Kacper Stępień wybrał się nad jezioro koło Maszewa (zachodniopomorskie), w poszukiwaniu wielkich sumów. Ale efekt zaskoczył nawet samego wędkarza, bo udało mu się złowić prawdziwego giganta. Sum mierzył ponad dwa i pół metra. Do rekordu Polski zabrakło tym samym jedynie trzech centymetrów.
Kacper Stępień był świetnie przygotowany do złowienia jednej z najwaleczniejszych ryb w polskich wodach. Korzystał z łódki wyposażonej w echosondę, która pomogła mu zlokalizować giganta. - Zatrzymałem się nad nim, zaczepiłem na haku 40-centymetrową płoć i opuściłem tuż obok suma. Kiedy w końcu złapał rozpoczęła się akcja. Ciągnął, a właściwie holował moją łódkę przez dobre półtorej godziny. Kiedy w końcu się zmęczył, zresztą ja też, wyłonił się spod wody - opowiedział Stępień w rozmowie z Onet.pl.
Gdy już udało mu się wciągnąć suma na łódkę, wrócił na brzeg, gdzie czekała już jego dziewczyna. - Zebrało się w sumie sporo osób, bo chyba usłyszeli mój okrzyk radości! Było komisyjne mierzenie. Do rekordu Polski zabrakło zaledwie trzech centymetrów! Ale spokojnie, przed wypuszczeniem suma wypowiedziałem życzenie, że mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. Myślę, że za kilka miesięcy powinien przekroczyć magiczną barierę, więc wrócę i spróbuję go znowu złapać - powiedział.
- Od piątego roku życia łowię ryby. To moja pasja. Jakbym miał powiedzieć, ile czasu spędzam w ciągu roku z wędką, to byłyby miesiące, nie dni - przyznał Stępień. - Wiedziałem, że są tam duże osobniki, bo już jednego kiedyś złowiłem. Każdą rybę zawsze wypuszczam, więc liczyłem, że spotkam tego samego suma - dodał.
Oficjalny rekord Polski w połowie suma należy do Szymona Nowowiejskiego, który w zalewie elektrowni Rybnik złapał giganta mierzącego 260 cm.