Piekło północy" to już klasyczne określenie tego królewskiego klasyku. Mniej znane, to wprowadzone do obiegu przez byłego organizatora imprezy Jacques'a Goddeta "Ostatnie szaleństwo kolarstwa". Trzeba mieć w sobie odrobinę szaleństwa, żeby startować w tym wyścigu, który przez blisko 50 kilometrów prowadzi przez 24 odcinki kocich łbów.
- Muszę mieć teraz trzy dni odpoczynku, by znowu wsiąść na rower - mówił jeden z bohaterów niedzielnej edycji Belg Wilfried Peeters. Inni mają poważniejsze problemy. Francuz Philippe Gaumont upadł na legendarnym odcinku Arenberg. Został odwieziony do szpitala ze skomplikowanym złamaniem nogi. Był operowany.
Niedzielny wyścig był wyjątkowy nawet w 105-letniej historii. Rozegrano go w deszczu, a dzień przed klasykiem padał śnieg. - Myślę, że nigdy nie był rozgrywany w tak trudnych warunkach - mówił dyrektor Paris-Roubaix Jean-François Pescheux.
Ponad 100 km przed metą doszło do decydującej akcji. Z peletonu oderwało się 15 kolarzy, w tym aż czterech z debiutującej w zawodowym peletonie belgijskiej grupy Domo-Farm-Frites. Pytanie tylko, który z nich wygra, jeśli dojadą do mety - Museeuw czy Peeters.
Ten pierwszy zwyciężył w zeszłym roku i pięć lat temu. W niedzielę miał jednak dwa defekty. Peeters (2. w 1999 i 3. w 1998) oderwał się od prowadzącej grupy. Uciekał blisko dwie godziny, zanim dogoniło go pięciu zawodników. Stan posiadania zespołu Domo w czołówce nie zmienił się - nadal było ich czterech, ale tym razem w sześcioosobowej ucieczce. - Jeżeli ma się taką przewagę, to można robić, co się chce - powiedział kolarz belgijskiej grupy Piotr Wadecki.
Na ostatnich kilometrach oderwał się od grupki Holender Knaven.
- Knavenowi było łatwiej odjechać, bo na Museeuwa wszyscy zwracali uwagę. Holender był w dodatku w bardzo dobrej formie - komentował Wadecki.
Na welodromie w Roubaix Knaven odniósł pierwsze wielkie zwycięstwo w karierze. Trzeci - Vainsteins - zapewnił sobie pozycję lidera w Pucharze Świata. Wadecki nie ukończył wyścigu. Gdy jego koledzy z grupy walczyli o wygraną, szef grupy kazał mu zejść z roweru. - Napracowałem się w pierwszej części trasy - powiedział polski zawodnik.
1. S. Knaven (Holandia/Domo) 6:45.00; 2. J. Museeuw (Belgia/Domo) 34 s straty; 3. R. Vainsteins (Łotwa/Domo) 41 s straty.
1. Vainsteins 116 pkt. 2. G. Bortolami (Włochy) 111 pkt. 3. Knaven 101 pkt.