Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Leszek Blanik to mistrz olimpijski (Pekin 2008) i brązowy medalista igrzysk (Sydney 2000), a także mistrz świata i Europy w gimnastyce sportowej. Następnie był trenerem męskiej reprezentacji Polski. W ostatnich latach przyglądał się licznym nieprawidłowościom w polskiej gimnastyce i głośno domagał się zmian we władzach Polskiego Związku Gimnastycznego.
O licznych patologiach w polskiej gimnastyce pisaliśmy na Sport.pl w cyklu "Patogimnastyka".
W końcu Blanik zdecydował się ubiegać o stanowisko prezesa i wygrał wybory przeprowadzone w niedzielę 17 października. Zagłosowało na niego 129 delegatów. Mariusz Wiliński, który pełnił obowiązki prezesa po tym, jak w grudniu 2020 roku dymisję złożyła Barbara Stanisławiszyn, dostał 87 głosów, a 26 głosów zdobył Elwir Świętochowski.
Leszek Blanik: Tak, rozstrzygnięcie było już w pierwszej turze, bo dostałem ponad 50 proc. głosów.
A wie pan, że nic? Jeździłem po Polsce i z nikim o kwestiach personalnych nie rozmawiałem. Przedstawiałem ludziom różne problemy, które zauważyłem i przedstawiałem propozycje ich rozwiązania. Ze wszystkimi rozmawiałem bardzo merytorycznie. I chyba to spowodowało, że ludzie mi zaufali. Ludzie zauważyli, że rozmawiamy o tym, co ważne, a nie o tym, kto ma rządzić, kto ma co dostać. Mogę powiedzieć, że wszystkie osoby, które obiecały mnie poprzeć i mi pomóc, faktycznie to zrobiły. I super. Ale jesteśmy na początku drogi.
Podkreślałem, że związek będzie funkcjonował zgodnie z Kodeksem Dobrego Zarządzania Polskimi Związkami Sportowymi. Czyli między innymi będzie transparentność działania w zakresie finansowym. I efektywne zarządzanie. Nawiązana zostanie ścisła współpraca z akademiami i szkółkami sportu powszechnego. Będą pozyskiwane środki zewnętrzne poprzez projekty w sporcie powszechnym i przez projekty Unii Europejskiej jak Erasmus+Sport. Kolejne bardzo ważne sprawy to zmiana identyfikacji wizualnej PZG oraz zauważenie kluczowej roli mediów społecznościowych. Będziemy robić kampanie wizerunkowe z partnerami społecznymi. Nawiążemy ścisłą współpracę z mediami. Zrobimy to wzmacniając i uaktywniając komunikację z naszej, związkowej strony. Dalej: zwiększona będzie rola Rad Zawodniczych oraz Trenerskich. Dla kluczowych zawodniczek i zawodników wypracujemy pakiety ubezpieczeń, które odciążą związek od nagłych kosztów. Planuję też organizację Gali Gimnastycznej od 2022 roku i powołanie do życia Ośrodka Szkolenia PZG w gimnastyce artystycznej w Warszawie. Ważne będzie zwiększenie roli trenerów kadr narodowych tak, żeby mieli wpływ na planowanie finansów i organizację szkolenia. Zależy nam też na przywróceniu zawodom w Polsce roli święta gimnastyki. Tematów jest bardzo wiele.
Tak, w wyborach miałem przewagę w każdej sekcji.
W moim zarządzie jest tylko jeden człowiek z poprzedniego zarządu. To Marek Starczyński, wiceprezes ds. trampolin. To jedyny człowiek z tamtego 11-osobowego składu, z którym chciałem współpracować. Do zarządu weszły wyłącznie osoby, które miały moje poparcie. To bardzo ważne. I pragnę za to podziękować osobom, które nad tym pracowały i udzielały mi wsparcia.
Nie. Spodziewam się współpracy. Naprawdę. Bo uważam, że dobrą pracą i efektami przekonam do siebie i tych ludzi. Nie zamierzam z nikim walczyć, nie zamierzam wojować. Liczę, że poprzez pracę całego zarządu i biura PZG wypracujemy takie efekty, że ludzie, którzy odeszli, zobaczą, że naprawdę można i trzeba działać dużo lepiej.
Tak. Najpierw muszę jak najlepiej zorganizować pracę biura i spotkać się z partnerami z ministerstwa sportu. Chcę wszystko poukładać organizacyjnie, wewnętrznie. Wtedy będzie można ruszyć ze zmianami w szkoleniu.
Jeszcze trochę tak. Duża część zadłużenia jest spłacona i rok 2022 powinien być ostatnim, w którym powinniśmy jeszcze spłacać długi. Ale dopiero drugi dzień jestem prezesem i dopiero przeglądam dokumenty, więc jeszcze trochę bazuję na tym, co mi powiedziano.
Najpierw spotkam się z prezesami poszczególnych sekcji i wysłucham ich opinii. Dopiero po tych rozmowach będę wszystko wiedział.
Tak.
Latem zaproponowałem pani, żeby PZG wzorem federacji gimnastycznych z innych krajów otworzył telefon zaufania. Mówiłem pani, że do mnie zgłasza się coraz więcej osób z trudnymi historiami. Dlaczego takiego telefonu nie uruchomiliście?
- Pamiętam tę rozmowę. Ale, niestety, nie mogę znaleźć osoby, która by chciała być takim telefonem zaufania.
A gdzie pani szukała?
- To nie może być trener, to nie może być działacz. To musiałaby być osoba spoza gimnastyki.
Gdzie pani szukała? Kogo pani prosiła o pomoc?
- Pozwoli pan, że nie będę ujawniać tych informacji.
Ja wiem, że trzeba szukać pomocy w kręgu psychologów. Przede wszystkim jestem zwolennikiem tego, żeby psychologowie wspierali szkolenie. Oczywiście będę się starał, żeby w związku pojawił się też specjalista, któremu będzie można zgłosić różne problemy, do którego będzie można się zwrócić o pomoc. Nie mówię, że zrobię to zaraz, w kilka pierwszych dni na stanowisku prezesa. Ale zrobię. Na pewno też poszczególne organy związku - komisja rewizyjna, komisja dyscyplinarna - będą zdecydowanie bardziej aktywne. My musimy reagować na problemy.
Naprawdę liczę na to, że nie będzie już trzeba pisać o patogimnastyce, a będzie można po prostu o gimnastyce. Nie sprawimy tego z dnia dzień, ale obiecuję, że będziemy nad tym pracować nieustannie.