Katował ją ojczym, warunki w domu urągały godności. Możemy pomóc olimpijce

300 tys. złotych - taki jest cel zrzutki zorganizowanej przez dziennikarza sportowego - Michała Pola. Pieniądze zostaną przeznaczone na mieszkanie dla Róży Kozakowskiej.

Róża Kozakowska to złota i srebrna medalistka igrzysk paraolimpijskich w Tokio z zeszłego roku. Nasza zawodniczka triumfowała w rzucie maczugą w klasie F32, a drugie miejsce zajęła w pchnięciu kulą w kategorii F32.

Zobacz wideo Analizujemy rywali Polaków na MŚ. Na to musi być gotowy Czesław Michniewicz

Kozakowska stała się jednak rozpoznawalna nie tylko dzięki wynikom sportowym, ale też swojej dramatycznej historii. 32-latka kilka razy cudem uchodziła z życiem, ratując się po potwornych atakach ojczyma. Kozakowska miała też poważne problemy zdrowotne po, jakby się wydawało, zwykłym ugryzieniu przez kleszcza.

"Jakby tego było mało, Kozakowska wychowywała się w domu, który trudno nazwać domem. Był właściwie przeciekającą wiatą przykrytą eternitem. Konstrukcja od lat grozi zawaleniem, a grzyb był wszechobecny. W pewnym momencie trafiła nawet do rodziny zastępczej. - [Ten dom] to była masakra nad masakrami. Nawet nie wiem, jak to nazwać - mówiła w reportażu Justyny Szubert-Kotomskiej" - pisał Piotr Majchrzak ze Sport.pl.

Zrzutka na mieszkanie dla Róży Kozakowskiej

Życie Kozakowskiej chce odmienić dziennikarz sportowy - Michał Pol. To on założył specjalną zrzutkę pieniężną, której celem jest uzbieranie pieniędzy na mieszkanie naszej zawodniczki. Planem jest uzbieranie 300 tys. złotych.

"Zasługuje na to jak mało kto, będąc wzorem tytanicznej walki, determinacji i niezgody na wszystkie okropności losu. Przez lata mieszkała w kontenerze bez prądu. Od małego dziecka katowana przez ojca do nieprzytomności, raniona siekierą, szykanowana, wyganiana na mróz. I do tego jeszcze od lat zmagająca się z postępującą neuroboreliozą stawowo-mózgową oraz endometriozą, która przysporzyła jej okropnego bólu i skazała na wózek" - czytamy w opisie zbiórki.

I dalej: "Teraz Róża ma przed sobą kolejny cel i kolejne wielkie marzenie: wreszcie pierwszy własny kąt dla siebie i mamy. Daleko od ojca-kata i rodzinnej miejscowości Kozuby - jak sama mówi - miejsca horroru. Chce zamieszkać w okolicach Mielca na Podkarpaciu, naprzeciwko domu Rafała, który opiekuje się Różą od powrotu z igrzysk. W mieszkaniu przystosowanym do wózka, z szerszą łazienką, bez barier i progów. I wreszcie ogrzewane".

Oto prośba samej Róży: "Moim wielkim marzeniem jest mieć prawdziwy dom. Dom dla mnie i dla mojej mamy, jakiego nigdy nie miałyśmy. Kiedyś nawet nie odważyłam się o nim marzyć. Ale po zdobyciu złotego i srebrnego medalu na ostatnich igrzyskach paraolimpijskich w Tokio moja sytuacja trochę się poprawiła. Zrobiło się o mnie głośno, a ja odzyskałam wiarę w ludzi i pragnienie, żeby żyć. Żyć godnie".

Pieniądze można wpłacać w tym miejscu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.