Karp to dla nich wszystko, a ochrona ryb ważniejsza niż zapełnienie lodówki

Frajda, radość, satysfakcja, ale też godziny, dni, a nawet tygodnie bez ani jednego brania. Witajcie w świecie karpiarzy. Ludzi, dla których wigilijny symbol stał się stylem życia, a ochrona złowionych ryb ważniejsza niż zapełnienie lodówki. Swojej lub sąsiada.

- Ludzie, którzy nie wędkują, często nas nie rozumieją. Uważają, że znęcamy się nad rybami. Łowimy, wypuszczamy, a później słyszymy, że lepiej rybę ubić, niż wypuszczać i narażać. Nie zgadzam się. Wędkarstwo to sport i hobby, a nie sposób na zapełnienie lodówki – mówi Marcin Janic, karpiarz i właściciel firmy Genesis Carp. Witajcie w świecie karpiarzy. Ludzi, dla których wigilijny symbol stał się stylem życia, a ochrona złowionych ryb ważniejsza niż zapełnienie lodówki.

Kiedyś płotki, uklejki, dziś rekordowe karpie

Dlaczego karp? Odpowiedź jest prosta. To waleczna, silna i powszechna ryba. Występuje w większości słodkowodnych zbiorników. Stojących i płynących. Nie trzeba pokonywać setek kilometrów, żeby ją złowić. Największe okazy mogą pływać w wodzie, która znajduje się niedaleko naszego domu. – Dwadzieścia lat temu o karpiowaniu słyszała mała grupka wędkarzy. Dzieci zaczynały od łowienia płotek, uklejek czy okoni. Teraz zaczynają od karpi. Walka z dwu lub trzykilogramowym karpiem może dostarczyć wielkich emocji. Szczególnie dziecku, które dopiero zaczyna swoją przygodę z łowieniem ryb. A jak złowi kilkukilogramowego karpia, to chce złowić większego. Najlepiej takiego powyżej 20 kilogramów. Rekordy napędzają nasze działania. I tak przez całe życie – opisuje Janic, którego rekordowy karp ważył 27 kilogramów.

Karp o wadze 27 kilogramów z chorwackiej wody "Zajarki Lake":

Karp o wadze 27 kilogramówKarp o wadze 27 kilogramów Fot. Genesis Carp

Jak zacząć? Ile wydać? Pytań jest wiele. Karpiowanie namieszało w głowach wędkarzy. Profesjonalne łowienie karpi, które narodziło się w Wielkiej Brytanii, wdarło się do naszego kraju przebojem. Półki sklepów wędkarskich uginają się od specjalistycznego sprzętu. Wędki, kołowrotki, żyłki, przynęty, a nawet echosondy i łódki zdalnie sterowane do wywożenia przynęty. Szaleństwo. – Jasne, można wydać kilkanaście tysięcy złotych, ale nie trzeba. Ceny poszły w dół, a karpiarze mają coraz większy wybór sprzętu, przynęt i niezbędnych akcesoriów. Firmy rywalizują ze sobą na rynku, a karpiarze mogą wybierać – mówi właściciel firmy Genesis Carp.

Ochrona przede wszystkim

Sprzęt, sprzętem, ale najważniejsza w łowieniu karpi jest ich ochrona. Każdy złowiony karp musi wrócić do wody. Nie ma innego wyjścia. Tylko osoba wypuszczająca złowione karpie może zostać nazwana karpiarzem. - Korzystamy ze specjalnych mat, które powodują, że ryba nie traci śluzu i może zostać bezpiecznie odhaczona. Nie ma obawy, że spadnie na ziemię i dozna obrażeń. Stosujemy również specjalne podbieraki, stojaki do ważenia i środki do dezynfekcji ran. Wszystko po to, żeby ryba wróciła do wody w jak najlepszej kondycji – zaznacza Marcin Janic.

Ochrona karpi w polskich wodach jest szczególnie ważna. Ikra karpia w naturalnych zbiornikach w Polsce nie ma szans na przetrwanie. Temperatura wody jest zbyt niska. Polski Związek Wędkarski zarybia wody karpiem, ale większość z tych ryb zostaje szybko wyłapana przez wędkarzy, którzy zabierają je do domów i jedzą. – To jest największy problem. Musimy dbać o polskie wody. Zmienić nasze podejście. Pozostali wędkarze powinni wziąć przykład z karpiarzy i wypuszczać wszystkie złowione ryby. Zasada NO KILL powinna obowiązywać na większości zbiorników w Polsce – uważa Janic.

Świąteczny karp

W Polsce karp kojarzy się jednoznacznie - symbol wigilijnej kolacji. Jak do tradycji podchodzą karpiarze? Co czują, gdy widzą setki karpi w niewielkich zbiornikach ustawionych w hipermarketach? - Rozumiem i szanuję tradycję, ale sprzedaż żywych ryb w hipermarketach jest dla mnie niezrozumiała. Wszystkie sklepy powinny się z tego wycofać. Pakowanie karpi do foliowych toreb jest oburzające, dlatego wszelkie akcje promujące zakaz sprzedaży żywych ryb są słuszne. Nie rozumiem tylko jednego. Dlaczego wszystkie fundacje, które chcą chronić ryby, działają tylko przy okazji świąt. Dwa tygodnie przed wigilią rozpoczyna się ogólnopolska akcja, a przez cały rok cisza. Polskie wody są zatruwane, ryby giną, a reakcji nie ma. Mam nadzieję, że to zmienimy.

Film o hodowli, odłowach i tarle karpi:

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.