Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Z powodu pandemii problemy ma branża fitness, której rząd ograniczył możliwość działania. Co najmniej do 27 grudnia siłownie czy baseny mają być zamknięte. O sytuacji branży opowiada Agnieszka Kot, żona Maciej Kota, naszego reprezentanta w skokach narciarskich.
Przyznała, że ograniczenia w działalności siłowni bardzo ją zaskoczyły. - Zwłaszcza gdy usłyszałam argumenty w obronie takiej decyzji. Jeden z nich brzmiał tak: sufity w siłowniach są zbyt nisko i dlatego mają być zamknięte. Trudno to zrozumieć. Siłownie, jeszcze przed pandemią, zawsze były dezynfekowane, zarówno przez trenerów, jak i klientów - mówi Kot w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.
Żona skoczka otworzyła niedawno własne studio treningowe. Cały czas jest otwarte, bo nie prowadzi tradycyjnej siłowni, a treningi personalne. Przyznaje, że i tak klientów jest mniej. - Niektóre osoby boją się zakażenia. Do tego dochodzi grupa osób, która straciła przez pandemię pracę i nie stać ich w tym momencie na indywidualne treningi - dodaje.
Agnieszka Kot nie rozumie decyzji rządu. Zanim rozpoczęła pracę na własny rachunek, była zatrudniona w jednej z krakowskich siłowni. - Wiem, że w tym roku maksymalnie jej obłożenie wynosiło połowę, a często mniej. Każdy miał naprawdę dużo miejsca. Dlatego byłam i jestem bardzo zdziwiona, że to właśnie siłownie tak szybko zamknięto. Do tego dochodzi czas ogłoszenia decyzji o zamknięciu, praktycznie z dnia na dzień. Tak nie powinno być - kończy żona polskiego zawodnika.
Od 17 października z basenów czy siłowni mogą korzystać tylko sportowcy w ramach przygotowań do zawodów sportowych. Od 24 października cały kraj został objęty czerwoną strefą i kibice nie są wpuszczani na żadne imprezy sportowe. Osoby uprawiające amatorsko jazdę na rowerze czy bieganie muszą korzystać z masek na nos i usta. Nie dotyczy to tych, którzy przebywają w parkach, lasach czy na plaży.