Porażająca prawda ws. "wykluczenia" Rosjan. "Pupilka Putina" i jej banda działają w najlepsze

Kacper Sosnowski
Czy po agresji na Ukrainę, Rosjanie rzeczywiście zostali wykluczeni ze świata sportu? Niemiecki dziennikarz prześledził, co dzieje się w 100 międzynarodowych sportowych związkach. I wnioski są porażające. Zarówno MKOl, jak i spora część federacji nadal zapewnia rosyjskim działaczom, czasem otwarcie popierających inwazję, ciepłe posady.

Po inwazji na Ukrainę Międzynarodowa Federacja Jeździecka zawiesiła nie tylko rosyjskich dżokejów i działaczy, ale nawet... rosyjskie konie. Nie wszystkie międzynarodowe związki sportowe były tak ochocze w odcinaniu się od rosyjskich koneksji. Ogromna praca wykonana przez niemieckiego dziennikarza śledczego Jensa Weinreicha (autora głośnych książek o korupcji w MKOl-u i FIFA, współpracownika "Der Spiegel") wykazała spore rozbieżności w sportowych gabinetach. Tylko 7 z 40 olimpijskich międzynarodowych związków oprócz sportowców na stałe zawiesiło też rosyjskich działaczy. Te stowarzyszenia, w których wpływy Rosji są widoczne, opublikowały najkrótsze i najbardziej miałkie oświadczenia w sprawie inwazji na Ukrainę. Tak było m.in. w szermierce, pięcioboju, boksie czy strzelectwie. Trudno się temu dziwić. Wszystkie wymienione wyżej związki, nadal są prowadzone przez Rosjan, którzy nie widzą w "specjalnej operacji na Ukrainie" problemu.

Zobacz wideo Ivan zabrał piłkę i uciekł z mamą do Polski. "Syn pyta: mój dom jeszcze stoi?"

Arogancka postawa rosyjskich prezesów szermierki

Stanisław Pozdniakow jest przewodniczącym Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego (ROC), a przy tym podpułkownikiem tamtejszej armii. Tak się składa, że od lat stoi też na czele Europejskiej Federacji Szermierki. Nic dziwnego, że kiedy 24 lutego Rosja zaatakowała Ukrainę i wiele związków apelowało o wykluczenie rosyjskich sportowców z rywalizacji, on nakazał zawodniczkom z Europy jechać na Puchar Świata w … Soczi.

Zresztą inne imprezy pod przewodnictwem europejskiej federacji też miały toczyć się normalnie. Dochodziło do absurdów, bo to sami zawodnicy nie wychodzili na pojedynki z Rosjanami, którzy bez walki awansowali do finałów. W marcu widząc, że nikt nie chce z nimi rywalizować, Rosjanie sami wycofywali się z rywalizacji. Świat sportu regulował się sam. Europejska Federacja Szermierki zawiesiła Rosjan i Białorusinów dopiero 12 marca, 10 dni po tym jak zrobiła to światowa federacja!

Pozdniakow, z którego wypowiedzi można wnioskować, że popiera wojnę, w maju może być usunięty ze stanowiska. Komitet Wykonawczy właśnie przegłosował wobec niego wotum nieufności i zwołał Nadzwyczajny Kongres. Członkowie federacji zauważyli bowiem "konflikt interesów" i wytknęli swemu szefowi, że jego wypowiedzi związane z ukraińską sytuacją, mówiąc eufemistycznie, nie są spójne z tymi płynącymi z Międzynarodowej Federacji Szermierczej.

Z jej kierowaniem 1 marca musiał pożegnać się z kolei Alisher Usmanow. Rosyjskiego oligarchę objęły sankcje Unii Europejskiej. Milioner, który był prezesem szermierczej federacji od 2008 roku i wpompował w nią 87 mln dolarów, odchodził rozgoryczony, zapowiadając w dość aroganckim oświadczeniu walkę z decyzjami "naruszającymi jego honor, godność i reputację biznesową". Zapowiedział, że czeka na "przywrócenie sprawiedliwości".

Rosyjski prezes wprosił się na zawody. W judo nie zawieszono Rosjan

Rosjanie mają się dobrze jeszcze w kilku dużych federacjach. W Międzynarodowym Stowarzyszeniu Boksu rządzi Umar Kremlew. W federacjach europejskich pracuje też Tatiana Arbadiewa (Pięciobój nowoczesny); Alexander Ratner (strzelanie). Zresztą międzynarodowy oddział tej federacji też jest zarządzany przez Rosjanina (Władimira Lissina). To doprowadziło zresztą do kolejnego zgrzytu. Ratner, który jest jednocześnie sekretarzem generalnym światowej federacji, został niedawno uznany za osobę niepożądaną na mistrzostwach Europy w Norwegii, podobnie zresztą jak sam Lissin. Mimo to Ratner nie chciał z imprezy rezygnować. Pojawił się w norweskim Hamar - rzekomo jako osoba prywatna i na własny koszt.

Działania niektórych związków czasem wyglądają tak, jakby te bały się lub nie chciały szkodzić Rosjanom. O Międzynarodowej Federacji Judo (IJF) zrobiło się głośno, kiedy ta pod koniec lutego poinformowała o zawieszeniu swego honorowego prezydenta i ambasadora Władimira Putina. Jego zdjęcie zdjęto ze strony internetowej, a federacja dostała brawa za szybkie działanie. Tyle że ta sama federacja, której prezesem jest Rumun Marius Vizer, wieloletni bliski przyjaciela Putina, do tej pory nie zawiesiła ani Rosjan, ani Białorusinów ze sportowej rywalizacji. Władze zaproponowały tylko, by zawodnicy z tych krajów rywalizowali jako sportowcy neutralni pod flagą federacji judo. Rosji nie ma na zawodach, tylko dlatego, że sama wycofała się z rywalizacji w połowie marca. Był to prawdopodobnie manewr wymuszony przez innych działaczy i rywali, a po cichu opracowany z Vizerem.

To tylko kilka przypadków, tego co działo lub dzieje się w międzynarodowych federacjach olimpijskich. Jest też lista związków, które nie pokazują się na igrzyskach. Na 100 zbadanych przez Weinreicha federacji 35 było związkami nieolimpijskimi. W czterech z nich rosyjscy prezesi wciąż siedzą na swych stołkach. To: Boris Skrynnik (bandy), były wicepremier Rosji Arkadij Dworkowicz (szachy), Wasilij Szestakow (sambo) i Anna Arszanowa (sporty podwodne).

W międzynarodowych federacjach wciąż jest też czterech rosyjskich wiceprezydentów, jeden sekretarz generalny i 20 członków zarządu z Rosji i Białorusi. W sumie to zatem kilkudziesięciu działaczy. Jak wyglądają sankcje nałożone na Rosję w wybranych dużych federacjach, przedstawia poniższa tabelka.

Na zielono zaznaczyliśmy te związki, które wprowadziły najwięcej obostrzeń, na czerwono te, które mają ich najmniej. Jest wśród nich m.in. federacja piłkarska. To dlatego na niedawnym 72. Kongresie FIFA w Katarze do telewizyjnych kamer szeroko uśmiechnął się przedstawiciel Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej, Aleksiej Sorokin. "Mamy pełne prawo tu być" – oznajmił. Wypowiedź szef ukraińskiej federacji piłkarskiej Andrija Pawełko, była zaprezentowana w Dosze w formie wideo. Pawełko miał na sobie kamizelkę kuloodporną, nadawał z oblężonego wówczas Kijowa.

Międzynarodowe federacje i decyzje dot. Rosji,Międzynarodowe federacje i decyzje dot. Rosji, MK, KS

MKOl dalej głaszcze Rosjan. "Pupilka Putina" wciąż działa

Przykład bierności wobec rosyjskich działaczy idzie jednak z góry. Rosjan nie sankcjonuje przecież sam MKOl, który nie zawiesił tamtejszej federacji, a którego członkami nadal są Jelena Isinbajewa i Szamil Tarpiszczew. Isinbajewa to była tyczkarka, która obecnie jest pupilką prezydenta Rosji. To ona zasiadła jako przedstawicielka sportowców w gronie 75 osób, które na życzenie Putina przygotowały Rosji nową konstytucję. Tematu ataku na Ukrainę obecnie wyraźnie unika.

Tarpiszczew jest i członkiem MKOl-u i prezesem Rosyjskiej Federacji Tenisowej, a na jego przykładzie wyraźnie widać konflikt interesów. Sprzeciwia się bowiem zawieszeniu Rosjan przez Międzynarodową Federację Tenisową (ITF), do tego podważa zalecenia MKOl, ponieważ planuje międzynarodowe zawody o Puchar Kremla. Chce na nie zaprosić sportowców z byłych republik radzieckich.

Jakby tego było mało, MKOl ma też rosyjskich honorowych członków: Witalija Smirnowa i Aleksandra Popowa. Weinreich nie ma też wątpliwości, że Smirnow był agentem KGB. Niemiecki dziennikarz śledczy nazywa go "architektem sowieckiego systemu sportowego", który wiedział wszystko o dopingowych metodach zarówno ZSRR jak i Rosji. W swej ojczyźnie był przewodniczącym Olimpijskiego Komitetu ZSRR, a potem też ministrem sportu. Od MKOl-u dostał kiedyś upomnienie, za przyjmowanie podarków, o zbyt dużej wartości.

MKOl nie zareagował też w ostatnich tygodniach na powtarzające się ataki słowne Putina czy rosyjskiego ministra sportu Olga Matycyna, wicepremiera Dmitrija Czernyszenko, wspomnianego już szefa ROC Pozdniakowa. Wszyscy oskarżali światowe władze o łamanie Karty Olimpijskiej, a sankcje sportowe uważają za upolitycznienie sportu przeciwko jedynemu prawdziwemu narodowi olimpijskiemu heroicznie broniącego ideałów olimpijskich – Rosji.

"Niestety w ostatnich latach wiele ważnych międzynarodowych zawodów było naznaczonych elementami niezgodnymi ze sportem, jego duchem i atmosferą. Wielokrotnie byliśmy świadkami wątpliwych i stronniczych sędziów, oszczerstw, agresywnych aktów i jawnych prowokacji. Walka o czysty sport stała się stronniczą dyktaturą antydopingowej biurokracji. Sprawiedliwość ma teraz podwójne standardy" - mówił Putin 20 marca. Można było odnieść wrażenie, że mówi o swoim kraju, który stosował przecież system państwowego dopingu, by błyszczeć w medalowej klasyfikacji igrzysk w Soczi. On jednak po ataku na Ukrainę na swój sposób tłumaczył rodakom bzdurne jego zdaniem wykluczenie Rosji z igrzysk paraolimpijskich, a rosyjskich sportowców z międzynarodowych imprez.

Jak spuentował to Weinreich "Rosja od dawna dzieli światowy sport i tworzy równoległe struktury". Dobrą tego ilustracją jest też około 50 apelacji złożonych w Trybunale Arbitrażowym ds. sportu (CAS) przez rosyjskie związki sportowe. To odwołania od decyzji zawieszania sportowców i walka, by nie zwracając uwagi na spadające na Ukrainę rakiety, świat sportu działał normalnie.

Więcej o: