Kiedrosport autorstwa dziennikarza Sport.pl Michała Kiedrowskiego to cykl tekstów o sporcie, jego okolicach i dyscyplinach, o których rzadko można przeczytać w polskim internecie. Co wtorek o 19 na Sport.pl i Gazeta.pl.
Zaczęło się od wywiadu, którego Brees udzielił dziennikarzowi serwisu Yahoo.com. Rozgrywający New Orleans Saints, którego można śmiało nazwać legendą najpopularniejszej ligi w USA, odniósł się w nim do protestów podczas meczów NFL, gdy zawodnicy najpierw siedzieli, a potem klęczeli podczas hymnu Stanów Zjednoczonych.
- Nigdy nie zgodzę się z kimś, kto okazuje brak szacunku dla flagi USA - powiedział Brees, który na swoim koncie ma nie tylko zwycięstwo w Super Bowl, ale także kilka rekordów wszech czasów w najbardziej cenionych kategoriach. - Za każdym razem, gdy stoję z ręką na sercu, patrząc na flagę i śpiewając hymny narodowy, myślę o swoich dwóch dziadkach, który walczyli o ten kraj w czasie II wojny światowej. Obaj ryzykowali życiem, aby chronić naszą ojczyznę i próbowali uczynić ten świat lepszym.
Słowa jednej z największych gwiazd amerykańskiego sportu odbiły się szerokim echem w amerykańskich mediach.
Głosy potępienia padły ze strony innych żyjących legend jak LeBron James, dziennikarzy, a przede wszystkim ze strony kolegów z drużyny m.in. Michael Thomasa i Malcolma Jenkinsa. Ten pierwszy napisał: "Nie obchodzi nas, czy się z nami zgadzasz, czy nie". A ten drugi zamieścił na swoim koncie w mediach społecznościowych wideo, w którym mówił, że słowa kolegi z drużyny osobiście go zraniły. - Jesteśmy w stanie oblężenia, a ty mówisz nam, żebyśmy nie prosili o pomoc w taki sposób? - mówił Jenkins. - Nie mogę tego słuchać. My skończyliśmy prosić. To ludzie, którzy mają takie same zapatrywania jak ty i głoszą je w całym świecie, są problemem. Źle się stało, bo dotąd uważałem cię za przyjaciela. Podziwiałem cię. Miałem dla ciebie ogromny szacunek. Czasami jednak mógłbyś się, kurwa, zamknąć.
Jak błąd popełnił Brees? Wpisał się w narrację, którą nagłośnił prezydent Donald Trump. Chodzi o protesty, które w NFL zaczęły się od Colina Kaepernicka. Rozgrywający San Francisco 49ers podczas jednego z meczów przedsezonowych siedział na ławce, gdy grano hymn USA. Potem wobec powszechnego oburzenia, jakie wywołała taka forma protestu, podczas "The Star-Spangled Banner" klęczał. W ten sposób protestował przeciwko brutalności policji i niesprawiedliwego traktowania ciemnoskórych obywateli USA.
Tradycja grania hymnu przed meczami i innymi wydarzeniami sportowymi w USA rzeczywiście ma swoje źródło w pragnieniu uhonorowania amerykańskich żołnierzy, ale protesty podczas meczów nie były w nich wymierzone. Tłumaczył to niedawno Anthony Lynn, trener Los Angeles Chargers: - Dużo mówiono o lekceważeniu flagi, a ona symbolizuje przecież patriotyzm, prawa obywatelskie i podobne sprawy. Mnóstwo ludzi nie rozumiało, przeciwko czemu protestuje Colin, a chodziło przecież o niesprawiedliwość. Byłem zaskoczony, jak wiele ludzi nie ma o tym pojęcia. Dostawałem listy, w których ludzi pytali: trenerze, co zamierzasz zrobić, jeśli ktoś w twoim zespole zaprotestuje? I musiałem im tłumaczyć, że Colin klęka, aby walczyć o reformę systemu sprawiedliwości, przeciwko brutalności policji. I kiedy wreszcie to docierało do moich rozmówców, wtedy mówili: och, nie wiedzieliśmy o tym. Myśleliśmy, że protestuje przeciwko fladze.
Drew Brees szybko zrozumiał swój błąd. Osobiście, podczas telekonferencji przeprosił kolegów z zespołu Wyraził też w mediach społecznościowych słowa żalu, że jego słowa mogły zranić przedstawicieli mniejszości. Brees napisał: w moich komentarzach zabrakło zrozumienia, współczucia i empatii.
Takie przeprosiny zadowoliły tylko część opinii publicznej. Przedstawicielem tych, których Brees nie przekonał swoim żalem, był m.in. Michael Wilbon z popularnego programu "Pardon the Interruption". - Choć Drew Brees przeprosił, to jednak nie odniósł się do tego, co najbardziej dotknęło wielu ludzi, w tym mnie. Chodzi o kwestionowanie patriotyzmu zawodników, którzy klękali podczas hymnu. Moim zdaniem 80-90 procent białych Amerykanów uważa, że klękanie podczas hymnu narodowego jest okazywaniem braku szacunku wobec flagi. To budzi mój gniew i do tego Brees w ogóle się nie odniósł. Gdy jego dziadkowie wracali z wojny, to byli prawdopodobnie zapraszani na lokalną paradę zwycięstwa. Moi wujowie i mój ojciec, gdy wrócili do domu, usłyszeli: "precz na tył autobusu". I oni wszyscy służyli temu krajowi! Brees ciągle tego nie rozumie. Dopóki nie rozwiążemy tej kwestii, nie możemy pójść dalej.
Brees odkupił częściowo swoje winy, gdy odciął się później od Donalda Trumpa. Prezydent USA napisał w mediach społecznościowych, że zawodnik nie powinien wycofywać się ze swoich słów o szacunku wobec amerykańskiej flagi.
"W tej sprawie nie chodzi o amerykańską flagę. Nigdy nie chodziło. Nie możemy wciąż używać flagi, by odwracać uwagę od realnych problemów, z którymi zmaga się nasza czarna społeczność. Musimy skończyć mówić o fladze i skupić się na realnych problemach systemowej niesprawiedliwości rasowej, ekonomicznej opresji, brutalności policji oraz na reformie systemu sprawiedliwości i więziennictwa" - odpowiedział Drew Brees prezydentowi.
Do przeprosin dołączyła się także żona Drew Breesa, Brittany Brees. Razem z mężem od 19 lat prowadzi ona fundację charytatywną. Za tę działalność para była wielokrotnie doceniana. Podczas epidemii koronawirusa przekazała 5 mln dolarów na walkę z chorobą. Na stronie fundacji Brittany napisała m.in.: Nie rozumiem, o co walczycie, ani nie chcę was usłyszeć, bo mam uprzednie przekonania, co ta flaga dla nas oznacza. Biała Ameryka nie słucha. Nie poszukujemy aktywnie uprzedzeń rasowych. My jesteśmy problemem.
Protesty, które zapoczątkował Colin Kaepernick, została przez władze NFL spacyfikowane. Zawodnicy dostali do wyboru: mogą zostać na czas hymnu w szatni, albo mają stać na boisku, a każda inna postawa zostanie ukarana. Kaepernick natomiast po wygaśnięciu kontraktu nie znalazł zatrudnienia w lidze. Choć jeśli chodzi o tę ostatnią sprawę, to szefowie klubów łatwo mogą obronić swoją decyzję kwestiami sportowymi. Kaeperick w ostatnim swoim sezonie grał znacznie poniżej oczekiwań.
Jednak po śmierci George'a Floyda brutalnie potraktowanego przez policję w Minneapolis NFL zmieniła swoje podejście do kwestii protestów. Roger Goodell zamieścił w mediach społecznościowych odezwę do zawodników i kibiców. Potępił w niej rasizm i systemowe prześladowanie Afroamerykanów w USA. Przyznał też, że liga popełniła wcześniej błąd, nie słuchając zawodników i nie zachęcając ich pokojowych protestów i do zabierania głosu w tej sprawie.
Zdaniem wielu komentatorów słowa Goodella to przełom w NFL. Do tej pory liga bardzo mocno stała na gruncie swojej apolityczności. Jest bowiem równie popularna w "czerwonych" i "niebieskich" stanach - jak określa się w USA stany, w których większość popiera Republikanów lub Demokratów. Na zaangażowaniu politycznym liga traciła albo u jednych, albo u drugich. Teraz jednak Goodell przestał się bać reakcji konserwatywnych kibiców. Czy miał rację, okaże się dopiero we wrześniu, bo wtedy liga rozpoczyna sezon.