Primoż Roglić wygrał Vuelta Espana i ranking UCI na najlepszego kolarza sezonu. W Tour de France Roglić był wielkim przegranym, stracił zwycięstwo w decydującym etapie, ale Słowenia i tak wygrała: przed Rogliciem był młody Tadej Pogacar . "The Wall Street Journal" pisał wtedy, że zakończył się najlepszy tydzień w historii słoweńskiego sportu. "Marca" porównywała sportowy sukces kraju do siły wioski Galów przeciwko rzymskiemu imperium z komiksów o Asteriksie. Teraz wioska Galów jest w Słowenii i opiera się gigantom w świecie sportu.
23 września w Słowenii po raz pierwszy obchodzono Narodowy Dzień Sportu. Trzy dni wcześniej Pogacar wygrał Tour, ale pomysł na Narodowy Dzień Sportu powstał wcześniej. I nie dotyczył kolarstwa: 23 września 2000 roku w Sydney Słoweńcy zdobyli pierwsze dwa złote medale igrzysk olimpijskich: Iztok Cop w wioślarstwie i Rajmond Debevec w strzelectwie. Narodowy Dzień Sportu ma być pamiątką tego wyczynu. Choć od tego czasu udało się już Słowenii kilka nie gorszych sportowych wyczynów, i to w sportach, które przyciągają większą publiczność niż wioślarstwo i strzelectwo. Mieli świetnych skoczków - Primoża Peterkę, Roberta Kranjca czy Petera Prevca, mieli alpejkę Tine Maze czy reprezentantkę we wspinaczce sportowej Janję Garnbret. Do tego potrafili sprawić niespodziankę wicemistrzostwem Europy w siatkówce czy złotym medalem ME w koszykówce, gdzie pojawili się świetni Goran Dragić oraz Luka Doncić. Teraz przyszli Pogacar i Roglić, którzy z miejsca stali się bohaterami narodowymi.
- Do tej pory najbardziej legendarnym sportowcem pochodzącym ze Słowenii był Miroslav Cerar, który jeszcze w czasach Jugosławii zdobył trzy medale olimpijskie w gimnastyce, z czego aż dwa złote. Do dziś wspomina się go tu jako wyjątkowego sportowca. Ale zwycięstwa w Tour de France, występy w NBA, oznaczają ogromny rozgłos. Zrobiło się w Słowenii szaleństwo - mówi Miha Simnovec, dziennikarz największej tutejszej gazety, dziennika "Delo". Ale na pytanie, czy nastała złota era słoweńskiego sportu, nie odpowiada jednoznacznie. - Na zewnątrz można odnieść takie wrażenie. Ale tu dziennikarze i kibice między sobą mówią bardziej o złotych erach w każdej z dyscyplin, nie łączą tego. W dodatku mają świadomość tego, że to na razie tymczasowe - wyjaśnił.
Jak to się stało, że w Słowenii, która ma dwa miliony mieszkańców i dotychczas cieszyła się każdym, nawet najmniejszym sukcesem, teraz dokonał się sportowy cud? W kraju mówi się o tym, jak wykorzystywany są lekcje wf-u w szkołach czy promocja aktywności. 64 proc. Słoweńców deklaruje, że uprawia sport. - Przez ostatnie dwadzieścia lat mocno inwestowaliśmy w system wychowywania sportowców i wspierania profesjonalistów - mówił "Marce" ambasador Słowenii w Hiszpanii, Robert Krmelj. Według Mihy Simnoveca takie słowa powtarza wiele osób na wysokich stanowiskach, a one nie są całkowitą prawdą. - Najbardziej do tezy nie pasuje Primoż Roglić. To świetny przykład tego, że najwybitniejsi sportowcy w Słowenii nie są efektem działania idealnego systemu. Przecież na początku trenował skoki narciarskie, z których zrezygnował po fatalnym upadku podczas treningu w Planicy. Znalazł drugi sport - kolarstwo, ale sam się na nie przestawił, nikt mu tego nie podpowiedział. To on osiem lat temu zaczął codzienne treningi i ciężką pracą doszedł do poziomu najlepszych na świecie - mówił nam Simnovec.
- O Pogacarze usłyszałem, gdy jednego dnia nasz kolego z działu kolarstwa wrócił z zawodów i zaczął opowiadać o młodym zawodniku, które już niedługo będzie w stanie pokonać każdego. I teraz tak się stało - wspominał Simnovec. Karierę 22-latka pchnęła jednak do przodu decyzja o wyprowadzce do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i jeździe w tamtejszym UAE Team Emirates. To pozwoliło mu nie myśleć dłużej o finansach i skupić się na rozwoju talentu. Co z gwiazdami NBA? Doncić pochodził z koszykarskiej rodziny i na brak wsparcia nie mógł narzekać. - Pierwszą piłkę, a właściwie piłeczkę do kosza, dostał, gdy miał siedem miesięcy. Spodobała mu się. A może nie miał wyjścia, choć jego mama twierdzi, że nigdy do niczego go nie zmuszali. Interesował się zresztą różnymi sportami: futbolem, judo, narciarstwem alpejskim, a nawet jazdą na łyżwach. Ale koszykówka była częścią ich życia, bo ojciec Sasa do trzydziestki grał w Eurolidze. Ojcem chrzestnym Luki został za to Rasho Nesterović, który 12 sezonów spędził w NBA - pisał dziennikarz Sport.pl, Michał Gąsiorowski. Natomiast starszy od Doncicia Dragić sam mówił, że w czasie gry w Słowenii "jego rzuty nie były jeszcze dopracowane, bo był tak szybki, że chciał tylko wchodzić z piłką pod kosz, a nie pracował zbyt dużo nad pozostałymi elementami". To przyszło dopiero po transferze do Hiszpanii.
- Większość sportowców w Słowenii mogłoby się nazwać wyłącznie produktem własnej pracy i inwestowania w siebie pieniędzy. System byłby dobry, gdyby w każdym sporcie co roku można było mówić o jakimś sukcesie. Nie jest tak, że mamy ich mało, ale naprawdę nie widać w tym działania systemowego, czegoś, co wprowadzone kilka albo kilkanaście lat temu dawałoby teraz efekt. Mamy jednak świetnych trenerów i skautów. Poziom ich kształcenia coraz bardziej się zwiększa - wyjaśnił Simnovec. Sam jest ojcem młodego skoczka narciarskiego. - Dzięki temu doskonale wiem, ile do tego interesu dokładają rodzice i że kluby sportowe nie funkcjonują do końca tak, jak powinny. Tam, gdzie skacze mój syn, jest tylko jeden zawodowiec i około piętnastu młodych skoczków. Zyskać sponsora, a z nim dodatkowe środki na sprzęt, wyjazdy na zawody czy zgrupowania, nie jest łatwo - dodał.
Pieniędzy może brakować, ale pewności siebie - nie. - Mamy mniej więcej tyle gwiazd w różnych dyscyplinach, co Niemcy z 80 milionami mieszkańców. To niesamowite - ocenia Simnovec. - Chyba każdy w Słowenii zaraził się optymizmem po naszych ostatnich sukcesach. Moje zawodniczki mają Roglicia, Pogacara czy Doncicia za swoich idoli. To, co osiągają, nas motywuje - mówi Sport.pl ALjosa Jemec, trener siatkarskich mistrzyń Słowenii, Kalcitu Kamnik.
Czy jest coś, co się Słoweńcom w sporcie nie udaje? Tak. - To od lat gra piłkarzy, zwłaszcza reprezentacji - wskazuje Simnovec. Słowenii od 2010 roku nie było na żadnym wielkim turnieju. Wtedy do wyjścia z grupy zabrakło im jednego punktu, nie mogli sobie wybaczyć porażki 0:1 z Anglią, którą mieli szansę wyrzucić z turnieju. Siedem lat później znów przegrali z nimi 0:1, tym razem w meczu eliminacji mistrzostw świata, który praktycznie pozbawił ich szans na awans.
Teraz mają grupę zawodników grających w silnych zagranicznych klubach, choćby Jana Oblaka w Atletico Madryt czy Josipa Ilicicia w Atalancie. - Myśleliśmy, że gdy kilku zawodników zacznie grać na wyższym poziomie, to styl kadry też będzie lepszy i da wyniki. Ale tak się nie stało i piłka nożna nadal zawodzi Słoweńców - ocenił Simnovec. W swojej historii reprezentacja wciąż ma więcej porażek niż zwycięstw - 101 do 89. W ciągu ostatniej dekady aż pięciokrotnie zmieniano trenerów kadry. To tyle samo razy, ile od powstania Słowenii do mundialu w RPA - czyli w ciągu 19 lat. Niektórzy żartują, że jedynym człowiekiem ze słoweńskiej piłki, któremu powodzi się na arenie międzynarodowej, jest prezydent UEFA, Aleksander Ceferin. Bo Damira Skominę, który w 2019 roku sędziował finał Ligi Mistrzów, jednak za często się krytykuje.
Zakończył piękny rok dla słoweńskiego sportu, ale kraj nie ma dość i widzi piękną przyszłość Roglicia i Pogacara. A świat się ich boi, oskarżano ich już o nieczyste zagrywki. - Roglić i Pogacar rządzą na drogach Francji wśród zachwytów, ale i wątpliwości: mała Słowenia jest sportowym cudem, ale też w ostatniej dekadzie połowa z jej czołowych kolarzy została zawieszona za doping - pisał w swoim tekście dziennikarz Sport.pl, Kacper Sosnowski. Obaj dopiero weszli na szczyt i według ekspertów mają wiele do osiągnięcia. W przeciwieństwie do niektórych rywali mają mieć jeszcze margines na rozwój.
Gdzie Słoweńców najszybciej mogą czekać kolejne sukcesy? W oczekiwaniu na rozwój sytuacji kolarstwa pierwsi w kolejce są skoczkowie, a wśród nich Timi Zajc, który w kraju zwyciężał w każdej kategorii wiekowej. W Pucharze Świata do tej pory nie potrafił utrzymać wysokiej formy przez dłuższy czas, ale ma już w dorobku wygrane konkursy. Miha Simnovec do listy życzeń dopisałby boks, który miał spore problemy finansowe. Oraz sporty motorowe. I żeby wreszcie nadzieje zaczął spełniać futbol.