Wyprawa na K2. Michał Leksiński, rzecznik prasowy wyprawy: Denis Urubko zjadł śniadanie, spakował się i wyszedł

Członek Zimowej Narodowej Wyprawy na K2 Denis Urubko samotnie atakuje szczyt K2. Zjadł śniadanie i opuścił bazę, nikomu o tym nie mówiąc. W sobotę ma dojść do obozu II (6700 m n.p.m.), a w niedzielę powinien się wspiąć pięćset metrów wyżej, gdzie znajduje się obóz III.

W sobotę z bazy pod K2 (8611 m n.p.m.) dotarły do Polski zaskakujące informacje. Członek wyprawy, Denis Urubko, zdecydował się samodzielnie przeprowadzić atak szczytowy. Wyszedł z mesy po śniadaniu, nikogo nie informując o swoich planach. Prawdopodobnie w niedzielę dotrze do obozu trzeciego. Pozostali członkowie ekipy dowodzonej przez Krzysztofa Wielickiego działają w normalnym trybie, według wcześniej ustalonego planu. Samotną próbę zdobywcy wszystkich czternastu ośmiotysięczników skomentował dla Sport.pl Michał Leksiński, rzecznik prasowy wyprawy i Polskiego Związku Alpinizmu.

Paweł Wilk, Sport.pl: Co się wydarzyło w bazie pod K2?

Michał Leksiński, rzecznik prasowy wyprawy i Polskiego Związku Alpinizmu: - Komunikat w sprawie samotnego wyjścia Denisa dotarł do nas przed południem. Było to ogromne zaskoczenie dla wszystkich członków wyprawy, takie sytuacje zdarzają się rzadko, szczególnie na tak dużych wyprawach. Z tego, co wiem, plan zakłada dojście Urubki do obozu drugiego w sobotę, a dzień później – do „trójki”. Co się wydarzy później, zależy od pogody, a prognozy nie są optymistyczne. Nie wiemy, jaką taktykę obrał Denis, ale jest na tyle doświadczonym i wybitnym himalaistą, że będzie w stanie ocenić, czy atak szczytowy ma szanse się powieść, czy nie. Na pewno podejmie odpowiedzialną decyzję. Pozostali członkowie wyprawy działają według ustalonego harmonogramu, kolejne zespoły się rotują i aklimatyzują. Maciej Bedrejczuk i Marcin Kaczkan są w obozie I. Z kolei Artur Małek i Marek Chmielarski wyjdą w niedzielę z zamiarem dojścia na wysokość 7200 m n.p.m. w ciągu dwóch dni. Chłopaki działają mimo niekorzystnych warunków atmosferycznych, żeby w chwili pojawienia się okna pogodowego – skutecznie zaatakować. Wszystko wskazuje na to, że nie nastąpi to w przyszłym tygodniu, co sprawia, że indywidualna próba Denisa może się nie powieść. Decyzją, jaką podjął, wynika z jego filozofii, którą nazywam prymatem klimatu nad kalendarzem. Według niej zima trwa do końca lutego, a nie do 23 marca.

Jak to wpłynie na przebieg wyprawy?

- Potencjalnie przewidziany do ataku szczytowego był zespół Bielecki-Urubko, który naturalnie się ukonstytuował. Siłą rzeczy teraz to się zmieni. Dla chłopaków to duże zaskoczenie. Sytuacja jest świeża, więc kierownictwo zastanawia się obecnie, co zrobić, żeby skutecznie działać dalej. Musimy obserwować, co się dzieje w ścianie, gdzie znajduje się Denis, a oprócz tego prowadzić działalność górską, w ramach aklimatyzowania zespołów. Muszą powstać dwa dwuosobowe teamy, trzeba przenieść obóz III z 7200 m n.p.m. o sto metrów wyżej i czekać na okno pogodowe. Te czynniki determinują szanse na zdobycie K2 zimą.

Czy ktoś podąży za Denisem, żeby go zabezpieczyć?

-Jak wspominałem, w „jedynce” znajduje się Bedrejczuk i Kaczkan. W niedzielę dołączą do nich Małek i Chmielarski. Być może dwaj pierwsi zdecydują się wspinać do „dwójki”, a pozostali – zgodnie z założeniami dojdą na 7200 m n.p.m. Siłą rzeczy Denis będzie częściowo bezpieczny.

A co z Adamem Bieleckim?

- Bielecki znajduje się w bazie, regeneruje się po wszystkich wyjściach, jakie do tej pory odbył, a wiemy, że były wyczerpujące. Można powiedzieć, że czeka w kolejce do ściany. Z pewnością wkrótce zacznie działać.

Członkowie wyprawy są zawiedzeni?

- Nie znam nastrojów panujących wśród wspinaczy po tym, co się wydarzyło. Ciężko mi ocenić, czy są rozgoryczeni. Wszyscy są w fazie zaskoczenia. Złość być może się pojawi, ale to pokażą kolejne dni.

Denis Urubko obudził się, spakował, ubrał i po prostu poszedł do góry? Nie pożegnał się z nikim?

- Aż takich szczegółów nie znam. Partycypował w śniadaniu jedzonym przez grupę. Zjadł, spakował się i poszedł. Wszyscy są w szoku.

Jeśli nie osiągnie wierzchołka, to czy po zejściu do bazy będzie brany pod uwagę w przypadku kolejnej, zespołowej próby?

- To interesujące zwłaszcza w przypadku, jeśli Urubko nie stanąłby na szczycie, ale o tym będzie decydował Krzysztof Wielicki. Do kierownika wyprawy należy ostatnie słowo.

Jakie są szanse na indywidualne osiągnięcie wierzchołka?

- Według mnie są małe. Łatwo nie będzie, chociażby ze względu na pogodę. Wieje do 60 km/godz. Aczkolwiek Denis jest niezwykle silny i wytrzymały.

Kamil Stoch w "Wilkowicz Sam na Sam": Mam prośbę do kibiców, aby uszanowali naszą prywatność. Poza skocznią chcemy zachować trochę normalności

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.