Zachowanie Iwana Kuliaka było tym bardziej skandaliczne, że po jego lewej stronie, na najwyższym stopniu podium, stanął Ukrainiec - Ilia Kovtun. Rosjaninowi nie przeszkodziło to jednak, by z dumą prezentować literę "Z", która stała się symbolem inwazji jego kraju na Ukrainę.
Na Pucharze Świata w Doha, tak samo jak przed tygodniem w Cottbus, sportowcy z Rosji i Białorusi nie mogli startować pod własną flagą oraz hymnem. Wszystko przez sankcje nałożone na te kraje w związku z rosyjską agresją na Ukrainę.
Kuliak, na stroju którego znajdowała się rosyjska flaga, zakleił ją taśmą, a w jej miejscu pojawiła się właśnie litera "Z".
Była rosyjska gimnastyczka - Swietłana Chorkina - nawoływała na Instagramie, by sportowcy z tego kraju używali tego znaku jako sprzeciwu wobec nakładanych na nich sankcji. "To dla tych, którzy nie wstydzą się być Rosjanami" - pisała.
Kuliak w finale uzyskał wynik 14,533. Lepszy był nie tylko Kovtun (15.166), ale też Kazach Milad Karimi (14.566). Chociaż Rosjanin uzyskał bardzo dobre dla sportowca trzecie miejsce, to swoim obrzydliwym zachowaniem się skompromitował i przegrał znacznie więcej, niż osiągnął w trakcie sportowej rywalizacji.
Dla Kuliaka była to ostatnia szansa na polityczną demonstrację. Federacja podjęła bowiem decyzję, że w kolejnych zawodach w Kairze i Baku sportowcy z Rosji i Białorusi nie wystartują. Jak pokazało skandaliczne zachowanie Kuliaka, była to jedyna słuszna decyzja.