parę uprawiającą seks. Była gimnastyczka zrobiła zdjęcia tej sytuacji, a potem zażądała od kobiety ze zdjęć dwóch tysięcy euro. - Byłam naprawdę w najgorszym stanie, jaki można sobie wyobrazić. Byłam na ulicy i nie miałam nic. Potrzebowała tych pieniędzy – wspomina.

Poniosła konsekwencje swojego czynu. O sprawie dowiedziała się policja i kilka tygodni później aresztowała Veronę. Holenderka przesiedziała w areszcie 72 dni. A mogło się skończyć gorzej. Bo do zarzutów o szantaż doszły oskarżenia o posiadanie dziecięcej pornografii. Rzekomo znaleziono ją na jej laptopie. Z tego zarzutu została jednak oczyszczona. Jej prawnik argumentował, że dostęp do jej komputera miało kilka osób.

O całej sprawie dowiedziały się media. Verona nie dość, że nie miała grosza przy duszy, popadła w konflikt z prawem, to jeszcze o jej wybrykach dowiedział się cały kraj. - W ciągu 24 godzin wszystko się rozpadło. W takim wypadku musisz zacząć od nowa. Ale trudno jest zacząć od nowa, jeśli społeczeństwo cię nie akceptuje – mówiła.

- W tamtym czasie, będąc bezdomną, nie obchodziło mnie już, jak zdobywam pieniądze na jedzenie. Ale wiem, że nawet w tej najgorszej sytuacji nie miałam prawa szantażować tej kobiety. Żałuję, że nie znalazłam innej możliwości w tamtym czasie. Może to i dobrze, że siedziałam przez 72 dni, aby zdać sobie sprawę, że się popełniłam błąd – mówi w rozmowie CNN.

Jedenaście lat w branży filmów dla dorosłych. "To była okazja do zbudowania czegoś"

Verona wyszła z więzienia, ale jej życie praktycznie rozpadło się na kawałki. Wtedy nastąpił gwałtowny zwrot. W 2011 roku skontaktowała się z nią jedna z wytwórni filmów dla dorosłych i zaproponowała kontrakt. Chodziło o występy solo przed kamerką internetową. Verona twierdzi, że najprawdopodobniej by się nie zgodziła, gdyby nie to, że sprawy sądowe pochłonęły sporo jej pieniędzy.

- Myślałam o tej propozycji kilka tygodni. Porozmawiałam więc z moim chłopakiem, a on powiedział: "rób, co czujesz" – mówiła w rozmowie z "Guardianem".

- Biznes erotyczny nie był decyzją, był raczej szansą – mówiła w wywiadzie z "The Sun". – Oczywiście jako dziecko nie myślałam, że to jest to, co chciałabym robić, ale nie obchodziło mnie to. Nie potrzebowałam aprobaty rodziny i przyjaciół. Ludzie wokół mnie akceptowali mnie za to, kim jestem i moje wybory.

Branża pornograficzna wciągnęła Veronę i jej partnera. Po około dwóch miesiącach była gimnastyczka miała już własną stronę internetową. Występowała sama albo ze swoim chłopakiem. Był aktorem i fotografem. Zatrudniała też inne kobiety i pojawiała się w filmach pornograficznych. Nagrywała też występy na żywo i rozmawiała z widzami. - Trudno to wytłumaczyć, ponieważ czasami nie znasz ich twarzy, ich imienia, a z drugiej strony wiesz o nich wszystko. Znasz imię ich żony, ich dzieci, gdzie pracują, gdzie mieszkają. W zależności od tego, czym chcą się podzielić – mówi.

W 2020 roku Verona van de Leur wydała autobiografię. Według mediów w 2019 roku skończyła karierę w branży pornograficznej. Ale te informacje najprawdopodobniej nie są prawdziwe. Jej strona nadal działa i pojawiają się na niej materiały z 2022 roku. Przede wszystkim jednak Verona na dwa konta na portalu Only Fans – platformie, na której twórcy mogą sprzedawać swoim fanom materiały premium. Portal jest często kojarzony z materiałami o treści erotycznej. Po włączeniu subskrypcji danego konta i wniesieniu opłaty użytkownik ma dostęp do niewidocznych wcześniej treści. Jedno z kont Verony oferuje m.in. zdjęcia w bieliźnie. Natomiast na drugim można znaleźć już treści typowo pornograficzne.

Kiedy zastanawia się nad różnymi zwrotami akcji w swoim życiu, van de Leur mówi, że żałuje, że nie była mądrzejsza w młodszym wieku, kiedy jej kariera gimnastyczna nabierała rozpędu. Nie żałuje za to ostatnich lat, które spędziła w branży filmów dla dorosłych. Wykorzystała szansę na lepsze życie, kiedy była na dnie. Myśli samobójcze miała bowiem również po rozstaniu z rodziną.

- Poszłam na stację kolejową i liczyłam od dziesięciu do zera i nie skoczyłam. To był moment, w którym mogło się to wszystko skończyć. Myślałam o mojej rodzinie, którą straciłam, o mieszkaniu na ulicy. Nie miałam nic do jedzenia, ani pieniędzy. Ale coś we mnie pękło. Nadal nie wiem, dlaczego nie skoczyłam. Po prostu odeszłam.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.