Rusza wielkie dochodzenie. "Jestem wstrząśnięta skandalem". "Dziewczęta są poniżane"

Łukasz Jachimiak
- Dziewczęta i młode kobiety są poniżane. Federacja musi zerwać z kulturą strachu - mówi Viola Amherd, szefowa szwajcarskiego sportu. Po wstrząsających historiach opowiedzianych przez gimnastyczki będzie zewnętrzne dochodzenie i powołane zostanie biuro dla ofiar przemocy w sporcie.

Viola Amherd to polityk CVP, czyli Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej Szwajcarii. 58-letnia kobieta od stycznia 2019 roku prowadzi Federalny Departament Obrony, Ochrony Ludności i Sportu. W poniedziałek 16 listopada w "Tages-Anzeiger" powiedziała wprost: "Jestem wstrząśnięta skandalem w szwajcarskiej gimnastyce".

Zobacz wideo Joanna Jędrzejczyk ostrzega inne kobiety! "Byłam marionetką. Nie chciałam wierzyć, że jestem zdradzana"

"Zaczął od pocałunków i sprośnych żartów"

Szwajcarska gimnastyka ma problemy nie po raz pierwszy. W sierpniu 2019 roku 17-letnia była zawodniczka opowiedziała w "Tagblatt", że w wieku 15 lat kilkukrotnie zgwałcił ją trener.

Laszlo G., główny szkoleniowiec ośrodka Regional Performance Center w Wil, miał zwabić gimnastyczkę do swojego domu, zmusić ją do picia alkoholu, a później gwałcić. - Zaczął od pocałunków i sprośnych żartów. Później kładł mi ręce na biodrach, czasem niżej. Powtarzał, że mnie kocha. Prosił, żebym nikomu o tym nie mówiła. Zgłosiłam to dopiero półtora roku później - mówiła dziewczyna.

Węgier został zwolniony, sprawą zajęła się prokuratura, ale dla zawodniczki to nie był koniec koszmaru. Po kilku miesiącach mężczyzna wyszedł z tymczasowego aresztu, choć prokuratura żądała, by ten areszt został przedłużony. Równolegle STV, czyli gimnastyczna federacja, na główną trenerkę ośrodka mianowała żonę Laszlo G.

- Gdy to słyszę, włosy stają mi dęba. Dziewczyna musiała współpracować z żoną swojego oprawcy, która publicznie zarzucała jej kłamstwo. Jak można mówić, że poważnie traktuje się ofiary, a później pozwalać na coś takiego? - pytała w "Blicku" Agota Lavoyer, specjalistka w zakresie wsparcia dla ofiar przemocy seksualnej.

"W środku nocy przyszedł po mnie tatuś"

W końcu młoda gimnastyczka zrezygnowała z treningów, a media wracały do sprawy, tylko gdy pojawiały się przełomy w śledztwie - na przykład sformułowanie oskarżenia mężczyzny o akty seksualne z 15-latką i o stosowanie przymusu.

Latem 2020 roku stara sprawa całkowicie ustąpiła miejsca nowym. W czerwcu z posady trenera narodowej kadry w gimnastyce artystycznej została zwolniona Bułgarka Iliana Dinewa. "Treningi były na wysokim poziomie, ale co z tego? Gdybym dziś zobaczyła Dinewą, to bałabym się wszystkiego. Ona ma blond loki i jeszcze jakiś czas po skończeniu współpracy z nią krzywiłam się za każdym razem, gdy na ulicy widziałam kobietę z podobną fryzurą, bo myślałam, że to Dinewa". "Nazywała nas tłustymi krowami". "Po nieudanych startach nie pozwalała nam jeść". "Nie okazywała żadnej uwagi kontuzjowanym zawodniczkom", a nawet więcej: "Mówiła, że tylko udaję, że nie mam kontuzji i kazała mi startować" - takie wypowiedzi byłych gimnastyczek sprawiły, że szefowie STV zwolnili Dinewą, mimo że wcześniej przedłużyli z nią umowę do 2024 roku.

Do 2024 roku kontrakt ma też trener Fabien Martin. "Fabien miał różne sposoby, żeby nas niszczyć. Na przykład mówił, że jestem tak gruba, że połamię poręcze" - tak mówi 19-letnia Lynn Genhart w "Das Magazin", czyli dodatku do weekendowego wydania "Tages-Anzeiger" z 31 października. Genhart to wicemistrzyni Europy juniorek z 2016 roku. I właśnie tamte czasy ona oraz starsza o rok Fabienne Studer wspominają. Bo to wtedy współpracowały z Francuzem w centrum szkoleniowym w Magglingen. "Fabien złościł się na mnie prawie od pierwszego dnia. A miałam wtedy 15 lat, byłam szczęśliwa, lubiłam żartować. Ale jemu przeszkadzało wszystko: mówił, że za dużo jem, że jestem tchórzliwa i leniwa. A po nieudanym starcie na mistrzostwach świata powiedział, że jestem wielkim rozczarowaniem i że wstydzi się za mnie" - opowiada Studer.

A Genhart mówi jeszcze mocniej: "Ciągle były krzyki, jedni byli łamani fizycznie, inni - jak ja - psychicznie. Każdego dnia ktoś z nami płakał. Pewnego wieczoru siedziałam w swoim pokoju w Magglingen, płakałam i zastanawiałam się co zrobić. W środku nocy przyszedł po mnie mój tatuś. Poszliśmy do karetki. Diagnoza: ostra depresja. Miałam myśli samobójcze".

Federacja ma pełne zaufanie, ale powołuje komisję. Dlaczego?

Martin, który w 2017 roku awansował na głównego trenera kadry, do zarzutów swoich były podopiecznych nie chciał się odnieść, a federacja przekazała gazecie, że nadal ma do szkoleniowca pełne zaufanie. Martin ma mocną pozycję, bo sportowo wychował Giulię Steingruber, pięciokrotną mistrzynię Europy oraz brązową medalistkę mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich.

Ale minęło dopiero kilkanaście dni, odkąd szwajcarska centrala gimnastyczna mimo ciężkich zarzutów stanęła po stronie Martina, a wydarzyło się tak wiele, że lada chwila sytuacja może się zmienić.

"Chcielibyśmy podziękować Felixowi Stingelinowi [dyrektorowi zarządzającemu] za jego wielkie zaangażowanie i niestrudzone wysiłki oraz życzyć mu wszystkiego najlepszego na przyszłość" - ogłosił 4 listopada Erwin Grossenbacher, prezes STV. Dzień wcześniej związek ogłosił, że jednak zbada zarzuty wobec trenera Martina. I że zajmie się tym specjalnie powołana komisja etyczna.

"Ciekawe, dlaczego ani przy tej okazji, ani wcześniej STV nie poinformowało o rozstaniu ze Stingelinem, z którym - jak teraz twierdzi - po prostu za obopólną zgodą rozwiązano umowę z dniem 31 października" - pisał "Blick" 4 listopada.

Szwajcarskie media są przekonane, że szefowie tamtejszej gimnastyki zaczęli działać bardziej zdecydowanie po tym jak minister sportu zapowiedziała, że przyjrzy się wszystkim nieprawidłowościom.

"Sportowcy muszą być dobrze chronieni"

Kilkanaście dni po tej zapowiedzi minister Amherd mówi, że się przyjrzała: "Dziewczęta i młode kobiety są poniżane, atakowana jest ich godność. Zasmuca mnie to, że dzieci stawiane są w takiej sytuacji, w której nie mają już nawet odwagi lub siły, że się do kogoś zwrócić" - czytamy w rozmowie szefowej szwajcarskiego sportu z "Tages-Anzeiger".

To kolejne, coraz mocniejsze wypowiedzi pani minister. W ostatnich dniach Ahmerd mówiła już, że „Takie zachowania ze strony trenerów są niedopuszczalne" oraz że "Sportowcy są najbardziej narażonym, najsłabszym ogniwem w sporcie wyczynowym i muszą być dobrze chronieni". Zapowiadała też, że rząd będzie chciał stworzyć systemy wczesnego ostrzegania i niezależne punkty raportowania o nieprawidłowościach. Czymś takim ma być niezależne od sportowych związków krajowe biuro sprawozdawcze dla ofiar przemocy w sporcie.

"Politycy posłuchali wezwania Arielli Kaeslin. Już latem była mistrzyni Europy powiedziała: Może byłoby dobrze, gdyby gimnastyczki miały specjalny punkt kontaktowy do zgłaszania problemów. Powinna istnieć niezależna komisja, która przejmuje funkcję kontrolną i monitoruje to, co się dzieje" - puentuje "Blick".

A nasza puenta? Nie tylko gimnastyczkom ze Szwajcarii życzymy, żeby doczekały się sprawiedliwości.

Realia polskiej gimnastyki przedstawiamy na Sport.pl w cyklu "Patogimnastyka".

Więcej o:
Copyright © Agora SA