Legenda himalaizmu: Jesteśmy na początku katastrofy. Greta Thunberg może to zatrzymać

Reinhold Messner uważa, że kryzys klimatyczny można zatrzymać tylko wtedy, gdy do władzy dojdą młodzi ludzie, a wszystkiemu winny jest populizm. - Pcha cały świat pod ścianę - przekonuje słynny włoski alpinista.

Reinhold Messner to jeden z najwybitniejszych himalaistów w historii. Włoch jako pierwszy zdobył wszystkie czternaście ośmiotysięczników świata. Zaczął w 1970 roku, a komplet szczytów uzbierał w ciągu 16 lat. W 1988 roku na igrzyskach w Calgary został nagrodzony wraz z Jerzym Kukuczką srebrnym Orderem Olimpijskim. Gdy skończył z alpinizmem, zajął się polityką. Był m.in. posłem do Parlamentu Europejskiego z ramienia Zielonych. W rozmowie z "Frankfurter Allgemeine Zeitung" był pytany o dwie największe bolączki współczesnego świata: pandemię koronawirusa i zmiany klimatyczne.

Zobacz wideo Bielecki: "Chcę być starym a nie dobrym himalaistą"

"Nie jesteśmy władcami świata"

- Do obu spraw podchodzę bardzo racjonalnie. Wirus jest częścią natury i choć uważamy go za straszny, w rzeczywistości nie jest ani zły, ani dobry. Po prostu istnieje i posiada genetycznie możliwości do rozprzestrzeniania się. Jest tak mały, że nie można go zobaczyć gołym okiem, a mimo to jest w stanie zatrzymać nasz świat. Musimy zaakceptować, że nie jesteśmy władcami świata - przekonuje Messner. Włoch uważa, że ludzkość jest na ziemi tylko tolerowana przez inne elementy przyrody, której jesteśmy najsłabszym ogniwem. - Choć dzięki nauce, technologii, medycynie i farmacji osiągnęliśmy status, który każe nam wierzyć, że jesteśmy niezniszczalni. Jakby nawet śmierć można było zatrzymać - to wszystko bzdury! Nie będziemy w stanie wznieść się ponad naturę - dodał.

"Jesteśmy na początku katastrofy klimatycznej"

Messner zawsze był blisko przyrody. Najpierw jako alpinista, gdy przełamywał granice ludzkich możliwości, wchodząc na najwyższe szczyty ziemi. Potem w polityce zajmował się tematami ekologii i klimatu. Czy jego zdaniem można zatrzymać zmiany klimatu? - Nie ma szczepionki przeciwko zmianom klimatycznym. Wciąż jesteśmy na początku katastrofy klimatycznej. Jestem przekonany, że za dziesięć lat będziemy odczuwać większe ocieplenie klimatu niż obecnie - niezależnie od tego, co dzieje się w parlamentach - twierdzi. Jego zdaniem obecnych zmian w przyrodzie nie da się zatrzymać szybko i łatwo. Osiągniecie nowej równowagi na linii człowiek - natura może trwać wiekami. Włoch twierdzi, że trudno nagle nauczyć kilka miliardów ludzi, by szanowali przyrodę.

Messner nie wspina się już na najwyżej szczyty, ale dalej lubi chodzić po górach. Jest przerażony zmianami, które obserwuje. - Niedawno wybrałem się na wycieczkę w Dolomity: tam, gdzie kiedyś były tylko kamienie, teraz rosną małe drzewka, a wszystkie obszary śniegu, które pozostawały przez cały rok w okresie mojego dzieciństwa, zniknęły. Wieczna zmarzlina zanika - dodaje.

Jak zatrzymać zmiany klimatyczne?

Włoch bardzo krytycznie ocenia próby walki ze zmianami klimatycznymi na świecie. - Jeśli nie jesteśmy nawet w stanie stworzyć wspólnych zasad w Europie - jak stworzyć światowy model, który przeciwdziała zmianom klimatycznym? A co jeśli wielkie kraje, które są jednocześnie największymi zanieczyszczającymi, nie zgodzą się na to? Egoizm jednostki gwałtownie wzrósł w ciągu ostatnich kilku dekad. Wzrasta także egoizm ludowego poczucia narodowego, nazywamy go populizmem. I ten populizm pcha cały świat pod ścianę - twierdzi.

Greta Thunberg na premiera

Jego córka Anna zaangażowana jest w akcję "Piątki dla przyszłości". - Walczy dzielnie, podoba mi się to. Ale to oczywiście młodzieńczy idealizm, jaki miało moje pokolenie gdy patrzyło na Martina Luthera Kinga albo Boba Dylana. Ale świata nie da się uratować, opuszczając szkołę w piątek i rozpoczynając strajk - uważa Messner.

Włoski alpinista przekonuje, że prawdziwa zmiana może nadejść dopiero wtedy, gdy młodzi ludzie z wrażliwością na zmiany w klimacie wejdą do parlamentów narodowych. - Gdy Greta Thunberg zostanie premierem w Szwecji i podobnie stanie się w wielu innych krajach. Ale wierzcie mi: jeśli ktoś chce tak jasno i ze wszystkimi konsekwencjami zatrzymać zmiany klimatyczne w czasie swojej kadencji i zakomunikuje to otwarcie obywatelom, otrzyma tak mało głosów, że nie wystarczy mu otrzymanie mandatu. Sam byłem w Parlamencie Europejskim przez pięć lat i widziałem, jak funkcjonuje nasz świat. Nasza demokracja, ta partyjna demokracja, która też nie jest czystą demokracją, pozostaje krucha. Nie mamy innego modelu, ale ten nie nadaje się do rozwiązywania tak wielkich problemów, jak zmiany klimatyczne czy populizm - kończy Messner.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.