Co z Euro 2020, gdy WADA ukarze Rosję za doping? Czy piłkarze Czerczesowa będą mogli zagrać? Sankt Petersburg pozostanie gospodarzem?

Losowanie, czy raczej dobieranie grup Euro 2020 już jest skomplikowane? A może się zapętlić jeszcze bardziej, jeśli za chwilę WADA zarządzi, że Rosja powinna stracić prawo organizowania imprez sportowych i występowania w nich. Czy Rosjanie zagrają w Euro, a Sankt Petersburg będzie mógł pozostać gospodarzem?

Właśnie wpadają razem na ostatnią prostą: eliminacje do mistrzostw Europy oraz dochodzenie w sprawie możliwego zmanipulowania przez Rosję antydopingowej bazy danych. Eliminacje kończą się 18 listopada. Dzień wcześniej eksperci WADA z komisji do spraw przestrzegania Światowego Kodeksu Antydopingowego (w skrócie CRC) ostatni raz poproszą delegację z Rosji: przekonajcie nas, że wszyscy się mylimy i nie fałszowaliście wyników testów dopingowych z lat 2012-2015, zanim na początku 2019 roku przekazaliście bazę tych wyników do WADA.

Jeśli Rosja nie poda przekonujących wyjaśnień – a jak to ujął wcześniej szef CRC, „musiałaby wyjąć jakiegoś królika z kapelusza”, żeby przekonać komisję, że manipulacji nie było – to CRC będzie musiał rekomendować Komitetowi Wykonawczemu WADA ukaranie Rosji za nieprzestrzeganie Kodeksu Antydopingowego. Komitet Wykonawczy zbierze się na nadzwyczajnym posiedzeniu w sprawie Rosji 9 grudnia. Czyli 9 dni po losowaniu grup finałowych Euro 2020 w Bukareszcie.

Łamigłówka na pół zimy: jak ukarać Rosję i nie zdemolować Euro 2020

To będzie bardzo specyficzne losowanie. Euro 2020 jest rozgrywane wyjątkowo w aż dwunastu krajach, ale i tak z zachowaniem zasady, że reprezentację gospodarza należy tak rozstawić, żeby mógł zagrać u siebie. To sprawia, że losowanie grup finałowych 30 listopada w Bukareszcie należy nazwać raczej dobieraniem, a rozstawienie najlepszych drużyn eliminacji wcale nie musi ich ochronić przed zderzeniem z którąś z potęg. 

I wcale nie jest wykluczone, że po tych łamigłówkach z Bukaresztu WADA już 9 grudnia dołoży szefom UEFA jeszcze jedną łamigłówkę, taką na pół zimy: jak wprowadzić w życie kary dla Rosji za dopingowe fałszerstwa i przy okazji nie zdemolować turnieju finałowego. A kary mogą być bardzo surowe: i zakaz startu Rosji pod nazwą Rosja i własną flagą, i zakaz organizowania międzynarodowych wydarzeń sportowych.

Rosyjska reprezentacja jest bardzo ważnym elementem tej układanki w losowaniu finałów Euro. Drużyna ma teraz znakomity czas: po świetnym występie w mundialu u siebie przyszły bardzo udane eliminacje, piłkarze Stanisława Czerczesowa są już pewni awansu. Ale czy są też pewni występu w Euro, które współorganizują? I czy Sankt Petersburg może być pewien, że zachowa prawo bycia gospodarzem trzech meczów grupowych Euro i ćwierćfinału? Dziś cały rosyjski sport stoi na ruchomych piaskach. I nikt nie może być niczego pewien, bo właśnie ma premierę nowy mechanizm karania za nieprzestrzeganie Światowego Kodeksu Antydopingowego. Nazywa się ISCCS: International Standard for Code Compliance by Signatories - czyli międzynarodowy standard przestrzegania kodeksu antydopingowego WADA – i obowiązuje od kwietnia 2018. ISCCS dał WADA takie narzędzia do wymierzania kar, jakich wcześniej nie miała. A do wprowadzania tych kar w życie zobowiązały się zarówno kraje uczestniczące w światowym sporcie, czyli również Rosja, jak i federacje sportowe, czyli UEFA. ISCCS wyznacza ścisłe procedury, które teraz pierwszy raz zostaną sprawdzone, i to na jednej z potęg sportu.

„New York Times”: ISCCS jako tykająca bomba w europejskiej piłce

Tariq Panja z „New York Timesa”, który zwrócił uwagę na to zagrożenie dla Euro 2020, nazwał ten fragment ISCCS tykającą bombą podłożoną pod europejską piłkę. Kolejność zdarzeń wygląda tak: najpierw CRC rekomenduje kary, potem Komitet Wykonawczy WADA je zatwierdza lub odrzuca. A potem ukaranemu zostaje albo przyjąć karę, albo w ciągu 21 dni wnieść apelację do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Jeśli apelacja zostanie złożona, to Trybunał orzeknie o karze. I od tego już nie będzie odwołania. Wtedy zacznie się wcielanie kar w życie. A dwie kategorie kar są szczególnie kłopotliwe. Pierwsza: zakaz startu rosyjskich sportowców w wielkich imprezach. Jest możliwość złagodzenia tej kary poprzez dopuszczenie Rosjan w charakterze neutralnych sportowców. Ale jak miałoby to wyglądać w przypadku piłkarskiej reprezentacji? Jak miałaby się nazywać (w igrzyskach w Pjongczangu Rosjanie startowali jako Olimpijczycy z Rosji, w lekkoatletyce rywalizują jako Authorized Neutral Athletes)?

Konrad Bukowiecki: Ja i doping? Świat mi się zawalił

Zobacz wideo

Druga najbardziej kłopotliwa kategoria kar przewidzianych przez ISCCS to odbieranie prawa do organizowania międzynarodowych imprez sportowych. Pół biedy gdy chodzi o imprezy, w których Rosja jest na razie tylko kandydatem. Ale co zrobić z tymi, które już zostały przyznane, zwłaszcza gdy chodzi o imprezę taką jak Euro, największą w sporcie olimpijskim po igrzyskach i mundialu? Punkt 11 ISCCS, poświęcony karom, mówi: gdy prawo do organizacji lub współorganizacji takiej imprezy zostało już przyznane, wtedy sygnatariusz Kodeksu Antydopingowego, który to prawo przyznał, czyli w tym wypadku UEFA, musi dokonać oceny czy są prawne i praktyczne możliwości cofnięcia tego prawa i przyznania go innemu krajowi. I dalej: „Jeśli to jest możliwe i prawnie i w praktyce, sygnatariusz powinien to zrobić”. A do tego powinien zadbać, by w swoich wewnętrznych przepisach wprowadzić takie zapisy, które pozwolą mu w przyszłości odbierać bez żadnego zadośćuczynienia turnieje krajom, które zostaną uznane za nieprzestrzegające Kodeksu.

Opcja atomowa, czy łagodna kara? Nawet szef rosyjskiej agencji antydopingowej wspomina o tej pierwszej

Oczywiście jest też możliwość, że CRC i Komitet Wykonawczy WADA nie stwierdzą naruszeń Kodeksu, albo wymierzą łagodniejsze kary: wykluczą rosyjskich działaczy, odbiorą Rosji prawo do udziału w różnych programach WADA. Ale jak wierzyć w ten scenariusz po cytowanej wyżej wypowiedzi szefa CRC na temat prawdopodobieństwa, że Rosja poda przekonujące wytłumaczenie? A przypadek Rosji to nie jest już zwykłe nieprzestrzeganie Kodeksu: to jest recydywa, bo wydanie bazy danych o testach miało być elementem skruchy Rosji za aferę między innymi w lekkoatletyce, w igrzyskach w Soczi. Między innymi, bo sportów w których tuszowano doping było więcej. Był wśród nich i futbol. Już w raporcie prokuratora WADA Richarda McLarena (raport był podstawą do ograniczenia Rosjanom praw startu w igrzyskach w Rio i w Pjongczangu) była mowa o 11 zatuszowanych wpadkach dopingowych w rosyjskiej piłce w latach 2011-2015.

Nawet szef rosyjskiej agencji antydopingowej Jurij Ganus wieszczy od kilku tygodni czarny scenariusz i mówi, że Rosja może zostać wykluczona z wielkiego sportu na trzy lata, stracić prawo występu pod własną flagą na dwóch najbliższych igrzyskach. To byłaby opcja atomowa i wtedy nie ma podstaw, by nie objęła mistrzostw Europy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA