Nanga Parbat. Ekipa z K2 gotowa do pomocy Mackiewiczowi i Revol

Trwa dramat na Nandze Parbat. Tomasz Mackiewicz i Elizabeth Revol utknęli w drodze na szczyt i czekają na pomoc. Taką chęć zadeklarowało czterech himalaistów atakujących K2. - Sam przelot spod K2 zajmie chwilę, może dziesięć minut, ale dojście do poszkodowanych zajmie przynajmniej jeden dzień - mówi Sport.pl Ryszard Pawłowski.

Na ratunek z bazy pod K2 mają ruszyć: Adam Bielecki, Denis Urubko, Marek Chmielarski, Marcin Kaczkan i Maciej Bedrejczuk. Himalaiści mają aklimatyzację na wysokości 6300 metrów. To może ułatwić ewentualną akcję ratunkową. 

- Czekamy tylko na śmigłowiec i lecimy na Nangę. Tomek Eli 3majcie się. Idziemy po Was - napisał Bielecki na Twitterze. Nangę Parbat i K2 dzieli ok. 150 kilometrów.

Ekipa spod K2 jest wyposażona w sprzęt ratowniczy oraz tlen. Helikopter miał już wystartować ze Skardu. Witold Bańka, minister sportu i turystyki poinformował, że MSZ wydał zgodę na pokrycie kosztów akcji ratunkowej i gwarancje finansowe, wojsko pakistańskie szykuje akcję.

- Sytuacja, w której znalazł się Tomek i Elisabeth jest trudna - mówi w rozmowie ze Sport.pl Ryszard Pawłowski, zdobywca Nanga Parbat i innych dziewięciu ośmiotysięczników.

- Nie wspomagają ich Szerpowie, więc przeprowadzenie akcji ratunkowej tu i teraz jest niemożliwe. Pytanie, co się tam wydarzyło, bo sama ślepota śnieżna, której nabawił się Mackiewicz, na nic nie wpływa, gorsza jest choroba wysokościowa. Jeżeli doszło to obrzęku mózgu, a nie płuc, to jest poważnie, ta przypadłość pogłębia się w ekspresowym tempie. Poszkodowanego należy natychmiast sprowadzić w dół i podać mu tlen. Jak znam styl Tomka, to na pewno nie ma ze sobą butli, więc nie jest dobrze. Niestety prawda jest taka, że wspinacze sami sobie zgotowali ten los, idąc bez wspomagania.

- Pytanie, czy ktoś wyłoży 50 tys. dolarów na helikopter, który mógłby przetransportować alpinistów z Zimowej Narodowej Wyprawy na K2 pod Nanga Parbat, żeby uratowali Polaka i Francuzkę. Może ambasady obu krajów wyłożą na to środki. Bez tego Pakistańczycy nie podniosą helikoptera, są bezwzględni. Jeśli zorganizowanie maszyny wypali, to ekipa Wielickiego pomoże. Zrobią wszystko by uratować kolegów. Jednak to wymaga czasu, sam przelot spod K2 zajmie chwilę, może dziesięć minut, ale nie ma mowy o desancie – himalaiści będą musieli startować z podstawy ściany. Przewiduję, że dojście do poszkodowanych zajmie przynajmniej jeden dzień, może trochę szybciej, jeśli zdecydują się iść „na tlenie” i działać non stop, w dzień i w nocy. Myślmy o nich ciepło i trzymajmy kciuki – powiedział