Hańba w Tule to dopiero początek. Mistrzyni świata w szoku. "Nie miałam pojęcia"

Bartłomiej Kubiak
- Nie miałam pojęcia, co się stanie. Nikt z nas nie miał, jest mi przykro - powiedziała rosyjska łyżwiarka Jelizawieta Tuktamyszewa, która w sobotę wzięła udział w gali "Union of Champions" w Tule. Impreza przerodziła się w propagandowy wiec poparcia dla zbrodniczych działań Władimira Putina. A organizatorzy już zapowiadają, że będą następne.

Jewgienij Pluszczenko, legenda łyżwiarstwa figurowego, w sobotę zorganizował w Tule pokazową galę "Union of Champions". Impreza, która miała być sportowym widowiskiem, przerodziła się w haniebny, propagandowy wiec. I już wiadomo, że będą kolejne. Że to dopiero początek, bo organizatorzy zapowiadają, że mają w planach odwiedzenie 15 rosyjskich miast.

Zobacz wideo

- Zaczęliśmy od Tuły, bo tak się złożyło, że akurat 9 kwietnia był tu wolny Pałac Lodowy. Ale będziemy też w innych miastach: Moskwa, Jekaterynburg, Kazań, Krasnodar, Kemerowo. Już teraz z głowy nie pamiętam wszystkich, ale będzie też oczywiście Petersburg, gdzie mamy arenę na 12 tys. widzów. Tam zostało już dosłownie kilka biletów na nasz spektakl - mówi Jana Rudkowska, producentka muzyczna "Union of Champions".

"Rosja zawsze jest zjednoczona"

W rosyjskich mediach "Union of Champions" zapowiadane są jako widowiska muzyczno-sportowe z udziałem największych gwiazd, ale też jako projekt patriotyczny. - To jest święto sportu i wspaniałych sukcesów naszych łyżwiarzy. Ale też święto jedności wszystkich narodów żyjących w Rosji. Nasz kraj ma wspaniałą tradycję. My nią żyjemy i jesteśmy zjednoczeni. Dlatego bardzo ważne jest, aby żadna siła nigdy nie mogła podzielić tej naszej jedności - mówił Nikołaj Worobiew, lokalny polityk, który rozpoczął sobotnią galę w Tule.

- Rosja zawsze jest zjednoczona. A obecnie bardziej niż kiedykolwiek. Ważne jest, aby być razem, wspierając naszą ojczyznę, naszego prezydenta, wszystkich tych, którzy ryzykują życiem, by podać pomocną dłoń ludziom w strasznych kłopotach. Dziś nasi sportowcy zorganizowali wydarzenie, które przypomni wszystkim o sile i wielkości Rosji, o jedności naszego narodu - dodawał w sobotę Worobiew.

"Nas to nie dotyczy!"

Sobotni spektal - jak czytamy w serwisie sports.ru - rozpoczął się z około 40-minutowym opóźnieniem. Nieoficjalnie mówi się, że ze względu na protest niektórych sportowców, którzy nie chcieli wychodzić na lód, bo dopiero w dniu imprezy dowiedzieli się, jaki naprawdę jest jej przekaz.

I nie wszyscy wyszli, a tak przynajmniej wynika z materiałów organizatorów, bo na lodowisku w Tule zabrakło zapowiadanego Michaiła Kolady, srebrnego medalisty w rywalizacji drużynowej na igrzyskach w Pjongczangu.

A niektórzy, którzy w sobotę pojawili się na lodowisku, też zaczęli się z tego tłumaczyć. Jeszcze w trakcie trwania imprezy. Jak Aleksandra Bojkowa, mistrzyni Europy z 2020 roku. - Przyjaciele! Chcę Wam powiedzieć, że uczestniczymy tylko w programie Jewgienija Pluszczenki "Union of Champions". W ramach pokazu zaprezentujemy wyłącznie nasze programy. Nasza kreatywność opiera się tylko na łyżwiarstwie figurowym i niczym więcej" - napisała Bojkowa w aplikacji Telegram, gdzie później zamieściła jeszcze jeden wpis: "Nikt nie wiedział o wydarzeniu przed koncertem! Nas to nie dotyczy!" - dodała.

Głos po swoim pokazie zabrała też Jelizawieta Tuktamyszewa, mistrzyni świata i Europy z 2015 roku. - Naprawdę chciałam uwierzyć, że sport jest poza polityką, ale dzisiaj tak się nie stało. Ja uwielbiam łyżwiarstwo figurowe. Szczerze kocham to, co robię i żyję tym. I chcę brać udział w pokazach, jeździć na łyżwach, prezentować nowe programy. Nie chcę jednak, by występy sportowców stały się elementami perswazji czy manipulacji. Nie miałam pojęcia, co się stanie. Nikt z nas nie miał, jest mi przykro - komentowała Tuktamyszewa.

"To był czysty i doskonały sport"

Minister sportu w regionie Tuły Dmitrij Jakowlew próbował wyjaśniać słowa zaskoczonych sportowców. - Niektórzy byli zmartwieni. Rozumiem ich uczucia i obawy. Ale omówiliśmy to z nimi i wiem, że mieli dużo przyjemności z jazdy na łyżwach. W ich programie nie było polityki. To był czysty i doskonały sport - tak bym to nazwał. A dla nas to też był wielki zaszczyt, że pojawili się w naszej arenie. Że po raz kolejny udowodnili, że są najlepsi. Ja rozumiem, że hasło "sport poza polityką" wydaje się funkcjonować dzisiaj tylko w Rosji, a inne kraje zaczynają o tym zapominać, ale chcę wyraźnie podkreślić, że żadna sytuacja polityczna tutaj się nie wydarzyła - powiedział Jakowlew.

Agitacja polityczna była jednak wszechobecna, bo widzowie na specjalnym stoisku w Pałacu Lodowym w Tule mogli napisać list do żołnierzy walczących w Ukrainie. Na materiałach promocyjnych - takich jak bilety - widniało także hasło: "Za świat! Za Rosję! Za przyszłość!", gdzie w tym wypadku litera "Z" była jawnym nawiązaniem do symbolu rosyjskiej agresji na Ukrainę. A zwieńczeniem imprezy był pokaz, w którym wzięli udział wszyscy łyżwiarze, którzy na lód wyjechali w jednolitych koszulkach z napisem "Nas nie dogoniat". 

Pluszczenko jawnie wspiera Władimira Putina

- My mamy tylko program "Union of Champions". Reszta nas nie dotyczy - tłumaczy Rudkowska, ale to nie ona jest główną twarzą tego widowiska. Jest nią Jewgienij Pluszczenko, trzykrotny mistrz świata oraz siedmiokrotny mistrz Europy, a także złoty medalista z igrzysk w Turynie i Soczi, który nie kryje się ze swoimi poglądami politycznymi. Otwarcie wspiera Władimira Putina i szerzy propagandę Kremla.

- Zrobiono im pranie mózgu jednostronną narracją, że Rosja i my wszyscy jesteśmy źli. Potrzeba czasu, aby ludzie zmienili swój światopogląd - mówił Pluszczenko o łyżwiarzach startujących w niedawno zakończonych mistrzostwach świata, z których wykluczeni zostali Rosjanie.

W jego mediach społecznościowych można też znaleźć inne wpisy, gdzie wspiera działania Putina. "Stop rasizmowi! Stop ludobójstwu! Stop faszyzmowi!" - napisał miesiąc temu Pluszczenko na Instagramie, gdzie podkreślał, że jest dumny z bycia Rosjaninem. A o wojnie, którą jego kraj wywołał na Ukrainie, pisał m.in. tak: "Każdy chce spokoju, ja także. Naprawdę mam nadzieję, że wszystko jak najszybciej się skończy, a negocjacje przyniosą owoce. Wierzę w naszego prezydenta!".

Więcej o: