"Zdjęcie dnia: ze wspinaczami stojącymi w korku i prowadzącym na szczyt góry Everest i Lhotse, wykonane 30 maja 2021 r. przez Mingmę Dorchi Sherpa" - wpis o takiej treści ukazał się na twitterowym koncie portalu 4sport.ua.
Mount Everest jest miejscem, które obecnie przeżywa istne oblężenie przez zapalonych alpinistów. Każdy z nich pragnie wejść na najwyższy szczyt Ziemi położony na wysokości 8 849 m n.p.m. na granicy Nepalu i Chińskiej Republiki Ludowej. "W krótkim oknie pogodowym, które otworzyło się w ostatnich dniach maja, ogromna liczba wspinaczy wyruszyła na szczyty Everest i Lhotse. Czekali na ten atak od ponad tygodnia" - czytamy na portalu 4sport.ua.
Zdjęcie zamieszczone przez Mingma Dorchi Sherpę robi furorę w sieci. To właśnie do Nepalczyka należy rekord świata we wspinaniu na czas po Everest-Lhotse. Każdej wiosny na Everest przyjeżdżają setki wspinaczy, a ich wejście trwa bardzo krótko. Wspinają się, gdy jest dobre okno pogodowe. Ogromne kolejki, które tworzą się pod szczytem i tak obecnie są mniejsze niż rok temu, dzięki małym oknom pogodowym, które są od siebie oddzielone kilkoma dniami.
W maju na szczyt wchodziły już cztery fale wspinaczy. Pierwsza i druga grupa składała się z około 180 osób w dniach 11-13 maja. Później od 22 do 24 maja następna trzecia fala, a w ostatnich dniach miesiąca kolejna. Wspinaczkę nieco utrudniała duża ilość śniegu - przekazał ukraiński portal.
W tym okresie na szczyt wspięli się m.in. ukraińscy himalaiści: Walentin Sipawin (wspiął się na dwa ośmiotysięczniki Everest i Lhotse), alpinistka z Dniepru - Irina Karagan (zdobyła Everest) czy też mieszkaniec Lwowa - Igor Jaskiewicz (wspiął się na Everest).
Wspinaczy nie zniechęca fala zachorowań na koronawirusa, która dotarła do Nepalu. Niedawno azjatycki kraj poinformował o co najmniej ośmiu tysiącach infekcjach i 177 zgonów. Licząc od początku pandemii w Nepalu, gdzie mieszka około 30 milionów ludzi, doliczono się już blisko pół miliona zakażonych. Zmarło ponad sześć tysięcy. Co ciekawe, już w dwa tygodnie temu Chiny odwołały wspinaczkę po swojej stronie góry właśnie z powodu obaw, że wirus może się rozprzestrzenić ze strony nepalskiej.