Artykuł w brukowcu był bombą. Dziennikarze od dawna szperali w życiu "przykładnego męża"

- Nie wiedziałem. Ja naprawdę nie wiedziałem, że byłem uzależniony od seksu - mówił Tiger Woods w jednym z pierwszych wywiadów, jakich udzielił, gdy na jaw wyszły jego zdrady.

Tydzień z... to nowy cykl na Sport.pl, w którym codziennie przez siedem dni publikujemy artykuły dotykające wspólnego tematu. Od 18 do 24 maja piszemy o najbarwniejszych postaciach w historii sportu.

Był 27 listopada 2009 roku. Piątek, mniej więcej druga nad ranem, nazajutrz po Święcie Dziękczynienia. Tydzień po turnieju Australian Masters i dwa dni po tym, jak tropiący Tigera Woodsa od wielu miesięcy tabloid "The National Enquirer" opublikował, jak niedługo później się okazało, prawdziwą bombę, która wywróciła życie golfisty do góry nogami. "Tiger Woods zdradza żonę" - krzyczał nagłówek kolorowej gazety, sprzedawanej głównie w Walmarcie, innych supermarketach i galeriach handlowych w USA, który dodatkowo opatrzony został zdjęciami olśniewającej Rachel Uchitel, 34-letniej pracownicy nowojorskiego klubu nocnego.

Wtedy jeszcze mistrz golfa i ulubieniec milionów ludzi na całym świecie (szczególnie Afroamerykanów) myślał, że sprawę uda się zatuszować. Od razu publicznie zapewnił, że jest to zwykłe kłamstwo. Jego śladem poszła Rachel Uchitel, którą Woods najpierw potajemnie ściągnął na turniej do Australii, a później nawet namówił na rozmowę telefoniczną z własną żoną, której Rachel też miała wszystkiemu zaprzeczyć. I zaprzeczała, przez 30 minut wiła się do słuchawki, ale Elin Nordegren - szwedzka modelka, która od pięciu lat była w małżeństwie z Woodsem, urodziła mu przez ten czas dwójkę dzieci - nadal nie kupowała wersji męża.

Zobacz wideo Arnold Schwarzenegger zadziwił swoim filmikiem. Stallone pod wrażeniem [WIDEO]

Kiedy Woods w końcu zasnął, zażywszy wcześniej tabletkę z mającym szybkie działanie nasenne zolpidemem, wzięła jego telefon i zaczęła przeglądać zawartość. "Tylko Ciebie kiedykolwiek naprawdę kochałem" - poraziła ją treść wiadomości wysłanej do nieznanego odbiorcy. Elin wpatrywała się w te słowa, a potem wysłała z telefonu Tigera wiadomość do tajemniczej osoby. "Tęsknię za Tobą. Kiedy znowu się zobaczymy?" - napisała, a po kilku sekundach dostała odpowiedź wyrażającą zdziwienie, że Tiger jeszcze nie śpi. Wykręciła numer i wszystko było już dla niej jasne, bo w słuchawce usłyszała ten sam zmysłowy głos, który dzień wcześniej zapewniał o swojej niewinności. To była Rachel Uchitel.

Bardziej od żony bał się własnej matki

Elin tej nocy, po zdemaskowaniu męża, wpadła w szał. Najpierw wszystko mu wykrzyczała, potem podrapała twarz, w końcu złapała kij golfowy. Gdy próbował uciekać wielkim terenowym Cadillacem Escalade, rozbiła tylną szybę. Samochód znienacka ruszył, uderzył w hydrant, a potem w drzewo sąsiadów, którzy wezwali policje i pogotowie, które półprzytomnego Tigera zabrało do szpitala. Pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, ot niezła małżeńska kłótnia, gdyby ten kij nie należał do najsłynniejszego i najlepiej zarabiającego sportowca na świecie. Sportowca, który przez lata celebrował wizerunek dobrego męża i ojca. Który nawet jak spał, zarabiał 200 dolarów na minutę.

W momencie awantury w posiadłości Woodsów w Windermere koło Orlando przebywała matka golfisty - Kultida, której Tiger bał się nawet bardziej niż własnej żony. To właśnie ona, ale także, a może nawet przede wszystkim ojciec Tigera: Earl budzili u niego największy szacunek. - Zawdzięczał im wszystko. Nawet przydomek Tiger, który Eldrickowi [tak brzmi prawdziwe imię Woodsa] nadał ojciec, upamiętniając towarzysza broni z Wietnamu - Vuong Dang Phonga - któremu senior Woods przypisywał dwukrotne uratowanie swojego życia. A później tę zażartą wolę walki wpajał młodemu Tigerowi, który zaczął trenować golfa mając zaledwie dwa latka. Już w tym wieku wysyłał syna do telewizyjnych programów, by pokazać wszystkim jego fenomen. A potem doczekał jego wielkich sukcesów, ale nie skandali, bo zmarł kilka lat przed wybuchem seksafery - zwraca uwagę Andrzej Person, były senator, a także miłośnik i komentator golfa.

 

Mieli go na radarze od dawna

Zanim wybuchła seksafera, Woods wystosował jeszcze oświadczenie, w którym przyznał, że spowodował wypadek drogowy ze swojej winy. Na próżno próbował jednak tuszować całą sprawę, bo dziennikarze brukowców od dawna już szperali w jego życiu. "The National Enquirer" przyznał się, że miał Woodsa na radarze przynajmniej od dwóch lat. A od trzech wiedział o jego nocnych eskapadach do klubów nocnych w Orlando: Blue Martini Lounge czy Club Paris. I miał na to dowody, choćby zdjęcia, mimo że golfista był naprawdę bardzo dyskretny: z reguły prześlizgiwał się bocznym wejściem i przebywał w ukrytych przed wzrokiem reszty klientów miejscach przeznaczonych dla VIP-ów.

- Nasi czytelnicy przez całe życie ponoszą porażki, więc chcą poznawać negatywne informacje o ludziach, którzy wspięli się wysoko, a potem nisko upadli - mówił w 2017 roku w wywiadzie dla "New Yorkera" David Pecker, dyrektor generalny American Media Inc., właściciela większości amerykańskich tabloidów i czasopism plotkarskich. W tym "The National Enquirer", którego czytelnicy raczej nie grywają w golfa i nie bardzo obchodził ich sam Tiger Woods. Dlatego ta historia musiała być mocna. I taka była. A oświadczenie golfisty jedynie pogorszyło sprawę, bo wypadkiem zaczęły interesować się światowe media. W nieautoryzowanej biografii Woodsa - autorstwa Jeffa Benedicta i Armen Keteyian - czytamy, że w ciągu pierwszych 24 godzin od wypadku rzecznik prasowy Policji Drogowej Stanu Floryda otrzymał aż 1600 maili od mediów z prośbami o informację. Sama agencja Associated Press dzwoniła do wydziału policji 68 razy, prosząc o wszelkie materiały: od dokumentów i zdjęć po uaktualnienia.

Nagranie, które mógł usłyszeć cały świat

W końcu kolejne oświadczenie wydał sam Woods, który miał już dość nachodzącej go policji, a jeszcze bardziej wścibskich reporterów i wozów transmisyjnych, które nie ruszały się spod jego posiadłości w Windermere. "Co prawda rozumiem ciekawość, lecz liczne fałszywe, bezpodstawne i złośliwe plotki otaczające obecnie moją rodzinę są nieodpowiedzialne. Moja żona Elin zachowała się odważnie, widząc, że jestem ranny i mam kłopoty. Była pierwszą osobą, która mi pomogła. Wszelkie inne twierdzenia są całkowicie fałszywe. Incydent ten był stresujący i bardzo trudny dla Elin, naszej rodziny i dla mnie. Doceniam troskę i życzliwe życzenia, które otrzymaliśmy. Jednak prosiłbym o odrobinę zrozumienia, że moja rodzina i ja zasługujemy na prywatność niezależnie od tego, jak bardzo wścibscy potrafią być niektórzy ludzie" - napisał Woods

Nazajutrz ponad stu reporterów i kamerzystów wcisnęło się na konferencję prasową w siedzibie policji drogowej w Orlando, gdzie usłyszało, że Woods został ukarany mandatem za nieostrożną jazdę w wysokości 164 dolarów, a cała sprawa zostaje zamknięta. W rzeczywistości problemy golfisty dopiero się jednak zaczynały, bo nie minęły 24 godziny od zamknięcia sprawy, a "US Weekly" opisał kolejny romans Woodsa. Z kelnerką Jaimee Grubbs, która podobno otrzymała za swe wyznania 155 tysięcy dolarów. A wyznała, że posiada ponad trzysta pikantnych SMS-ów oraz wiadomość głosową, którą Woods zostawił jej tuż przed wypadkiem i w której prosił, by skasowała z poczty głosowej swoje nazwisko i zostawiła tylko numer, bo dzwonić może jego żona. A odsłuchać to mogli wszyscy, bo "US Weekly" opublikowało nagranie.

 

"Chciał dawać mi klapsy i ciągnął mnie za włosy"

Ruszyła lawina, bo w kolejce do gazet ustawiły się kolejne panie, które także twierdziły, że przewinęły się przez łóżko gwiazdora. W ciągu kilkunastu dni ujawniło się ich aż 14. Aktorka porno Holly Samson, kilka tzw. menedżerek nocnych klubów, hostessy i liczne kelnerki, m.in. Mindy Lawton, z którą wywiad zamieścił dziennik "News of the Word" i którą Woods wypatrzył w obecności żony. - Za każdym razem, kiedy przychodzili razem do restauracji, w której pracowałam, jego żona wyglądała żałośnie. Nie rozmawiali, nie zamienili nawet słowa, nie trzymali się za ręce. Widać było, że pomiędzy nimi nie ma żadnego uczucia - mówiła Lawton, zdradzając, że Woods zapraszał ją nawet do domu, kiedy jego żona przebywała na wyjeździe. - Chciał dawać mi klapsy i ciągnął mnie za włosy - to go naprawdę kręciło. Lubił też, gdy zachowywałam się niegrzecznie. Za każdym razem odpowiadałam na jego potrzeby. I choć z jego strony nie było to żadne głębsze uczucie, ja się w nim zakochałam - mówiła kelnerka.

Woods przyznał się do zdrad i przeprosił, ale dopiero, gdy liczba kochanek dobijała do dziesięciu. Wtedy nie mógł już powstrzymać gigantycznego spadku popularności. W trzy tygodnie pozytywne oceny jego osoby spadły z 85 do 30 proc. - do dziś to największe załamanie w historii badań opinii publicznej w USA. "Zawiodłem swoją rodzinę i z całego serca żałuję tych grzechów. Sprzeniewierzyłem się swoim wartościom i zachowaniu. Jestem głęboko świadomy rozczarowania i krzywdy, jakie moja niewierność przyniosła tak wielu ludziom, przede wszystkim mojej żonie i dzieciom. Chciałbym prosić wszystkich, w tym moich kibiców, dobrych ludzi w mojej fundacji, partnerów biznesowych, działaczy PGA Tour oraz moich rywali o zrozumienie. Po głębokim zastanowieniu postanowiłem na czas nieokreślony przerwać moje uczestnictwo w zawodowym golfie. Muszę skupić się teraz na byciu lepszym mężem, ojcem i człowiekiem" - oznajmił w kolejnym oświadczeniu.

Ale pożar się rozprzestrzeniał. Inaczej: on już był nie do opanowania. Nie pomogły kolejne oświadczenia, bo o Woodsie dalej pisały kolorowe brukowce. W tym "New York Post", gdzie Tiger przez 21 dni z rzędu pojawiał się na pierwszej stronie, łamiąc rekord 20 pierwszych stron poświęconych zamachom terrorystycznym z 11 września. Ale pisały też o nim poważne gazety, choćby "New York Times", który w grudniu 2009 roku opisał sprawę kanadyjskiego lekarza Anthony'ego Galei, który podawał sportowcom środki dopingujące. Współpracował także z Woodsem, wielokrotnie bywał w jego domu, o czym dziennik również nie omieszkał nie wspomnieć. Wizerunek się sypał. A razem z nim sponsorzy, którzy opuszczali golfistę jeden po drugim. Ostatecznie tylko Nike i EA Sports zdecydowały, że pozostaną mu wierne, ale szybko renegocjowały kontrakty. Oczywiście z korzyścią dla siebie, nie dla Woodsa.

"Świat golfa już dawno mu wybaczył"

Ale utrata sponsorów to było jedno. Czym innym była utrata rodziny, a Elin zabrała dzieci i wyprowadziła się z domu Woodsa jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia. Tiger próbował ratować swoje małżeństwo, zapisał się na terapię. Trafił do ośrodka leczenia uzależnień Pine Grove Behavioral Health & Addiction Services w Hattiesburgu w stanie Missisipi. Wielką posiadłość zamienił na niewielki domek. Skromnie umeblowany, z łóżkiem, komodą i wspólną łazienką. Bez telewizora, komputera i dostępu do internetu. Spędził tam 45 dni, ale nie uratował małżeństwa z Elin - latem 2010 roku sąd w Panama City na Florydzie orzekł ich rozwód.

- Nie wiedziałem. Ja naprawdę nie wiedziałem, że byłem uzależniony od seksu. Zraniłem wielu ludzi przez swoją bezmyślną postawę i zachowanie. Próbowałem to przerwać, ale nie potrafiłem. W moim życiu zrobiłem wiele bardzo złych rzeczy. Moje zachowanie było obrzydliwe - przyznał w jednym z pierwszych wywiadów, gdy na jaw wyszły jego zdrady. A potem zaczął leczyć nie tylko głowę, ale i ciało, które zaczęło odmawiać mu posłuszeństwa i które uzależnił od środków przeciwbólowych i nasennych. Jego kariera załamała się nawet nie na kilka lat, a właściwe na dekadę, bo choć golf był jedyną czynnością dającą mu poczucie celu, powodem, by codziennie rano wstać z łóżka, długo wielkich sukcesów w nim nie odnosił. W zasadzie aż do kwietnia ubiegłego roku, kiedy po 11 latach przerwy wygrał kolejny turniej Wielkiego Szlema w Auguście (więcej piszemy o tym tutaj).

- Świat golfa już dawno mu wybaczył, a on w zeszłym roku udowodnił wszystkim, że nawet nie tyle jest najbardziej barwnym, ile potwornie ambitnym, zwyczajnie najbardziej utalentowanym zawodnikiem, jaki kiedykolwiek uprawiał tę dyscyplinę. Największym atletą przełomu wieków, który pobłądził, ale wrócił na właściwą drogę, a tacy sportowcy doceniani są szczególnie - mówi Person o Woodsie, który w grudniu skończył 44 lata. - Czas na pewno, zwłaszcza teraz: w dobie koronawirusa, nie działa na jego korzyść. Ale myślę, że w zwycięskich turniejach Wielkiego Szlema, których ma 15, wciąż jest w stanie dogonić Jacka Nicklausa, czyli dojść do 18 wygranych. Choć to wcale nie będzie takie proste, bo Woods wytoczył nowy ślad w golfie, którym podążają teraz inni. Może nie bardziej utalentowani, ale na pewno od niego młodsi - kończy Person.

Przeczytaj też:

Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a

Sport.pl LiveSport.pl Live .

Przy pisaniu tekstu korzystałem m.in. z nieautoryzowanej biografii Tigera Woodsa autorstwa Jeffa Benedicta i Armen Keteyian

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.