- Jeśli mamy na jednej szali życie ludzkie a na drugiej bankructwo, jeśli miałbym zbankrutować, to wolałbym zbankrutować i uratować życie ludzkie - tak na pytanie o sytuację zamkniętych w trakcie lockdownu branży odpowiedział w Radiu ZET senator PiS i lekarz Stanisław Karczewski.
- Nie wiem, co się wszyscy do tych biednych siłowni przyczepili. Rozumiem biznes, ale jeżeli ktoś uprawia sport, to równie dobrze może uprawiać na świeżym powietrzu, kupić sobie hantle za parę groszy w domu i poćwiczyć - to z kolei słowa profesora Andrzeja Horbana, głównego doradcy premiera do spraw COVID-19.
- To wypowiedzi skandaliczne, które trzeba piętnować. Obaj panowie inaczej podchodziliby do sprawy, gdyby ich pensje również były objęte lockdownem, może wtedy zrozumieliby przedsiębiorców. Obaj są jednak w uprzywilejowanej sytuacji, więc o czym my mówimy, jak w ogóle to można porównywać - w rozmowie ze Sport.pl odpowiada Tomasz Napiórkowski, prezes Polskiej Federacji Fitness, której inicjatywa spowodowała, że 1 lutego duża część branży otworzyła się, mimo obowiązujących obostrzeń.
Polska Federacja Fitness swoje plany ogłosiła oficjalnie w czwartek po południu, kilka chwil po zakończeniu konferencji prasowej ministra zdrowia, Adama Niedzielskiego, w sprawie luzowania obostrzeń obowiązujących w czasie pandemii koronawirusa. Na konferencji tej Niedzielski zapowiedział luzowanie obostrzeń dla handlu oraz instytucji kultury.
"Rząd pozostaje na Swoim stanowisku, co było do przewidzenia. Jako branża my również w większości przypadków nie zmieniamy zdania i stanowiska, oraz #otwieraMY nasz sektor od 01.02.2021.Każdy z Nas otwierał biznes nie po to, aby oczekiwać co 2-tygodniowych konferencji prasowych oraz ew. by kalkulować czy jego biznes zakwalifikował się w jakiekolwiek tarcze. Nie otworzymy naszej branży, jeśli nie otworzymy się sami. Chyba nikt już nie ma złudzeń co do tego" - czytamy w oświadczeniu PFF.
Polska Federacja Fitness zapowiedziała jednocześnie wsparcie prawne dla otwierających się siłowni i klubów fitness. Ma ono obejmować sytuacje takie jak:
- Branża fitness doszła do ściany. Jesteśmy w takiej sytuacji, że 1600 punktów musiało otworzyć się w sobotę, niedzielę i poniedziałek, a kolejne otwierać się będą w najbliższych dniach. Akcja nakręca się coraz mocniej i szybciej. Specjalnie nie opublikowaliśmy listy otwierających się punktów, by nie ułatwiać zadania służbom odpowiedzialnym za kontrolę - mówi nam Napiórkowski.
Czy kluby naprawdę nie muszą bać się ewentualnych konsekwencji swoich działań? - Mała obawa zawsze istnieje, ale nie mieliśmy wyjścia i nie ma w nas wielkiego strachu. Wszystkie otwierające się kluby działają w zaostrzonym reżimie sanitarnym. Dodatkowo posiadamy pozytywną opinię Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Robimy wszystko, by w razie kontroli odpowiednie osoby otrzymały jasne i klarowne informacje, dlaczego i na jakich zasadach dany obiekt został otwarty - komentuje Napiórkowski.
O pozytywnym nastawieniu GIS-u świadczy nagranie z telekonferencji FFP i GIS, które na Facebooku opublikowało Biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Około 30. minuty Izabela Kucharska, zastępczyni głównego inspektora sanitarnego, stwierdza, że wytyczne dla siłowni przygotowane są "dosyć kompleksowo". Jednocześnie zastrzega jednak, że opinia ta nie jest równoznaczna z wydaniem zgody na otwarcie branży w najbliższym czasie.
Do ponownego zamknięcia klubów fitness, siłowni, basenów i aquaparków doszło 17 października. Była to decyzja rządu, który wprowadził nowe obostrzenia w związku z drugą falą koronawirusa. W rządowych rozporządzeniach znalazły się jednak zapisy, które pozostawiły klubom lukę. Chociaż w teorii na siłownię iść nie mogliśmy, to mogliśmy przygotowywać się do "wydarzeń sportowych" i brać udział w zajęciach zorganizowanych.
Jakie wsparcie od rządu otrzymała w tym czasie branża fitness? - Często porównuje się nas do Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii czy Niemiec, co jest absurdem. Lockdowny w Polsce i Niemczech są do siebie podobne. Różnica w rządowej pomocy dla gospodarki jest jednak kolosalna. W Niemczech przedsiębiorcy otrzymali około 585 miliardów złotych, w Polsce raptem 40 miliardów - mówi Napiórkowski.
I kontynuuje: Co my chcemy tutaj porównywać? To tak, jakby zestawić ze sobą pensje studenta pierwszego roku medycyny i chirurga z 15-letnim stażem. Polska jest oczywiście tym studentem. Nas na lockdown po prostu nie stać.
- Tylko w trakcie drugiego lockdownu branża fitness straciła około 2,3 miliarda złotych. Z tarczy PFR, która obejmuje tylko 15 procent branży, otrzymamy niecałe 380 milionów złotych. Z tarczy 6.0, która obejmuje 85 procent branży, dostaniemy około 46 milionów złotych - wylicza Napiórkowski.
I kończy: Niepokryte straty w wysokości około 1,9 miliarda złotych nazywamy "czarnym słupkiem". To on jest głównym powodem, dla którego nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy się otworzyć. W większości przypadków był to ostatni dzwonek. Gdyby te punkty nie otworzyły się teraz, pewnie nie otworzyłyby się już nigdy.