Pierwotnie o udziale Polaków w planowanej akcji poinformował rosyjski portal mountain.ru, ale te informacje zostały zdementowane przez Adama Bieleckiego. - Zgodnie ze wspólnymi ustaleniami i zgodnie z planem, póki co, razem z Jackiem [Czechem - dop. red.] pakujemy bazę i jutro rozpoczynamy trekking powrotny. Gdyby była taka potrzeba, to jesteśmy gotowi te plany zmienić. Jesteśmy w stałym kontakcie z Davidem i Hervem, którzy z naszej perspektywy podejmują tutaj decyzje - napisał Bielecki na Facebooku.
Na jednym ze szczytów Karakorum przebywa Aleksander Gukow. Jego partner, Siergiej Glazunow nie żyje.
Przypomnijmy, że Glazunow zginął w środę 25 lipca na północnej grani szczytu Latok I (7145 m), jednego z najwyższych w grupie Panamah Muztagh z pasma Karakorum. To jedna z najgroźniejszych, wciąż pozostających bez przejścia części łańcucha znajdującego się na pograniczu Pakistanu. Grań sprawia wspinaczom olbrzymie problemy techniczne, o czym przekonało się już wielu ochotników.
Po tym, jak Glazunow zginął, na ścianie pozostał jego partner, Aleksander Gukow, który nadał dramatyczny sygnał SOS. - Potrzebuję pomocy. Muszę być ewakuowany. Siergiej poleciał. Zostałem na ścianie bez ekwipunku - powiedział Rosjanin.
Miejsce przebywania rosyjskiego wspinacza, czekającego na pomoc na ścianie Latok I mountain.ru
Początkowo informowano, że jedną z rozważanych opcji jest wysłanie śmigłowca, który zrzuci potrzebny Gukowowi sprzęt. Według informacji mountain.ru w akcji ratunkowej mieli wziąć udział Polacy, którzy będą musieli sprowadzić Rosjanina. Ta informacja okazała się jednak fałszywa.
Bargiel obecnie przebywa w hotelu, a pogoda nie pozwala na przeprowadzenie akcji ratunkowej. Wyraził chęć udziału w akcji ratunkowej, pozostaje w kontakcie z rosyjską ekipą.
Sam Bielecki dowiedział się o akcji z mediów, znajduje się w bazie pod Gaszerbrumem. Jak podaje "mountain.ru" w czwartek helikopter nie wyruszy na pomoc Rosjaninowi.