• Link został skopiowany

Zgonów jest tyle, że krematoria nie nadążają. "Na szczęście sytuacja w Czechach zaczyna wyglądać lepiej"

Łukasz Jachimiak
Jak myśleć o sporcie w Czechach, gdy ofiar koronawirusa jest tyle, że trzeba rozbudowywać krematoria? Jakoś próbować trzeba: ligi wróciły, testuje się wszystkich sportowców przed każdym meczem. Sytuacja się poprawia, ale i tak analityk piłkarskiej kadry robi odprawy przez Zooma.
Czechy, epidemia koronawirusa
Fot. Petr David Josek / AP Photo

Reprezentacja Czech przebywa w Pilźnie, gdzie w niedzielę zagra w Lidze Narodów z Izraelem, a w środę ze Słowacją. Natomiast jej analityk - znany z pracy w polskich klubach Werner Liczka - przebywa w Pradze, w swoim mieszkaniu. Z trenerem i asystentem łączy się przez zooma. Najważniejsze dane dotyczące wszystkich rywali już przekazał. Na jednym spotkaniu.

- To było kilka dni temu, jeszcze przed wyjazdem kadry do Niemiec, na mecz towarzyski [w środę 11 listopada w Lipsku Czesi przegrali 0:1]. Nie każdą analizę wideo można zrobić online, tam trzeba było omówić grę aż trzech najbliższych rywali - mówi nam Werner Liczka. - Spotkaliśmy się we trzech, w dużej sali, żeby zachować bardzo duży dystans. A generalnie pracujemy online. Nawet kursy i egzaminy dla trenerów na licencje UEFA Pro i UEFA A robimy przez zooma - opowiada człowiek, który w Czechach jest nie tylko analitykiem kadry, ale też w tamtejszej federacji piłkarskiej odpowiada za edukację trenerów.

Liczka, który przed laty prowadził m.in. Polonię Warszawa i Wisłę Kraków, w rozmowie ze Sport.pl mówi, jak w pandemii koronawirusa działa czeski sport. I jak z covidem radzi sobie cały kraj.

Mistrz Stoch trenuje, mistrzyni Sablikova została na lodzie

  • "Trener Jaroslav Silhavy na mecze z Niemcami, Izraelem i Słowacją z powodów zdrowotnych nie mógł powołać dziewięciu piłkarzy, w tym trzech ze Slavii Praga, u których wykryto koronawirusa" - pisał 3 listopada iSport.cz.
  • "Sablikova ma kłopoty" - ogłasza sobotni (14 listopada) "Blesk".
  • "Minister zdrowia uznał, że zawodowe ligi nie powinny już dłużej być wstrzymane przez koronawirusa" - to z kolei Isport.cz z piątku 13 listopada.

Szczegóły tych spraw? Zacznijmy od mistrzyni Martiny. - Nie mam pojęcia, kiedy wejdę na lód, a właśnie powinnam na nim trenować - mówi trzykrotna mistrzyni olimpijska i 16-krotna mistrzyni świata w łyżwiarstwie szybkim. - Martina jest w Czechach tak ważnym sportowcem, jak w Polsce Kamil Stoch - nie ma wątpliwości Liczka. Wyobrażamy sobie, co by było, gdyby nasz trzykrotny mistrz olimpijski w skokach nie mógł normalnie przygotowywać się do sezonu, prawda?

Negatywny test na wtorek, piątek i niedzielę

W Czechach sport właśnie się rozmraża - tu przechodzimy do decyzji ministra Jana Blatnego. Wobec drugiej fali pandemii od 4 października do 6 listopada przerwę miała nawet największa liga w kraju, czyli piłkarska Fortuna Liga. - Stały wszystkie rozgrywki. Najpierw minister zdrowia zrobił wyjątek dla lig piłkarskiej i hokejowej. Ale pozwolił grać w bardzo dużym rygorze sanitarnym. Oczywiście na trybunach nie ma kibiców, a wszyscy zawodnicy przed każdym meczem muszą przejść badania. Żeby być zgłoszonym do gry, trzeba pokazać negatywny test na covid z ostatnich 48 godzin - opowiada Liczka. - W piłce to jeszcze nie kłopot [ciekawe co by na to powiedziały nasze kluby - przyp. autor], ale w hokeju już tak, bo tam gra się częściej: we wtorek, w piątek, w niedzielę - dodaje trener.

Trzy miesiące w hotelu. A covid i tak ich znalazł

Ale ten rygor Czesi zdają się nieźle rozumieć. Liczka opowiada, jakie obostrzenia narzuciła sobie Slavia Praga. - Przez trzy miesiące cała Slavia mieszka w hotelu. Każdy ma swój oddzielny pokój - mówi. - Decyzja została podjęta, kiedy zespół miał grać bardzo ważne mecze w Lidze Mistrzów [przegrana rywalizacja z Midtjylland w ostatniej rundzie eliminacji], a teraz dalej gra w Europie [w Lidze Europy po trzech kolejkach Slavia prowadzi w grupie C, w której walczy z Bayerem Leverkusen, Niceą i Hapoelem Beer Szewa]. Na covid trzeba bardzo uważać, poświęcenie jest konieczne. A widać, że i tak wirus potrafi się jakoś przedostać, bo przecież dwa tygodnie temu były w Slavii pozytywne testy - mówi Liczka.

W każdym razie takich wyników jest ostatnio coraz mniej. A rygorystyczne zasady widocznie przynoszą efekt, skoro rozmrażanie sportu trwa. - W ten weekend rozgrywki wznawiają inne dyscypliny: koszykówka, siatkówka i piłka ręczna. Spodziewamy się, ze w najbliższych dniach będzie się poprawiała sytuacja kolejnych sportów. I całego kraju - mówi nam Liczka.

Niemcy sprawdzali Doleżala, a naszych skoczków nie

4 listopada w Czechach zanotowano 15 727 nowych zakażeń covidem. To rekord kraju zamieszkałego przez 10,7 mln ludzi. Od początku pandemii na koronawirusa zachorowało 456 tysięcy, a zmarło 6005 Czechów. To jeden z najgorszych wyników w Europie. W przeliczeniu na każdy milion mieszkańców z powodu wirusa zmarło 553 Czechów przy "tylko" 266 Polakach (nie wchodźmy w szczegóły dot. liczby testów), 184 Austriakach, 149 Niemcach i 93 Słowakach (te kraje sąsiadują z Czechami).

Przyszedł nawet taki moment, że kiedy polscy skoczkowie narciarscy jechali na zgrupowanie do Niemiec, to jedynym człowiekiem, od którego wymagano pokazania negatywnego wyniku testu na covid był nasz czeski trener, Michal Doleżal.

Zgonów więcej o 40 proc. Krematoria nie nadążają

Duża liczba zachorowań przełożyła się na rosnącą liczbę zgonów. Najwięcej ofiar - 249 - jednego dnia koronawirus zebrał w Czechach 10 listopada.

"Covid-19 jest obciążeniem dla wszystkich krematoriów" - mówi agencji AFP Ivo Furmancik, dyrektor krematorium w Ostrawie. Tekstem o problemie wszystkich 27 krematoriów działających na terenie Czech AFP pokazuje skalę pandemii w tym kraju. Krematoria są o tyle ważne, że na spalenie ciał swoich bliskich decyduje się ponad 80 proc. Czechów. "Pracujemy bez przerwy, a ponieważ druga fala wirusa zbiega się z typowym, jesiennym wzrostem zgonów, mamy problemy z wydajnością" - mówi Furmancik. Tej jesieni w Czechach notuje się aż o 40 proc. więcej zgonów niż w analogicznym okresie poprzedniego roku.

"W ostatnim tygodniu krematorium musiało zbudować nową chłodnię, żeby podwoić swoją wydajność" - czytamy o krematorium z Ostrawy. "Mam nadzieję, że to wystarczy" - mówi Furmancik.

"To prawda. Ale nie jest jak wiosną w Bergamo"

- Teraz przebywam w Pradze, ale mam też mieszkanie blisko Ostrawy, znam sprawę i wiem, że to są prawdziwe informacje - mówi Liczka. - Na szczęście generalnie - choć problem jest - to nie ma aż takiego dramatu, jaki był wiosną we włoskim Bergamo, skąd trumny ze zmarłymi na covid wywożono ciężarówkami - dodaje. - W ostatnich dniach sytuacjach w Czechach zaczyna wyglądać lepiej - przekonuje Liczka.

Rzeczywiście można mieć nadzieję, że czeskie krematoria wkrótce będą miały mniej pracy. Po rekordowym 10 listopada z 249 zmarłymi na covid kolejne dni przyniosły 247, 185, 171 i 79 ofiar. A jeszcze mocniej maleją liczby zakażeń. Po prawie 16 tysiącach chorych zanotowanych 4 listopada Czesi mieli w ostatnio po 7-8 tysięcy nowych zachorowań dziennie, a w sobotę dodali tylko 2087 kolejnych przypadków.

- Ostatnie dni są lepsze, dzięki czemu od środy 18 listopada do szkół wrócą najmłodsze dzieci, pierwsze i drugie klasy. Mamy nadzieję, że to tak jak wznowienie rozgrywek sportowych, początek powrotu do normalności. Oby było już tylko lepiej - podsumowuje Liczka.

Więcej o: