Przez rok zarobił więcej niż Michael Jordan. Gwiazdor okazał się obrzydliwym przestępcą

Gdyby stworzyć ranking największych upadków gwiazd sportu, to byłby bezapelacyjny numer jeden. Podpisać najwyższy kontrakt w historii ligi, zarobić w jednym roku więcej niż Michael Jordan, zająć 33. miejsce w rankingu najbardziej rozpoznawalnych celebrytów i stracić wszystko w jednej chwili? Kto to mógłby przebić? Na szczęście ta historia ma happy end.

Dziś - to jest w środę 22 kwietnia (informacja dla czytelników, którzy czytaliby to innego dnia) - mija dokładnie 19 lat od chwili, gdy Atlanta Falcons wybrali Michaela Vicka w drafcie do NFL. A to znaczy, że już wtedy był gwiazdą. National Football League to przecież nie tylko najpopularniejsze rozgrywki sportowe w USA, ale także najbardziej oglądana liga na świecie, jeśli chodzi o średnią i skumulowaną oglądalność.

Michael Vick zaprzeczył mitom

O Vicku było tym bardziej głośno, że jego wybór z jedynką był historycznym precedensem. Nigdy wcześniej jako pierwszego nie wybrano ciemnoskórego rozgrywającego. Tu warto wspomnieć, że w futbolu amerykańskim panował przesąd, że Afroamerykanie rzadko są dobrymi quarterbackami. Zwolennicy tej teorii zapewniali, że nie ma ona nic wspólnego z rasizmem, a na poparcie swych tez podawali statystyki. Tyle tylko, że te dowodzenia nie uwzględniały prostego faktu, że trenerzy w szkołach i uniwersytetach woleli najbardziej uzdolnionych sportowo i rozwiniętych fizycznie chłopców ustawiać na innych pozycjach niż rozgrywający. A to dlatego, że w ten sposób można lepiej spożytkować ich naturalne talenty. Zresztą sami młodzi Afroamerykanie mieli świadomość, że łatwiej będzie im zrobić profesjonalną karierę na innej pozycji niż quarterback.

Vick te wszystkie przesądy wepchnął ich głosicielom głęboko do gardła. W swoim pierwszym sezonie jako podstawowy rozgrywający Vick wprowadził Falcons do play-off. Do historii przeszedł jego 46-jardowy bieg, który drużynie z Atlanty dał zwycięstwo w dogrywce meczu z Minnesota Vikings.

 

W pierwszej rundzie play-off Falcons odnieśli spektakularne zwycięstwo, pokonując 27:7 na wyjeździe faworyzowanych Green Bay Packers, prowadzonych przez jednego z najlepszych rozgrywających wszech czasów Bretta Favre'a. W następnym meczu Falcons przegrali jednak z Philadelphia Eagles.

Rekordowy kontrakt na 130 mln dolarów

Najbliżej występu w Super Bowl Vick był w 2005 r., ale na jeden mecz przed najważniejszym wydarzeniem roku w USA, znów zatrzymali go Eagles.

Po sezonie rozgrywający Falcons podpisał nowy 10-letni kontrakt warty 130 mln dolarów. Za sam podpis na umowie dostał 37 mln dolarów. Dzięki temu na liście najlepiej zarabiających sportowców 2005 r. zajął czwarte miejsce. Lepsi byli tylko Tiger Woods, Michael Schumacher i Oscar de la Hoya. Za plecami Vicka byli Michael Jordan, Shaquille O'Neal i David Beckham. Na liście stu najbardziej wpływowych celebrytów świata magazynu "Forbes" umieścił Vicka na 33. miejscu. Bili się o niego sponsorzy. Był twarzą Nike’a, Coca-Coli, Powerade’a, EA Sports i wielu innych firm.

25-letni Michael Vick miał wszystko - młodość, sławę i bogactwo. I wtedy okazało się, że ten sportowy półbóg ma drugie oblicze - obrzydliwe i wstrząsające. A potem żałował:

Nie wiem, dlaczego tak wiele zaryzykowałem na szczycie mojej kariery

Afera wybuchła, gdy FBI prowadząca śledztwo w sprawie handlu narkotykami, przeprowadziła przeszukanie na terenie posiadłości gwiazdy futbolu w Surry County w stanie Virginia. Funkcjonariuszy naprowadził na ten trop podejrzany kuzyn Vicka - Davon Boddie. Na miejscu policjanci nie znaleźli narkotyków, ale ring do walki psów i poranione zwierzęta. Do prasy wyciekły późniejsze ustalenia śledczych. Okazało się, że na farmie psy nie tylko walczyły, ale były też torturowane i zabijane w wymyślny sposób. Proceder miał trwać sześć lat.

Gwiazdor poszedł siedzieć

Gwiazdor natychmiast oświadczył, że nie ma z tym nic wspólnego. Dowody były jednak niepodważalne. Vick w końcu przyznał się do wszystkiego, żeby uzyskać jak najłagodniejszy wymiar kary.

10 grudnia 2007 r. gwiazdor został skazany za 23 miesiące więzienia i milion dolarów zadośćuczynienia za organizowanie i prowadzenie "okrutnych i nieludzkich" walk psów oraz wprowadzanie w błąd organów ścigania.

Komisarz NFL Roger Goodell już wcześniej podjął decyzję o bezterminowym zawieszeniu zawodnika. Oskarżenia o udział w nielegalnych zakładach bukmacherskich pozwolił Falcons na rozwiązanie kontraktu i żądanie zwrotu części premii za podpis na kontrakcie. Sponsorzy nie tylko zerwali z Vickiem kontrakty, ale również zażądali wypłacenia kar w nich zapisanych za naruszenie umowy. Natychmiastowego zwrotu kredytów, których Vick zaciągnął na kilka milionów dolarów, żądały banki. Futbolista stracił majątek i wystąpił do sądu o ochronę przed wierzycielami. Formalnie nie został jednak bankrutem.

Po osiemnastu miesiącach Vick wyszedł z więzienia. I postanowił walczyć o powrót do NFL. Mimo protestów organizacji broniących praw zwierząt Goodell ogłosił zakończenie zawieszenia zawodnika i dał mu możliwości powrotu. Działacze pytali wtedy: "Czy człowiek, który wieszał psy na drzewach, przytapiał je, raził prądem, głodził i szczuł na siebie, zasłużył na drugą szansę?"

Dręczyciel zwierząt dostał drugą szansę

Mimo wątpliwości Vick dostał drugą szansę. Wrócił do gry jako zawodnik Phialdelphia Eagles. Zanim rozegrał pierwszy mecz, w różnych gazetach i telewizjach pojawiły się wypowiedzi kibiców, którzy deklarowali, że już nigdy nie przyjdą na Lincoln Financial Field, bo klub zawiódł ich zaufanie. Gdy jednak na murawie w sparingu przed sezonem pojawił się Vick, fani na trybunach podnieśli się z miejsc i nagrodzili go oklaskami, zagłuszając nieliczne gwizdy.

W NFL Vick spędził jeszcze siedem sezonów. Zarobił prawie 60 mln dolarów. Spłacił swoje długi. Zaangażował się w działalność charytatywną i lobbował za ustawą, która uznała za przestępstwo samo oglądanie walk zwierząt

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.